Najpierw do dentysty, potem na plażę. W ten sposób ludzie omijają obostrzenia!

Odkąd w Irlandii wprowadzono zakaz podróży międzynarodowych bez ważnego powodu, ludzie kombinują jak mogą. Najnowszy sposób obejmuje… wizyty u dentysty. Irlandzkie Narodowe Biuro Imigracyjne wylicza, że nawet 1/3 wyjeżdżających na Teneryfę udaje się tam właśnie z tego powodu.
W ubiegłym tygodniu opisywaliśmy sprawę mężczyzny, który był tak spragniony wakacji, że sfabrykował list od nieistniejącego pracodawcy. Udając, że jedzie do pracy chciał ominąć obowiązujące w Irlandii przepisy i dostać się na Wyspy Kanaryjskie. Teraz okazuje się, że pomysłów na przechytrzenie władz jest więcej. A jednym z głównych jest… wizyta u dentysty.
– Dentyści na Wyspach Kanaryjskich twierdzą, że codziennie otrzymują do 15 zapytań o rezerwację od przybywających irlandzkich podróżników, z których zdecydowana większość nie pojawia się na wizytę – czytamy w portalu Politico.
Jak się okazuje sposób jest tyle sprytny, co skuteczny. Służby twierdzą, że nie mają możliwości weryfikować, kto faktycznie zamierza udać się do gabinetu, a kto jedynie zarezerwował wizytę. Tymczasem wyjazdy ze względów medycznych są dozwolone. A nawet, gdyby udało się przyłapać takiego fałszywego pacjenta, to grzywna wynosi 500 EUR – dla wielu jest to cena warta ryzyka. Tym bardziej, że sama grzywna nie sprawia, że nie mogą lecieć. Jest po prostu karą za podjęcie takiej decyzji.
Skalę zjawiska pokazują dopiero oficjalne dane. Według Irlandzkiego Narodowego Biura Imigracyjnego, że co trzecia osoba podróżująca na Teneryfę jako powód podaje właśnie wizytę u dentysty. Co jeszcze ciekawsze, najczęściej zabierają ze sobą osobę towarzyszącą. Dlaczego? Bo mogą. Przepisy określają bowiem sytuację, w której „osoba wrażliwa, wymagająca niezbędnego leczenia” może skorzystać ze wsparcia drugiej osoby.
Teneryfa nie jest jednak jedynym miejscem, do którego wybierają się turyści stomatologiczni. Służby zauważyły podobną tendencję w kontekście wyjazdów do innych hiszpańskich miejscowości, ale także do takich miejsc jak Turcja czy Maroko.
Co ciekawe, niektóre gabinety zadeklarowały, że są gotowe udostępniać listę irlandzkich pacjentów, którzy zarezerwowali wizytę, ale nie stawili się na nią na miejscu. Lekarze podkreślają bowiem, że przez takie osoby tracą nie tylko pieniądze, ale i czas, który mogliby poświęcić rzeczywistym pacjentom. Tym, którzy potrzebują przede wszystkim leczenia, a nie wakacji.
Wygląda jednak na to, że Irlandia nie skorzysta z tej opcji, bowiem wymagałoby to zmiany prawa. W tej chwili można ukarać jedynie osobę, która chce wyjechać. Nie można tego zrobić już po fakcie.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?