Mieli dość turystów, teraz błagają ich, żeby wrócili. Jak radzą sobie hitowe turystyczne miasta?
Austriacka wioska, będąca pierwowzorem Arendelle z “Krainy Lodu”, kilka miesięcy temu musiała zamykać lokalne drogi z powodu nadmiaru turystów, teraz świeci pustkami i ma nadzieję, że goście szybko się pojawią. W innych hitowych miejscach, gdzie dotąd w sezonie gościły tłumy jest podobnie, choć są też takie przykłady jak Amsterdam, który próbuje kompletnie zmienić zabytkowe centrum miasta.
O liczącej 780 mieszkańców wiosce Hallstatt głośno było od dawna, gdyż ta urocza miejscowość była pierwowzorem Arendelle, czyli miasteczka, w którym osadzona jest “Kraina Lodu”, a więc kultowa kreskówka Pixara. Nic dziwnego, że miasto od dawna nawiedzali turyści z całego świata. Jednak po premierze “Krainy Lodu 2” turyści zaczęli wprost oblegać miasto, a sytuacja stała się dla miejscowych nie do zniesienia – dziennie do Hallstatt przybywało nawet 10 tysięcy turystów.
– Sytuacja stała się nie do zniesienia i dlatego musieliśmy podjąć odpowiednie kroki – mówił w rozmowie z Reutersem Alexander Scheutz, burmistrz Hallstatt, który w listopadzie 2019 roku poprosił turystów o to, aby… trzymali się z dala od tej miejscowości.
Ale poczynionych kroków było więcej: tymczasowo zamknięto część dróg prowadzących do miejscowości, wprowadzono ograniczenia w liczbie autokarów z turystami, którzy mogą wjechać na teren osady, ale też wprowadzono dodatkowe opłaty dla turystów.
A potem pojawił się koronawirus i zamknięcie kraju, które w Austrii rozpoczęło się 16 marca. I mieszkańcy Hallstatt, ale też innych turystycznych perełek wpadli w panikę.
– Jesteśmy w 95 procentach uzależnieni od turystów zagranicznych z Azji, USA, Anglii i innych europejskich krajów. Jeśli granice pozostaną zamknięte, będzie nam trudno utrzymać nasze biznesy – mówi Markus-Paul Derbl, miejscowy właściciel restauracji i sklepu z pamiątkami.
Jakąś nadzieją jest planowane otwarcie granicy z Niemcami i napływ turystów stamtąd, ale lokalni przedsiębiorcy są przekonani, że tegoroczne wakacje i tak będą bardzo kiepskie pod względem przychodów.

Hallstatt to jeden z przykładów miast, które cierpiały z powodu nadmiaru turystów, a teraz cierpią z powodu ich braku. Czy goście wrócą, a jeśli tak, to w jakiej skali?
– Wenecja jest na kolanach – powiedział burmistrz tego miasta Luigi Brugnaro.
Nagle wszelkie dyskusje o tłoku na placu św. Marka i w innych częściach słynnego miasta stały się nieaktualne, nikt nie mówi już o wprowadzeniu biletów wstępu do miasta, tylko o tym, żeby turyści wrócili. Bo sytuacja nie jest wesoła.
– To będzie bardzo trudny rok. Wszystkie rezerwacje zostały anulowane do końca czerwca. A w okresie do końca października mam może 4 czy 5 rezerwacji. To nie tylko efekt koronawirusa, ale też powodzi, która nawiedziła miasto pod koniec zeszłego roku – mówi Sandro Ferrari, właściciel hotelu w Wenecji.
Ogromne powody do obaw są też w Dubrowniku, który jeszcze niedawno też cierpiał z powodu nadmiaru turystów i wprowadzał nawet specjalne liczniki i maksymalne limity liczby turystów, którzy mogą przekroczyć miejskie mury. Jednak pandemia koronawirusa szybko zweryfikowała te sądy – nie może być jednak inaczej, skoro – jak szacują lokalne media – 70 procent lokalnego PKB to bezpośrednie lub pośrednie wpływy z turystyki.
Dlatego lokalne władze działają, a pomysły mają najróżniejsze – wystąpiły m.in. do władz krajowych o udzielenie Dubrownikowi specjalnego statusu, dzięki któremu region ten nie będzie podlegał związanym z pandemią ograniczeniom w podróżowaniu. Wysłali też list do premiera Chorwacji z prośbą o wyrażenie zgody na jak najszybsze wznowienie lotów czarterowych (zwłaszcza z Wielkiej Brytanii), ale też ponowne przyjmowanie jachtów. Propozycja zakłada jednak pewne ograniczenia dla turystów – do Dubrownika będą mogli przyjechać tylko ludzie z ważnym negatywnym testem na koronawirusa, który miał miejsce w ciągu ostatnich 48 godzin.
Ale nie wszystkim miastom tęskno do turystów.

Amsterdam chce zmian
Jednym z miast, które najmocniej cierpiały z powodu nadmiaru turystów był Amsterdam, który obecnie pracuje nad tym, aby turystyka była bardziej zrównoważona.
– Nie chcemy wracać do czasów chaosu powodowanego przez turystów. Chcemy wykorzystać ten czas, aby zachęcić do odwiedzin w mieście ludzi, którzy nie są zainteresowani tylko imprezami, a także zachęcić do powrotu do centrum… samych mieszkańców Amsterdamu – mówi Geerte Udo z organizacji odpowiedzialnej za strategię marketingową Amsterdamu.
– Koronawirus dobitnie pokazał, że centrum miasta jest zbyt uzależnione od turystyki. Teraz, gdy nie ma turystów, ulice są opuszczone, a miejscowi nie mają po co tu przyjeżdżać. Chcemy to zmienić – dodaje Zef Hemel, urbanista pracujący nad nową wizją centrum miasta.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?