Fly4free.pl

Zakaz wstępu z dziećmi. Do hoteli, restauracji, resortów. Dyskryminacja?

zakaz-dzieci-turystyka
Foto: Khamidulin Sergey, Shutterstock
Na naszych oczach prężnie rozwija się nowy podgatunek przemysłu turystycznego. Czy to jawna dyskryminacja? A może po prostu produkt odpowiadający zapotrzebowaniu?

Jesteście na romantycznej kolacji w dobrej restauracji. Atmosfera, wino, smaczne jedzenie… i nagle sytuacja się zmienia. Przy sąsiednim stoliku siada rodzina z małymi dziećmi. Od tego momentu towarzyszy wam jazgot, ciągłe upominanie dzieci, odgłosy jedzenia, resztki walające się po podłodze. Czar prysł.

Czy przesadzam? Trochę tak – sam mam dzieci, chodzę do różnych restauracji, starając się aby nie sprawiały jakichkolwiek problemów i nie były uciążliwe dla współtowarzyszy i otoczenia. Widzę, jak inni rodzice (z reguły) panują nad swoimi pociechami. Jednak rozumiem tych, którzy coraz głośniej domagają się, aby pewne miejsca stały się „enklawami dla dorosłych”.

Statek bez dzieci?

Miliarder Richard Branson ogłosił start budowy nowego luksusowego statku wycieczkowego. Virgin Voyages w pierwszy rejs wyruszy w 2020 roku, zabierając na pokład ponad 2700 pasażerów. Czy każdy, kogo stać na zakup biletu, będzie mógł popłynąć w wymarzony rejs? Nie. Warunkiem jest to, aby… dzieci zostały w domu.

statek-bez-dzieci

Fot. Virgin Voyages

Statek będzie wolny od maluchów – oferta skierowana jest do tych wszystkich, którzy chcą spędzić trochę czasu wolnego z dala od dzieci i wszystkich ewentualnych niedogodności z nimi związanych.

Logo nowej linii pasażerskiej? Syrenka w wersji lekko topless 😉

virgin-voyages-syrenka

Fot. Virgin Voyages

Wypoczynek w wersji „no children”?

Richard Branson niejednokrotnie dowiódł, że ma smykałkę do robienia interesów. W tym przypadku nie jest jednak innowatorem – rynek usług turystycznych, przeznaczonych dla osób pragnących odpoczynku od tupotu małych stóp, rośnie niezwykle dynamicznie.

Pensjonaty, hotele, resorty SPA – także w naszym kraju – zaczynają rozumieć, że są osoby, które szukają takich właśnie „oaz” wolnych od dzieci.

Jeden z prestiżowych hoteli i resortów Spa w Polsce:

– Spa to miejsce odnowy zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. W spa rozluźniamy się, relaksujemy i delektujemy ciszą. Z założenia, nie ma w nim miejsca dla dzieci, które nie mogą korzystać z zabiegów i saun, a swoją ruchliwością mogą zaburzać kojącą zmysły aurę spa. Również rodzice od czasu do czasu zasługują na wypoczynek bez swoich pociech, dlatego od 16 marca 2014 roku nasz obiekt jest hotelem bez dzieci.

Część obiektów różnicuje swoją ofertę. Małe dzieci? Zakaz! Ale nieco większe? Proszę bardzo.

– Nasz hotel jest otwarty na osoby dorosłe i młodzież od 12 roku życia. Dwunastolatkowie nie są już dziećmi, które wprowadzają rwetes i gwar oraz potrzebują różnych form zabawy i dużej atencji rodziców. Są to młodzi ludzie, którzy mają swoje zainteresowania i nie absorbują tak mocno opiekunów jak maluchy.

hotel-bez-dzieci

Fot. ManorHouse

Dyskryminacja?

– To dyskryminacja! Odbiera się nam prawo do swobodnego przemieszczania się i spędzania czasu tam, gdzie chcemy” – krzyczą jedni. „– Koniec dyktatu rodziców i dzieci. My, bezdzietni, też mamy prawo w spokoju wypocząć lub iść na kolację” – odpowiadają inni. Kto ma rację?

Prawda, jak zwykle, leży pośrodku. Jeżeli zasady są wyraźnie nakreślone, a informacja jasna i klarowna („To miejsce tylko dla osób bez dzieci”), sprawa wydaje się prosta. Ktoś, kto ma dzieci, nie jedzie do takiego hotelu, nie dokona zakupu biletów na nowy wycieczkowiec pana Bransona, nie pójdzie do pubu z zakazem wejścia dla niepełnoletnich i dzieci.

Z drugiej strony, łatwo wpaść w przesadę. Dopóki nie będzie w samolotach specjalnie wydzielonych stref dla dzieci (ach, ile jest dyskusji nad takim pomysłem, ile głosów za i przeciw, jakie gorące argumenty), nie można domagać się od pasażerów podróżujących z dziećmi, aby ich latorośle podczas podczas lotu nie wydały z siebie żadnego dźwięku i stały się niewidoczne.

Z doświadczenia wiem, że „trudniejszy” lot mnie czeka, gdy do samolotu pakuje się grupa podchmielonych dorosłych niż rodzina z małymi dziećmi.

dzieci-w-samolocie

Fot. Romrodphoto, shutterstock

Kooperacja i współpraca

Czy tego chcemy, czy nie – w większości przypadków podczas podróży skazani jesteśmy na wspólne przebywanie na stosunkowo małej przestrzeni. Warto o tym pamiętać, próbując znaleźć złoty środek. Niestety, często emocje są duże, a inni pasażerowie są świadkami niekiedy żenujących scen.

