Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 108 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Jedzenie na Filipinach
#1 PostWysłany: 08 Sie 2014 10:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Lip 2014
Posty: 12
Loty: 29
Kilometry: 97 230
Niestety - nie jest to fajne, sam byłem niesamowicie zawiedziony, ale jednak...
Na Filipinach polecam pizze, McSyfa i KFC. Lokalne żarcie składa się z kości, ścięgien, małych rybek, i ogólnie syfu - nie jest to tajlandia z przepyszną kuchnią. Jest to kraj biedny i taka też jest kuchnia. Jedzą co mają, a nie mają nic.

W małych wiochach to jeszcze targ rybny i grillowanie, ale omijajcie wózki uliczne, i tanie knajpy.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Afryka mniej znana: loty z dużym bagażem do Togo, Kamerunu i Liberii z Warszawy od 1494 PLN Afryka mniej znana: loty z dużym bagażem do Togo, Kamerunu i Liberii z Warszawy od 1494 PLN
Zbiór lotów do Grecji od 160 PLN. Bilety z 4 polskich miast Zbiór lotów do Grecji od 160 PLN. Bilety z 4 polskich miast
#2 PostWysłany: 08 Sie 2014 11:13 

Takie posty mnie zawsze rozbrajaja, jak chcesz dostac jedzenie z ekologicznej laki zaserwowane na krystalicznie czystym talerzu to wybierz sie do lepszej jakosci restauracji badz tez drozszego kraju. Jestes typem osoby ktora bedzie za granica jadla najtansze jedzenie i narzekala ze jest nie dobre. To tak jakby ktos przyjechal do Polski skosztowal rosol (woda z tluszczem, makaronem i sola), zjadl cos na bazie kapusty, burakow i ogorkow kiszonych - czego tez nigdy nie probowal w zyciu.. po wszystkim stwierdzil ze to ciezko strawne i poszedl najesc sie do biedronki paprykrzem szczecinskim.
Wrocisz do domu i opowiesz swoja krotka historie.

Sam bylem na Filipinach dosc niedawno, chyba z 3 miesiace temu i porownujac do innych krajow ktore odwiedzilem w tym roku (Gwatemala, USA, Chiny, Francja, Andorra, Hiszpania, Niemcy, Holandia..) uwazam ze ich kuchnia jest bardzo dobra, a kosztowalem na prawde wiele poczawszy od typowych dan nadmorskich, roznorakie ryby, krewetki, osmiornice, przez typowe dania restauracyjne oparte na kurczaku, wieprzowinie i rozmiatych warzywach jak i rowniez ciekawie wygladajace losowo napotkane przysmaki uliczne - kluski z miesem w slodkim sosie na parze, suszone ryby czy nawet:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Balut
ale tu troche mi zajelo zeby sie do niego przekonac, dopiero drugie weszlo normalnie ;)

Ogolnie mowiac nie wiem co jadles i gdzie jadles ale tak zeby nie zniechecac ludzi ktorzy tam sie wybieraja - ogromnie polecam kuchnie filipinska - pyszna i co najwazniejsze tania!
Góra
 PM off  
      
#3 PostWysłany: 08 Sie 2014 11:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Lip 2014
Posty: 12
Loty: 29
Kilometry: 97 230
Oj tutaj się będębronił - zawsze jadam żarcie lokalne. Nie ważne co to jest. Na filipinach pierwszy raz wymiękłem. Czego nie zamówiłem dostawałem kości, skórę, ścięgna. Może miałem niefarta, ale w różnych miejscach jadać próbowałem więc raczej to nie to. Nie spodziewałem się srebrnej zastawy - ba, wręcz starałem się jej unikać, ale jednak to co dostałem na talerzu to psu bym nie dał.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 08 Sie 2014 11:24 
Sezonowy Cebulion
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Lis 2011
Posty: 22320
Tylko proszę, Filipiny, Tajlandia dużymi literami :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 08 Sie 2014 11:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sty 2014
Posty: 1536
Loty: 126
Kilometry: 294 821
niebieski
Dorzucę swoje 3 groszę, bo również przyznam, że jedzenie ma Filipinach wypada chyba najsłabiej
w porównaniu do reszty regionu południowo-wschodniej Azji. No, może abodo jest całkiem smakowite, robią też dobre curry, ryba z grilla też ok, ale za nią już trzeba było trochę głębiej sięgnąć do kieszeni.
Generalnie szału nie ma, ale żeby od razu cały temat zakładać odnośnie tego jak "słabe" jest jedzenie...
_________________
http://openworld.net.pl/
https://www.facebook.com/OpenWorldTrip
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#6 PostWysłany: 22 Paź 2014 10:08 

