Czy wypada zamieniać się miejscami w samolocie? Ta prośba wkurza pasażerów jak mało co
„Chcesz siedzieć koło przyjaciółki, męża albo siostry? Dopłać!” – tak mówią jedni. „Zmiana miejsca i odrobina uprzejmości to chyba nie taki problem” – mówią drudzy. I choć prawda zawarte jest w obu stwierdzeniach, dyskusja o potencjalnym przesiadaniu się pasażerów w tanich liniach potrafi wywołać prawdziwą burzę.
W trakcie podróży lotniczych wiele rzeczy potrafi nas zdenerwować – płaczące dzieci, pijani współpasażerowie czy opóźnienia. Między sobą toczymy wojnę o miejsce w schowkach na bagaż, o podłokietniki, rozkładanie foteli albo blokowanie przejścia w trakcie wchodzenia na pokład. Ale do tej listy dołączyły także prośby o przesiadkę – kierowane od jednych pasażerów do drugich.
"Przecież każdy się zgodzi"
Chodzi oczywiście o loty w tanich liniach, gdzie za konkretne siedzenie trzeba dodatkowo zapłacić. Jeśli więc chcemy mieć zapewnione miejsce koło kogoś, z kim podróżujemy – bez dopłaty się nie obejdzie. A to oznacza, że ci najbardziej oszczędni pasażerowie będą próbowali zamieniać się już na pokładzie.
Schemat zazwyczaj jest podobny, choć ma dwie wersje przebiegu zdarzeń. W pierwszym siedzisz sobie spokojnie na swoim miejscu, gdy podchodzi ktoś, kto chciałby przekonać cię do zmiany siedzenia. W drugim dopiero dochodzisz do właściwego miejsca, które już na zapas okazuje się być zajęte przez kogoś innego, bo „na pewno się zgodzisz”. Nie jest to nic nowego, choć to właśnie teraz dyskusja na pokładzie może rozgrzać się do czerwoności.
Wszystko po tym, jak australijski dziennikarz Daniel Brettig oburzył się na Twitterze, że ktoś odmówił mu takiej zamiany. W efekcie nie mógł usiąść razem ze swoją ukochaną.
– Ktoś odmówił mi dziś rano zamiany miejsca w trakcie lotu, żebym mógł siedzieć obok swojej dziewczyny ostatni raz, zanim rozstaniemy się na 2,5 miesiąca, tylko dlatego, że chciała oglądać świat przez okno – napisał mężczyzna. – Mocny obszar dla metafory całego pokolenia – dodał bezceremonialnie.
Pomijając ton, w jakim wypowiedź została skonstruowana, pozostaje kwestia tego, że potencjalna zamiana ZAWSZE jest jedynie dobrowolnym gestem przesiadającego się pasażera. I nie można się obrażać, gdy ktoś nie chce tego zrobić. Zwłaszcza, że może się okazać, że w przeciwieństwie do nas wybrał swoje miejsce świadomie i za nie dopłacił – nawet, gdy leci sam.
Tak przynajmniej powinno być. Niestety coraz częściej widzę, że nie wszyscy tak uważają.
Za czy przeciw?
Główne zarzuty przeciwko przesiadaniu się to chaos, jaki potrafią wprowadzić zamieniający się, problem z zabieraniem ze sobą bagażu, gdy już się rozsiedliśmy oraz oczywiste „jak chcieliście razem, to trzeba było zapłacić” i problem z asertywnością, którą wyznaje wielu komentujących – czyli nie chcą się przesiadać, ale odmawianie sprawia im dyskomfort. Poruszana jest też kwestia tego, czy naprawdę tak dużym problemem jest to, że nie będziemy siedzieć razem przez 2, 3 czy 4 godziny lotu z niskokosztowym przewoźnikiem. Rubaszni żartownisie chętnie dorzucają też komentarz o tym, że dla nich takie rozdzielenie to nie problem, bo „oni to nawet mogą dopłacić, żeby koło SWOJEJ nie siedzieć”.
