Wygrał bilet na lot w kosmos i… musiał go komuś oddać. Okazało się, że za dużo waży

To jedna z tych historii, które od początku do końca wydają się niewiarygodne, a jednak się zdarzyły. Konkurs zorganizowano kilka miesięcy temu. Do wygrania był lot w kosmos na pokładzie SpaceX, a wszystkie wpływy z kuponów zasiliły konto jednego z amerykańskich szpitali dziecięcych.
W loterii udział wziął m.in. Kyle Hippchen, 43-latek z Florydy. Nagroda wydawała mu się spełnieniem marzeń, więc kupił losy o wartości 600 USD i ku własnemu zaskoczeniu… wygrał!
Entuzjazm szybko przerodził się jednak w rozczarowanie. Mężczyzna przyznał, że szczegółowe warunki konkursu poznał juz po zakupie losów. A w regulaminie określono na przykład… maksymalną wagę pasażera – 113 kg. Tymczasem Kyle waży ok. 150 kg.
– To naprawdę mnie zabolało, jestem szalenie rozczarowany, ale cóż… jest jak jest. Próbowałem wymyślić, jak mogę zrzucić to w sześć miesięcy. I choć pewnie byłoby to możliwe, to na pewno nie najzdrowsze – przyznał w rozmowie z Associated Press.
Ostatecznie Kyle zdecydował się przekazać bilet swojemu przyjacielowi, który również próbował sił w loterii (choć zainwestował jedynie 50 USD). Jak można się domyślić, nie trzeba go było długo namawiać. Obiecał również zabrać kilka przedmiotów Kyle’a na pokład.
Wykorzystał również prawo do jedynego telefonu w trakcie lotu i zadzwonił właśnie do swojego przyjaciela, żeby podziękować mu za szansę i „niezwykle hojny gest”.