Rejestracja: 29 Sty 2012
Posty: 185
niebieski
Szału nie ma a szczerze mówiąc jest bardzo słabo z lokalnym jedzeniem. Już nawet w Indonezji jest dużo smaczniej. Do tego sklepy typu 7/11 są kiepsko zaopatrzone porównując do krajów regionu. Najłatwiej to chyba alkohol kupić. Tanio, łatwo i duży wybór więc Ci dla których jest to ważne wyjątkowo pozytywnie odbiorą Filipiny.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#7 PostWysłany: 22 Paź 2014 14:54 
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sty 2011
Posty: 7790
A ja tam na jedzenie na Filipinach nie narzekam. Jasne, to nie Tajlandia, ale w porównaniu z Indonezją jest super (gdzie nasi goreng z kurczakiem z kośćmi mnie już dobijał).
Problematyczne są śniadania - lokalsi jedzą ryż w różnych wariantach mięsnych (nazwy kończące się na -silog). Jeśli chcemy coś bardziej naszego to wszelkie american breakfast itd wychodzą im nędznie - po prostu niewiedzą jak przyrządzać takowe śniadania ;) Piekarnie oferują niemal tylko słodkie wyroby (całkiem niezłe), nie da się w nich więc śniadać. Kwestia obiadów już jest bezproblemowa. Jasne, niesławne adobo (mięso w sosie czosnkowo/octowo/sojowym) jest popularne wszędzie (zresztą bardzo dobra potrawa), ale przyrządzają dużo różnych posiłków. Szczególnie popularne są ryby (ale z niewiadomych dla mnie względów nie owoce morza). Z mięs miałem odczucia że najbardziej lubią wieprzowinę, z nią też potrawy były na ogół smaczniejsze. No i nie ma problemu z międzynarodową kuchnią. Co ciekawe dość popularny i dobry jest u nich (wpływy amerykańskie?) bekon (np na pizzach znajdziecie zamiast szynki). Jeśli chodzi o jedzenie podróżne/przekąski to sytuacja przedstawia się znakomicie. Najlepsze są nieśmiertelne siopao (gotowane na parze bułeczki/pierogi z różnego rodzaju nadzieniem; nadzienia generalnie nawet lepsze niż te w baozi w Chinach). Ale są też niezliczone fastfoody (są fanami tego typu jedzenia - znów, wpływ amerykański?) i grille (te na ogół tylko wieczorem), gdzie można zjeść tanio, smacznie i szybko. Także ogólnie nie jest źle.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
jobi lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 21 Lis 2014 23:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09 Lis 2014
Posty: 40
Nie chciałbym tu o Kubie zaczynać bo to nie ten wątek ale odpowiedzieć muszę że na Kubie żarcie było pyszne- ale pod warunkiem że się jadało w 'casa particurales' robione przez gospodarzy... no może poza sniadaniami w Havanie :)
a co do Filipin to zgadzam się z większością tutaj- tak słabej i mało zróżnicowanej kuchni nie spotkałem do tej pory chociaż może mało widziałem. Oczywiście świńskie jelitka, uszy i inne pyszności typu 'balut' na ulicach są i jest to jakieś urozmaicenie ale dobrego oryginalnego obiadu w knajpie to trzeba szukać długo. Wszędzie menu wygląda tak samo, nawet w knajpach prowadzonych przez przyjezdnych... co dziwne w wielu miejscach nie łatwo było o owoce morza- nie mogłem tego zrozumieć :)
...ale baluta spróbować trzeba koniecznie !
W Manili można trafić dobrego chińczyka ale tam też nie polecam jeść w ulicznych garkuchniach z lokalsami za półdarmo (a raczej w zasadzie za darmo)- nas korciło ale na szczęście intuicja odwiodła od tego- kilka dni po powrocie w jakimś programie tv był program o Manili i pewna biedna Pani z takiej garkuchni opowiadała bez skrępowania skąd bierze półprodukty a dokładnie mięso kurczaka do tych dań- mianowicie jej dzieci latają po śmietnikach KFC i tym podobnych przybytków... -kończyć nie muszę (?)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 22 Lis 2014 02:44 

Rejestracja: 27 Mar 2014
Posty: 4034
złoty
Jakies fatum Cie przesladuje.
Twoja opinia ma sie tak do rzeczywistosci,jak czesto spotykany sad w swiecie,ze Polska jest czescia Rosji :P
avanturnick napisał(a):
Oj tutaj się będębronił - zawsze jadam żarcie lokalne. Nie ważne co to jest. Na filipinach pierwszy raz wymiękłem. Czego nie zamówiłem dostawałem kości, skórę, ścięgna. Może miałem niefarta, ale w różnych miejscach jadać próbowałem więc raczej to nie to. Nie spodziewałem się srebrnej zastawy - ba, wręcz starałem się jej unikać, ale jednak to co dostałem na talerzu to psu bym nie dał.


-- 22 Lis 2014 02:50 --

Jak chodziles na najtansze zarcie, to sie nie dziw, ze dostales, to co zamowiles!
Ja nigdzie indziej,tak pysznych owocow morza,jak w Trinidadzie nie jadlem
michalt napisał(a):
I tak chyba nic nie przebije Kuby - pizzy i burgera z okna:) fakt prawie jak za darmo ale mięso razem z oborą mielone. W restauracjach nie jest lepiej....
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 22 Lis 2014 12:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Kwi 2011
Posty: 1416
niebieski
@Waszyngton świetnie moim zdaniem podsumował temat, chociaż trudno się nie zgodzić z opiniami, że Filipiny rajem kulinarnym to nie są.

Owoce morza są po prostu drogie - około 35 zł za kilogram krewetek, gdzie ryba kosztuje 10-15 zł.
Swoją drogą dla mnie to dziwne, że kraj bądź co bądź biedny ma takie wysokie ceny żywności.
Pewnie reguluje to cena benzyny.
Zdarzało mi się przebywać wśród Filipińczyków po kilka miesięcy i były to trudne chwile.
Słodki chleb. Na chleb jedynie serek topiony ze słoiczka (drogi) albo spread z majonezu i octu (dla mnie niezjadliwy).
Oni oczywiście jedzą ryż, chlebem delektują się w towarzystwie gości traktując to jako snack.
Jeśli ich stać, do chleba podają gościom colę.
Przełknąć da się sardynki z puszki, szczególnie w sosie pomidorowym.
Albo mielonkę ala konserwa turystyczna "luncheon meat", sporo jej brakuje do naszej, ale koło świni kiedyś leżała.
Ich Hot-dogi mają formę papki, są farbowane, np. na fioletowo, ciężkie wyzwanie dla kiełbasolubnego Europejczyka.
Przechowywać można tylko w zamrażarce, chyba żeby się nie ruszały.
Szynka w formie kuli, zwana dumnie "American Ham" - drogie, żylaste coś z dużą ilością ziół i cukru.
Panuje zasada - każde mięso/kiełbasa musi przejść proces obróbki cieplnej.
Z wielkim żalem patrzyłem, jak smażą moje kabanosy czy polędwicę w plastrach (miała być na chleb, ale dla nich to nie do pojęcia).
Jedyną kiełbasą jest longanisa - naturalnie podobnie jak chleb, jest słodka.
Ichni ketchup z bananów (jakim cudem czerwony?) - jego jedyna zaletą jest cena.
Na wsi jada się małe rybki, bo są najtańsze.
Najczęściej z grilla, bo tak jest najtaniej.
Mięso jest ciemne i wysuszone.
Do tego kwaśna zupa z tamarynowca i innego zielska, która służy jako sos do ryżu.
Najdziwniejsze jest dla mnie to, że oni bardzo kochają to swoje jedzenie.
Moja filipińska żona jest szczęśliwa, jeśli ma ryż, chociaż jest juz w Europie od 8 lat.
I kiedy pytam, co będziemy jeść na kolację, ona stwierdza, że ma ryż i jest ok.
Jaki będzie dodatek do ryżu, to jest dla niej sprawa drugorzędna, może to być cokolwiek i w małej ilości.
Najlepiej jakieś małe rybki.
Co charakterystyczne, ryż gotuje się bez soli i taki bezsmakowy ma być.
Ja lubię ryż pomieszany z przyprawami/warzywami/mięsem, np. Rizotto - żona czegoś takiego nie tknie.
Na Filipinach wiele owoców służy jednocześnie jako warzywa - kiedy jeszcze nie są dojrzałe.
Najbardziej mnie dziwi, jak oni jedzą owoce - jeśli owoc nie jest wystarczająco słodki lub zbyt kwaśny,
maczają go przed ugryzieniem w soli lub w sosie sojowym.
Kiedyś zapomniano o mojej "inności" i podano nam na deser smaczny owoc "duhat", wyglądem i smakiem przypominający winogrono.
Owoce były w misce, posypane jakby cukrem. Niestety, cukier okazał się solą a moje podniebienie odmówiło wszelkich filipińskich deserów po pierwszej degustacji ;-)

