Fly4free.pl

Wulkany przyciągają coraz więcej turystów. Eksperci: Czas z tym skończyć

wulkan etna erupcja
Foto: Wead / Shutterstock

Etna, Wezuwiusz, Teide to tylko trzy popularne wulkany z wielu, jakie może zwiedzić niemal każdy. Wulkaniczna turystyka, choć dochodowa, niepokoi jednak specjalistów. Czy to oznacza, że w przyszłości ich zwiedzanie będzie znacząco ograniczone?

Wulkany rzadko są stuprocentowo bezpiecznym miejscem. Potrafią być kapryśne, płatać figle i mocno namieszać – w turystyce, ekosystemie, lotnictwie a przede wszystkim zwykłym życiu mieszkańców. A mimo to stale przyciągają rzesze turystów spragnionych znaleźć się jak najbliżej centrum wydarzeń, czyli krateru.

– To jedna z tych sił natury, które są poza ludzką kontrolą. Nie możemy zrobić z erupcją właściwie nic, poza zejściem jej z drogi – tłumaczy Amy Donovan, geografka z uniwersytetu w Cambridge w rozmowie z CNN.

Wiele osób dodatkowo, wręcz chorobliwie, marzy o obejrzeniu erupcji – oczywiście z odpowiednio bliskiej odległości. I, gdy tylko któryś z wulkanów o sobie przypomni, natychmiast na miejsce zjeżdżają się amatorzy mocnych wrażeń, licząc na powtórkę. Jako przykład Donovan podaje Islandię.

Na wyspie średnio co 4-5 lat dochodzi do erupcji. Popyt od razu rośnie, ale służby skarżą się, że turyści nie przestrzegają zasad bezpieczeństwa w trakcie podążania za wyjątkowymi przeżyciami –  mówi ekspertka. – Niektórzy ludzie płacili lokalnemu pilotowi, by zabrał ich jak najbliżej.

Tymczasem nawet, gdy wulkany są spokojne, wycieczki organizowane przez biura podróży nie są w pełni bezpieczne – mimo, że rocznie na całym świecie ich liczbę można pewnie podawać w dziesiatkach tysiący. Na najpopularniejsze z wulkanów turyści wyjeżdżają codziennie – często całymi autokarami. Tylko pomiędzy 2001 a 2006 rokiem liczba osób, która „zwiedzały” Etnę wzrosła o prawie 60 procent (z 70 do niemal 120 tys.), a każda erupcja czy przebudzenie sprawia, że zainteresowanie rośnie.

Ludziom nie przeszkadza nawet cena takiej atrakcji, która nie należy do najniższych. Wyjazd na Etnę organizowany przez lokalną agencję turystyczną potrafi uszczuplić budżet od 40 do 80 EUR za osobę. W tańszej wersji zazwyczaj jednak wjedziemy o wiele niżej niż w tych droższych pakietach. A to właśnie tego turyści pragną najbardziej – znaleźć się tak blisko jak tylko się da. Na szczęście, większość firm zachowuje zdrowy rozsądek i odwodzi ludzi od brawurowych pomysłów, choć nie eliminuje to wypadków całkowicie.

We wrześniu 2017 roku trzy osoby straciły życie nieopodal Neapolu właśnie podczas takiej wycieczki. 11-letni chłopiec zlekceważył zakaz poruszania się w określonych miejscach i ugrzązł w pobliżu krateru wulkanu Solftara. Na pomoc ruszyli mu rodzice, a chwilę później fragment ziemi zawalił się pod nimi. Cała trójka zginęła na oczach najmłodszego z synów. Za to w lipcu tego roku kawałek stopionej skały o wielkości piłki do koszykówki uderzył w dach łódki z turystami na Hawajach. Ucierpiały wtedy 23 osoby, które płynęły zobaczyć wulkan z bliska.

Oczywiście trudno będzie zupełnie zakazać wprowadzania turystów na wulkany, zwłaszcza gdy tego typu wycieczki są zastrzykiem finansowym dla lokalnej społeczności i gospodarki. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że trzeba podchodzić do tego rozsądnie. Władze na Islandii od dłuższego czasu debatują, jak ukrócić ciekawość nierozważnych turystów i ochronić ich przed nimi samymi. Coraz częściej też ogranicza się licencje agencji turystycznych w innych krajach, gdy te nie zachowują się odpowiedzialne albo potrafią nadmiernie ryzykować, żeby tylko zadowolić klientów. Bo choć nie mieści się to w głowie – także one tracą rozum, gdy pojawi się turysta z odpowiednim portfelem. I wszyscy są zadowoleni, póki nie dojdzie do wypadku. A tych niestety jest coraz więcej.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
super artykuł... zwłaszcza, że właśnie planuje wyjazd "zobaczyć jak Etna dymi". Małe pocieszenie, że nie tylko ja jestem chory psychicznie. 
Graff, 3 stycznia 2019, 20:41 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Nie istnieje pojęcie "bliska odległość", tylko "mała" lub "niewielka". Tak samo, jak nie mówimy "ciepła temperatura", a "wysoka". Litości...
Sz@lony, 4 stycznia 2019, 18:46 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »