Za rok polecimy największą maszyną świata. Ten Airbus zabierze na pokład ponad 700 osób!
O pomyśle przerobienia największych pasażerskich maszyn świata w… jeszcze bardziej pojemne samoloty pisaliśmy na Fly4free.pl jesienią. Teraz Peter Bellew, czyli prezes Malaysia Airlines, przedstawił szczegóły nowej, niezwykłej czarterowej linii lotniczej. Nie ma ona jeszcze nazwy, ale wiemy już, że będzie dysponowała flotą 6 Airbusów A380 należących do malezyjskiego przewoźnika. Obecnie maszyny te mogą pomieścić do 494 pasażerów, jednak przewoźnik nie jest z nich zadowolony, bo nie jest w stanie wypełnić ich na dalekich trasach. Malezyjczycy próbowali je nawet sprzedać, ale nie udało im się znaleźć kupca.
Stąd pojawił się pomysł stworzenia zupełnie nowej linii, która będzie woziła muzułmanów do świętych miejsc islamu, a więc Mekki i Medyny. A ponieważ zainteresowanie takimi lotami jest ogromne, Malaysia zleciła już Airbusowi przerobienie maszyn w taki sposób, aby były w stanie pomieścić ponad 700 osób na pokładzie! Upchnięcie aż tylu foteli będzie możliwe dzięki temu, że w samolotach będą dostępne tylko miejsca w klasie ekonomicznej.
Ale Malaysia rozmawia też z Airbusem w sprawie umożliwienia elastycznych zmian w samolocie. Tak, aby w ciągu 4-5 dni w zależności od zapotrzebowania można było przerobić wnętrze maszyny i dostawić tam klasę biznes. W takim wariancie A380 zabierałby na pokład „tylko” 635 pasażerów.
Bellew zapewnia, że wszystkie samoloty mają być przerobione do połowy 2018 roku, a pierwsze loty największej maszyny świata zaczną się już jesienią. Bellew zakłada, że aby wyjść na swoje, nowa linia powinna latać do świętych miejsc 180-190 dni w roku, ale czarterowy przewoźnik jest otwarty także na inne grupy niż muzułmańscy pielgrzymi.
– Mogę sobie na przykład wyobrazić, że nasza maszyna idealnie się sprawdzi do zabrania dużej grupy Chińczyków do Disneylandu w Paryżu. Wśród potencjalnych miejsc, do których moglibyśmy latać widzę też Barcelonę, Rzym albo Londyn – mówi Bellew.
Zainteresowanie nowym przewoźnikiem jest bardzo duże. Nie tylko wśród potencjalnych pasażerów, ale też inwestorów. Nie jest więc wykluczone, że jakiś podmiot jeszcze przed startem przejmie udziały w nowym przewoźniku.