Adobo jest OK, smaczne jest Tosino - kawałki polędwicy wieprzowej w karmelowym sosie.
W małych barach zwanych carinderia warto spróbować gulaszopodobnych mięsiw, są niemal zawsze zjadliwe.
Posiłek w takim mini bardze to koszt około 3 zł.
Wiele z potraw zawiera kości.
Ale cóż, oni nawet jak sprzedają mięso, to od razu rąbią klientowi toporkiem/maczetą na kostki.
Z zup ciekawy smak ma caldereta, jest to odpowiednik polskich flaków, zwykle przyrządzany na bazie kozich podrobów.
A najlepiej smakuje rybka z grilla, tutaj niczego nie da się zepsuć :lol:

W popularnych restauracjach Maasala serwują wiele niezłych potraw. Świat kurczaka i ryby reprezentuje tani Andoks.
Najpopularniejszym fast-foodem jest Jolibee, lubię tam zjeść 2 hamburgery polane sosem przypominającym normalny europejski sos grzybowy.
A moja ulubioną restauracją jest Chow-King, jest ich wiele no i chińskie jedzenie mniam, poezja.

Moim zdaniem Hiszpanie za długo tam siedzieli - 333 lata pichcili, po nich przyszli Amerykanie, dołożyli fast-foody i wyszło, co wyszło.
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#11 PostWysłany: 22 Lis 2014 13:40 

Rejestracja: 25 Lis 2011
Posty: 263
niebieski
Jedzenie na Filipinach jest całkiem niezłe. Korzystałam z wielu różnych przydrożnych knajp i jak widać żyję.
Siopao zdecydowanie lepsze niż w Chinach. Nam smakował kurczak w różnych postaciach, ale przede wszystkim ryby i owoce morza. Nieprawda, że są drogie. Nabywane nie w kurortach na głównej ulicy, lecz nad brzegiem morza, prosto z niego wyłowione. Krewetki najlepsze w życiu tam jadłam. Czasem można zapytać kierowcę trycykla, gdzie się dobrze jada. Jeśli ktoś się boi "spelunowatych" knajpek, to w dużych miastach są knajpy sieciówki z dużym wyborem dań. Generalnie żarcie jest niezwykle tanie. Mają fantastyczne mango, ślinka mi cieknie na samo wspomnienie. Kiedyś przez przypadek, idąc ulicą, zajrzałyśmy do domu z ogrodem gdzie siedziało dużo ludzi i jadło, myśląc, że to knajpa. Okazało się, że było to birthday party. Filipińczycy byli bardzo rozradowani naszym wejściem i pytaniem co jest do jedzenia. Oczywiście nie wypuścili nas stamtąd o suchym pysku. Wybór był spory. Bardzo miło wspominam Filipiny.
Góra
 Profil Relacje PM off
Pabloo lubi ten post.
 