Główne argumenty zwolenników za to kręcą się dookoła faktu, że w wielu przypadkach oferujemy przecież takie samo miejsce, tylko w innym rzędzie. Podkreślają oni też, że w dobie tak wielu opłat dodatkowych w tanich liniach, nie chcą wydawać kolejnych pieniędzy, a przecież „zawsze się ktoś zamieni”.
Jedni i drudzy mają trochę racji, więc rozumiem obie strony. Kiedy lecę sama, a ktoś mnie o to poprosi – zwykle przesiadam się bez problemu. Sama też o taką zamianę kiedyś poprosiłam, gdy okazało się, że moja towarzyszka boi się latać, a nawet chwilowa samotność na pokładzie tylko ten strach potęguje. Tak, mogłam dokupić miejsce, ale nie przyszło mi to do głowy, bo górę wzięła rutyna w postaci kliknięcia na „wybierz miejsca losowo”. Musiałam więc wsadzić wstyd z honorem do kieszeni i po prostu zapytać. Dla wyrównania rachunków raz zdarzyło mi się też komuś zaproponować zamianę, gdy widziałam, że lecące na pierwszą samolotową wycieczkę szkolną dzieciaki są mocno zawiedzione przypadkowym przydziałem miejsc. Dzięki mojej propozycji to one mogły usiąść razem, a i mi nic z tego powodu nie ubyło.
Z drugiej strony wyobrażam sobie jednak, że mogłabym odmówić, gdyby ktoś chciał odebrać mi moje ulubione miejsce przy oknie w zamian wsadzając na środkowe – znienawidzone przeze mnie – siedzenie. Na pewno odmówiłabym stanowczo, gdyby ktoś żądał a nie pytał. Nie odpuściłabym też, gdybyś ktoś zajął moje miejsce i oświadczył, że „przecież nic mi nie będzie, jeśli siądę gdzieś indziej”. W moim przypadku kluczem do sukcesu jest więc kindersztuba albo przynajmniej podstawy jakiejkolwiek kultury osobistej, ale to nie znaczy, że dadzą one gwarancje sukcesu u każdego i w każdej sytuacji.
Zamiana to dobry gest, a nie obowiązek
To wszystko sprawia, że nawet ja – choć z reguły bardzo polubownie podchodzę do tego typu spraw i gdy mogę ułatwić komuś życie bez większych problemów dla siebie samej, zazwyczaj to robię – nie potrafię się stanowczo opowiedzieć ani za ani przeciw. Na pytanie o takie samowolne przesiadki odpowiedziałabym raczej, że „to zależy”. Od sytuacji, osoby, tonu i podejścia.
Dyskusja pewnie będzie trwała jeszcze długo, a temat powróci jak bumerang wielokrotnie. Jedni nadal będą uważać to za szczyt żenady, inni – za naturalny sposób oszukania systemu. Tymczasem rozwiązanie – dla każdej z opcji – wydaje się być banalnie proste. Chcesz siedzieć koło kogoś konkretnego? Dopłać. Nie chcesz dopłacać? Przynajmniej bądź miły, gdy prosisz o zamianę. Przeszkadza ci, że ktoś chce się zamienić z tobą? Odmów i tyle. A jeśli to tobie ktoś odmawia? No cóż, po prostu się z tym pogódź. I oczywiście, gdy załoga mówi, że nie można się przesiadać – słuchaj i się zastosuj.
Tyle w teorii, ale praktyka pokazuje, że samolotowa rzeczywistość czasem przeczy logice i najprostszym rozwiązaniem. Dlatego ciekawi jesteśmy, jak to jest z wami? Zdarzyło wam się o to poprosić czy może jedynie zostaliście poproszeni? Zgadzacie się czy odmawiacie? Dla zasady czy może tylko wtedy, gdy faktycznie wam to przeszkadza? Dajcie znać, jakie jest wasze zdanie na ten temat w komentarzach.