…bo nie sztuką jest okopać się na swojej pozycji, rzucając niedbale: „bachory powinny siedzieć w domu, a nie latać samolotem” (tak, to autentyczny cytat, niestety). Podobnie jak błędem jest odpowiedź, rzucona w nerwach przez rodzica, który usłyszał te słowa – „jak ci przeszkadzają dzieci, lataj prywatnym samolotem”. I atmosfera na pokładzie maszyny Wizz Air z Warszawy do Neapolu w kwietniu tego roku zrobiła się gęsta i nieprzyjemna.

Działania

Jak już pisaliśmy na naszych łamach, niektóre linie lotnicze (na przykład Malaysia Airlines, Air Asia X czy Scoot Airlines) zaczynają oferować osobne miejsca dla pasażerów, którzy nie chcą przebywać w pobliżu małych dzieci.

Jesteście zwolennikami pomysłu, aby powstawały strefy tylko dla dorosłych? I aby w samolotach była wydzielona specjalna przestrzeń dla rodzin z dziećmi? Popuśćmy wodze fantazji. Potraficie sobie wyobrazić nową taryfę u niskokosztowych przewoźników w rodzaju Ryanair, Wizz Air czy easyJet, na przykład taką?

Gwarancja odległości minimum 10 rzędów od pasażerów z dziećmi poniżej 12 roku życia – 49,99 PLN.

Jestem ciekaw, jakie jest wasze zdanie na ten temat.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Sam mam dziecko, ale rozumiem potrzebę zjedzenia kolacji, lotu samolotem czy pobytu w hotelu bez dzieci. Sam mam często dość rozwrzeszczanych bachorów, których rodzice mają w nosie, że ich dziecko przeszkadza wszystkim dookoła. Problemem nie są zresztą dzieci, ale właśnie rodzice, którzy nie potrafią swoich dzieci wychowywać tak, aby szanowały też potrzeby innych.
adamuto, 6 listopada 2017, 15:00 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Ja akurat dzieci i nie mam, choć mam nadzieję mieć w przyszłości. Z pomysłem 'miejsc bez dzieci' zdecydowanie się zgadzam. To nie jest żadna dyskryminacja, tylko po prostu opcja wyboru. Masz dziecko, to jedziesz do miejsca przyjaznego dzieciom. Chcesz odpocząć, wyciszyć się, zjeść w spokoju kolację - wybierzesz miejsce dla dorosłych. I już. Swoją drogą nieraz jestem w restauracji o atmosferze zdecydowanie bardziej dla dorosłych, gdzie dzieci są ciągnięte na siłę, i widzę te zblazowane maluchy nudzące się jak mopsy, nad menu zdecydowanie nie na ich podniebienie. Rodzice zajęci rozmową mają gdzieś, że to dziecko kompletnie nie ma się czym zająć. A dziecko z nudów zaczyna rozrabiać. Czy nie lepiej zabrać je do miejsca, gdzie jest kącik zabaw, i gdzie dziecko nikomu nie będzie wchodzić w drogę (i mam tu na myśli także kelnerów z tacami pełnymi gorącego jedzenia)? Co do podróży samolotem, to nie zgadzam się z autorem, że często większy problem stwarza grupa pijanych dorosłych. Sęk w tym, że takich dorosłych można pociągnąć do jakiejkolwiek odpowiedzialności lub chociaż zwrócić uwagę, a rozwydrzonemu dziecku i jemu najczęściej świątobliwym rodzicom - nie. Byłam nie raz świadkiem histerycznych wrzasków, i jakkolwiek rozumiem, że małe kilkumiesięczne dziecko a) nie powie, co mu dolega, b) nie rozumie wszystkiego, co się wokół dzieje i krzyczy w samolocie, bo na przykład się boi, to już histerii dziecka w wieku co najmniej wczesnoszkolnym z powodu tego, że ma usiąść i zapiąc pasy przed lądowaniem (autentyczna sytuacja, lot WMI-BGY jakieś kilka tygodni temu) nie bardzo da się uzasadnić. I uważam, że takie kilkuletnie dziecko powinno najpierw nauczyć się podstawowych zasad współżycia społecznego i zachowania w miejscach publicznych zanim wyruszy w podróż samolotem ze swoimi najczęściej niereformowalnymi rodzicami. A jak nie - to powinno zostać w domu.
Podroznik_01234, 6 listopada 2017, 15:30 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Jestem ojcem rozbrykanego smyka. JESTEM ZA!!! wszelkiego rodzaju strefami typu "no children" lub "family frendly" bo wiem, czego oczekiwać. Do strefy "no children" nie jadę z dzieckiem a jadę np na małżeński pobyt (jako mąż i żona a nie tata i mama :)) Z kolei w strefie "family frendly" mogę pozwolić dziecku szaleć bo tam są tylko rodzice z dziećmi, no i ci co czytać nie potrafią. NAJGORZEJ JEST w strefach nieokreślonych, np w samolocie, dziecko też człowiek, ale rozumiem ludzi którzy chcą w spokoju podróżować bez kopania w oparcie. Więc wiecznie dziecko uciszam, co kończy się frustracją dziecka, moją i tego kopanego pasażera. Analogicznie w hotelach typu AI Turcja latem, też muszę balansować na granicy zabawy dziecka i nie przeszkadzania innym urlopowiczom.
eskie, 6 listopada 2017, 16:17 | odpowiedz
Avatar użytkownika
W leo express jest osobny wagon dla podróżujących z dziećmi i wszyscy są zadowoleni. Raz wybierając miejsce w rezerwacji wybrałem bezwiednie właśnie takie... Ale to już sam sobie byłem winien ?
FreddieKruger, 6 listopada 2017, 19:25 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »