Władze Tajlandii nie chcą turystów z plecakami. „Nie dawajcie dużych zniżek, celujemy w bogatych turystów”

Turystyczny świat zmienia się szybko. Dopiero co wczoraj pisaliśmy na naszych łamach, że brak turystów z Chin skłania hotelarzy z Azji Południowo-Wschodniej do mocnych obniżek cen, a już mamy odpowiedź przedstawicieli rządu Tajlandii. Jak donosi agencja Reuters, miejscowi politycy niechętnym okiem patrzą na desperackie próby zgarnięcia podróżnych, bo wymarzyli sobie, że Tajlandia powinna być krajem „premium”, w którym turyści powinni zostawiać więcej pieniędzy.
Potwierdził to wicepremier Tajlandii Anutin Charnvirakul, który podczas konferencji na lotnisku w Bangkoku powiedział, że „nie możemy wpuszczać ludzi do Tajlandii, którzy przylecą tu tylko dlatego, że jest tu tanio”.
– Zamiast tego powinni mówić, że ten kraj ma bardzo rozsądną ofertę, a to oznacza, że powinniśmy się skupić na jakości usługi – powiedział Anutin, który porównał plany tajskiego rządu do tego, w jaki sposób buduje swoją markę firma Louis Vuitton.
– Utrzymuj swoją pozycję, sprzedawaj produkt premium. Im jest droższy, tym więcej klientów. W przeciwnym razie Louis Vuitton nie miałby żadnej sprzedaży – powiedział.
W ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku Tajlandia przyjęła ok. 2 mln zagranicznych turystów. To spory wzrost w stosunku do ubiegłego roku, gdy Tajlandia była zamknięta dla turystów, ale daleko mniej niż w 2019 roku, gdy kraj ten odwiedziło niemal 40 milionów turystów, którzy wydali w tym kraju ponad 53,5 mld USD.
Warto przypomnieć, że jakiś czas temu z podobnymi postulatami występowali politycy na wyspie Bali.