      
#12 PostWysłany: 22 Lis 2014 13:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Kwi 2011
Posty: 1416
niebieski
Pisząc, że owoce morza są drogie, miałem na myśli portfel tambylców.
Siedem tysięcy wysp, połowa ludności trudni się rybołówstwem a ceny ryb i innych morskich produktów jak w Polsce.
Nieraz chodziliśmy na targ, dobra ryba 200-250, krewetki za 500 pesos/kg - kto to kupi?
Ano głównie Japończycy.
Wszystko, co drogie, rusza szybko do Japonii, jest do tego ogromny przemysł.
Zostaje gorsza gatunkowo ryba do marketów a drobnica dla biedaków.
Na ulicach pichci się głównie z tanich produktów, przeważa kurczak.


A co do tego, że żyjesz, to chyba oczywiste. Ja przeżyłem ponad rok.
Mango jest faktycznie fantastyczne, carabao mango nie ma sobie równych.
A stek z tuńczyka żółtopłetwego, grilowany przy białej plaży, popity zimnym piwkiem to rarytas, za którym tęsknię.

Planuję osiedlić się tam wkrótce na stałe i być może odkryję jeszcze wiele smaków grzechu wartych, ale Tajlandii na patelni to tam nie ma i nie będzie.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#13 PostWysłany: 22 Lis 2014 14:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24 Paź 2012
Posty: 480
Loty: 53
Kilometry: 142 596
niebieski
W porównaniu do innych krajów regionu faktycznie filipińska kuchnia wypada najsłabiej. Niezbyt apetyczne były kawałki kurczaka z kośćmi co zdarzało się bardzo często w różnych potrawach :|
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 22 Lis 2014 17:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Kwi 2011
Posty: 1416
niebieski
Za to bez wątpienia ich tradycyjne jedzenie jest stosunkowo zdrowe.
Brak ostrych przypraw, niemal wszystko jest kwaśne i mdłe.
Niewiele soli.
Filipińczycy jedzą 4x dziennie, zawsze oprócz ryżu są jakieś sałatki warzywne i owoce.
Niepracujące w stresie kobiety bardzo często dożywają setki.
Faceci jak wszędzie wykańczają się dużo szybciej.
Standardem tamtejszych babć jest posiadanie 200 wnuków :lol:
Dlatego ważnym posiłkiem na wszelkich zlotach rodzinnych jest spaghetti - gotuje się tego tony i wszyscy zadowoleni z imprezy.
Mięsa mielonego w nim nie ma, jest cebula, czosnek, kapka sosu pomidorowego. Jak dla mnie to jest jedzenie "za karę".
A takie serwuje się np. na Święta Bożego Narodzenia.
Na ulicach widuje się dzieciaki jedzące sam ryż, polewają sosem sojowym (albo dają szczyptę soli) i posiłek gotowy.
Ale to już kwestia biedy, nie kulinarnych przyzwyczajeń.
Nad brzegiem morza dzieciaki wydłubują z piasku małe żyjątka, po mojemu to są robaczki,
one twierdzą, że to prawie krewetki. Z dumą zanoszą to mamom a te przyrządzają im z tego na patelni posiłek.
Oczywiście jak to w Azji je się wszystko, co się rusza i uciec nie zdoła.
Mężczyźni są swoistego rodzaju myśliwymi, łapiąc świerszcze, żaby, szczury, węże, żółwie itp.
Rzadko z tego typu jedzenia korzysta cała rodzina, żyjątka są grilowane jako "pulutan" czyli zagrycha.
Psów już niby jeść nie wolno. Nie wiem, na ile oni tego przestrzegają - ja się nigdy nie mogłem doliczyć psów u teścia :mrgreen:

Niedawno lecąc Airasią z nudów przebrnąłem przez artykuł o filipińskiej kuchni, gdzie stewki chwaliły się swoja ulubioną potrawą.
I co to było? Tosino, Sinigang (to ta zupa z tamarynowca) i oczywiście Adobo.
Autor wątku ma moim zdaniem rację, niewiele więcej tam mają.
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 22 Lis 2014 18:01 

Rejestracja: 27 Mar 2014
Posty: 4034
złoty
Jako,ze jestem tu od blisko miesiaca, podziele sie swoimi, biezacymi doswiadczeniami kulinarnymi, zupelnie innymi niz poprzednikow.
Oczywiscie jest wszedzie sporo jedzenia chodnikowego za trzy zlote, zdarzylo mi sie cos przekasic z tego menu rowniez, dalo sie zjesc i mozna znalezc cos lepszego od kosci i skory z kurczaka.
Ale o tym juz tu pisano,wiec ja o czyms innym napisze.
Na pewnej wyspie,gdzie nie spotkalem bialego turysty,przy stoliku na samej plazy,gdzie nikogo poza mna nie bylo zjadlem duza i smaczna,grilowana rybe, podobna z wygladu do szczupaka za 50P, czyli 4zl.!
W Davao w hotelowej restauracj, za szwedzki stol, gdzie byly poza miesami, krewetki, malze, ostrygi, zupy,owoce i ciasto zaplacilem 140P, czyli 10zl.!Wszystko smaczne i swieze.
W Boracay na samej plazy za dowolna ilosc dan kuchnii mongolskiej, z wybranych przeze mnie skladnikow i przyrzadzanych na moich oczach przez kucharza zaplacilem 240P, czyli za trzy super dania, w tym jedno z owocow morza i zupy zaplacilem 18zl.!Moglem zjesc dowolna ilosc dan za ta cene.
Moglem jesc niesmaczne kosci i skore po trzy zlote i narzekac na filipinska kuchnie,ale czy warto?!
Uwazam ze kuchnia jest dobra i b.tania dla turysty z Europy, wbrew glosom tutaj wypowiedzianym z ktorymi sie zupelnie nie zgadzam.
Sa oczywiscie kuchnie i lepsze i tansze, ale chyba ten watek nie tyczy tego zagadnienia.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#16 PostWysłany: 22 Lis 2014 18:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Kwi 2011
Posty: 1416
niebieski
Jedzenie może być dla jednego doskonałe (świeża rybka nad morzem) dla innego mierne (bezsmakowe papki ala adobo i nieśmiertelny ryż).
Oprócz rybki czasami coś trzeba wtrząchnąć innego.
Uliczne bary oferują w standardzie sterylnie pozbawiony smaku ryż + niewielką kupkę gulaszopodobnej papki.
Nawet lubię przysmaki na patykach za 5-10P - w kształcie kulki czy parówki, nie wiem co to jest, ale zjadliwe i tanie.
W porównaniu do Polski w barach nie jest drogo (w drogich restauracjach nie bywam, więc się nie wypowiem).
Co innego w sklepach - samodzielne żywienie się kosztuje więcej, niż w Polsce, chyba, że ograniczyć się do kilku lokalnych wyrobów. Przykłady: mleko 80P, ziemniaki 90P za kg.
Głupie banany, chociaż rosną wszędzie, na straganach są po 20-40P, wszechobecne kokosy też zadziwiają ceną.
Nawet ryż kosztuje 40P za kg, w Biedronce widywałem tańszy.

Mi najbardziej nie podchodzi cukier w chlebie, kiełbasie.
Brakuje mi dań z woka, ostrych przypraw. Jest kwaśno i mdło.
Aż się prosi, żeby strzelić do tego jakiegoś sznapsa.

Ale ogólnie dopóki piwo stoi obok to nie narzekam aż tak bardzo na gotowe dania, może poza zupełnie bezbarwnymi śniadaniami (sprawę może ratować jajecznica, ale znowu z tym słodkim chlebem tostowym i bez masła...)

Poezji smaku w tym kraju nie uświadczysz moim zdaniem za wiele, kto bywał w innych krajach regionu, wie o co chodzi.
W takiej Tajlandii każdy posiłek był dla mnie kulinarnym przeżyciem, zaś na Filipinach przeżywałem gładko każdy kolejny posiłek.
Taka według mnie różnica.
Góra
 Profil Relacje PM off
bonieq2 lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 28 Lis 2014 20:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24 Paź 2012
Posty: 480
Loty: 53
Kilometry: 142 596
niebieski
Natrafione dziś w necie :o

http://krzysztofmajak.natemat.pl/124761,dzieki-filipinskiej-kuchni-blyskawicznie-schudniesz-i-zaoszczedzisz-pieniadze-to-najgorsze-jedzenie-w-azji?Fb
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#18 PostWysłany: 06 Gru 2014 17:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09 Lis 2014
Posty: 40
i to jest chyba dobre podsumowanie :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#19 PostWysłany: 07 Gru 2014 16:55 

Rejestracja: 09 Lut 2014
Posty: 42
hehe coś w tym jest :) Jak zawsze podróżując próbowaliśmy lokalnych dań, a to z ulicy, a to z polecania znajomej Francuzki (która mieszkała tam od miesiąca), a to znajomy Fipińczyk zabrał nas do najlepszej jadłodajni w okolicy i...no kurcze nie podchodziło mi, zwłaszcza sposób doprawiania mięs, może dlatego że jesteśmy przyzwyczajeni do innych smaków. Oczywiście udało się zjeść coś dobrego, np ryby, ale pod koniec zamawialiśmy już pizze :) Męczące było też słodkie pieczywo. Za to owoce były świeże i pyszne, zwłaszcza melon! Tak czy siak wszystkiego trzeba spróbować, widoki i serdeczność ludzi to rekompensują :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#20 PostWysłany: 07 Gru 2014 17:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Kwi 2011
Posty: 1416
niebieski
Zapomniałeś tylko dodać, że ciasto do pizzy też jest słodkawe - tam każdy wypiek należy słodzić, takie słodkie życie mają ;-)
Za to na budyniu czekoladowym najlepiej położyć rybkę, świetnie się dopełnia.
Jak mieszkałem na prowincji, byłem zdany na to, co je się na co dzień.
Jak wołali 4x dziennie do stołu, szukałem powodów, żeby nie zaliczyć kolejnej michy ryżu na kwaśno ze sztywną rybą o brązowym mięsie, spalonym na grillu.
Czasami się postarali np. podali naleśniki z mikro krewetek, czyli z wąsów twardych jak struny.
Po kilku tygodniach miałem już w pokoju swój chleb, ser w słoiku i sardynki w pomidorach plus trochę zjadliwych ciastek - codziennie to samo, wyboru nie było.
W 2 miesiące schudłem 13 kg. Dieta cud :lol:

Ale turysta krzywdy nie zazna, w końcu pełno tych restauracji, fast-foodów znacznie więcej, niż u nas, np. Jolibee, Andok's Chicken, Mang Inasal, MC Donalds, KFC. Kurczak typu KFC jest faktycznie narodowym fast foodem, jest obecny w każdej restauracji.
Na głębokiej prowincji jednak można się rozczarować.

Oni kochają to swoje jedzenie.
Filipińska ambasada w Warszawie organizuje czasem spotkania "kabayans" a oni przynoszą swoje najlepsze przysmaki.
Dziesiątki potraw.
Skusiłem się kiedyś na coś jak gulasz, nie dałem rady, zero soli i kwaśny.
Naładowałem sobie sałatki z makaronem - bez smaku i pełno łupin od krewetek, wrzuconych razem z pancerzykami.
A tymczasem oni wsuwali to wszystko z taką ogromną radością w oczach!

Ale pewnie, że kraj piękny, ludzie przemili, nie ma się co do garnków czepiać - im smakuje, turyści też coś tam dla siebie znajdą.

Moja żonka poczęstowała mnie niedawno temu informacją, że właśnie czatuje ze znajomymi z wioski: "wiesz co, oni piszą , że sobie przyrządzili psa jako zagrychę do rumu. Biedny piesek..."
Przypomniałem sobie wtedy ogromną kobrę złapaną przez tubylców na polu ryżowym.
Ja byłem podniecony ich walecznością, że kobra taka duża a oni, że mięska z grilla starczy dla wielu :lol:

Wczoraj nowy tajfun przetoczył się przez Filipiny.
W nieodbudowanym jeszcze po poprzednim tajfunie mieście Tacloban znowu połamało słupy z prądem.
Przed nimi dużo pracy aby mieć dach nad głową.
A wieczorami popłynie rum, rozlegną się śpiewy, pewnie parę piesków zapłaci za to życiem, taki już los słabszych...

Kiedyś nakręciłem filmik kręcąc się po kuchni u teściowej: http://www.szpieg.net/p/jedzonko.avi
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
mashacra uważa post za pomocny.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 108 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group