Wyszli z pociągu na przerwę, a ten… odjechał z ich bagażami. PKP: „przykro nam”
Historię dwójki pasażerów opisuje Gazeta Wyborcza. Kobieta i mężczyzna podróżowali pociągiem z Warszawy do Ostrawy. Na jednej ze stacji pośrednich – w Raciborzu – poinformowano ich, że pociąg będzie miał dłuższy postój „minimum 45-60 minut”. Postanowili więc skorzystać z tego czasu i wysiedli ze swojego wagonu na przerwę.
Rodos od 2570 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Side od 2457 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Rodos od 2715 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Decyzja okazała się być początkiem podróżniczej katastrofy. Gdy wrócili na peron po półgodzinnej przerwie, okazało się, że pociąg ruszył pod ich nieobecność. W środku zostały natomiast bagaże zdezorientowanych pasażerów.
PKP podkreśla jednak, że wina nie leży po stronie przewoźnika i wyjaśnia, że czas przerw technicznych ogłaszany przez kierownika składu jest jedynie orientacyjny.
– Postój trwał 28 minut. Podróżnych proszono o nieoddalanie się – wyjaśnia Maciej Dutkiewicz, rzecznik PKP Intercity cytowany przez Wyborczą. – Przykro nam z powodu zaistniałego zdarzenia – dodaje.
Dwójka pasażerów ostatecznie dotarła do Wiednia, gdzie ich pociąg kończył bieg, kilkoma innymi połączeniami. Tam próbowali odzyskać swoje rzeczy, ale udało się to tylko częściowo. Jedna torba zapadła się pod ziemię – razem z laptopem i kluczami do mieszkania.
Pasażerowie wycenili straty na 50 tysięcy złotych. I chociaż zgłosili sprawę na policję w Polsce, a także w biurach rzeczy znalezionych – w Austrii i Czechach, to szanse odnalezienia zaginionych rzeczy wydają się być niewielkie.
PKP również ma niewielkie pole do popisu. Przewoźnik przypomina bowiem, że pilnowanie bagażu należy do obowiązków pasażera.





