Węgierski low-cost, po otrzymaniu pierwszych Airbusów A321XLR, chce mocniej rywalizować z tradycyjnymi liniami lotniczymi – czytamy w Bloombergu. Według Jozsefa Varadiego, przewoźnik chciałby m.in. uruchomić loty z Europy Środkowej do Indii.
O planach Wizz Aira w związku z pozyskaniem Airbusów A321XLR pisaliśmy już kilka dni temu: w rozmowie z “Forbesem” Jozsef Varadi stwierdził, że Wizz Air raczej nie uruchomi lotów z Europy do USA, za to bardzo interesuje go ekspansja na wschód.
Teraz, w rozmowie z Bloombergiem, Varadi mocniej skonkretyzował swoje cele. Dzięki otrzymaniu nowych samolotów, które będą mogły wykonywać loty trwające nawet do 8 godzin, węgierska linia będzie chciała jeszcze mocniej konkurować z tradycyjnymi przewoźnikami. I tak: wśród rozważanych tras, które Wizz Air mógłby uruchomić od 2023 roku (wtedy dostanie pierwsze samoloty) jest połączenie z Londynu do Dubaju, ale też loty z Europy Środkowej do Indii. Oznacza to, że w grze o połączenia do Indii znajduje się zapewne Budapeszt, ale prawdopodobnie również lotniska w Polsce – przypomnijmy bowiem, że jesteśmy największym rynkiem dla “landrynki”.
To dość zaskakująca deklaracja, która jednak dobrze współgra z aktualną polityką Wizz Aira. Indie to bowiem bardzo dynamicznie rosnący rynek lotniczy z ogromnym potencjałem – w ubiegłym roku na trasach z Europy do Indii oferowanie wyniosło w sumie 4,89 mln foteli. A potencjał na tym rynku jest tym większy, że największa linia operująca na tych trasach, czyli Jet Airways, zawiesiła wszystkie połączenia i znalazła się w stanie upadłości.
Czy chcielibyście polecieć Wizz Airem do Indii?