„Darmowe” bilety Wizz Air sprzedawał nie tylko w Polsce. Teraz oddaje kasę, ale klienci i tak są wściekli!
W piątek wieczorem Wizz Air odwołał tysiące rezerwacji zrobionych przez podróżnych z Polski w czwartek popołudniu, gdy w wyniku błędu cenowego przez kilkadziesiąt minut wszystkie trasy Wizz Aira z naszego kraju były dostępne w cenie 35 zł w jedną stronę. Później Wizz Air wysłał do redakcji Fly4free,pl oficjalny komunikat, który wyjaśnia całe zajście.
„Wizz Air potwierdza, że z powodu błędu technicznego, pewna część biletów na loty z Polski i Włoch została nieprawidłowa sprzedana jako „darmowe” rejsy. Bardzo żałujemy, że musimy poprawić ten niezamierzony błąd. Dokonane wtedy rezerwacje na podróże od poniedziałku 22 maja zostaną anulowane, a podróżni otrzymają zwrot wpłaconych środków. Jednocześnie Wizz Air będzie honorował wszelkie bilety z datą wylotu w ciągu 72 godzin od daty zakupu” – czytamy w komunikacie.
Chalkidiki od 2659 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Kusadasi od 2892 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Majorka od 2999 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Skąd więc ten problem? W dalszej części komunikatu pada enigmatyczne stwierdzenie, że przewoźnik coś „testował”. A ponieważ firma przyznała, że błąd cenowy pojawił się w Polsce i we Włoszech, to możemy jasno założyć, że chodzi o testowanie Multipassa, czyli programu subskrypcyjnego Wizz Air. Swoją drogą, także ta usługa, będąca odpowiednikiem „lotniczego Netflixa”, notuje spory poślizg. Przypomnijmy bowiem, że Wizz Air miał ją uruchomić na początku maja.
Wróćmy jednak do anulowanych połączeń. Jeśli bowiem sądziliście, że sprawa jakoś rozejdzie się po kościach, to… jesteście w błędzie. Od rana czytelnicy Fly4free.pl informują nas bowiem, że Wizz Air kręci ze zwrotem środków. Wróćmy do komunikatu wysłanego przez Wizz Aira.
„Wszyscy dotknięci pasażerowie zostali poinformowani, a wpłacone przez nich środki zostaną zwrócone zgodnie z oryginalną metodą płatności” [ang. „Refunding ani paid amount to their original form of payment”] – głosi dokument. Sprawa jest prosta: płacisz kartą kredytową, pieniądze wracają na twoje konto.

Tyle tylko, że Wizz Air postanowił zrobić inaczej. Jak informują nas czytelnicy, przewoźnik faktycznie zwraca pieniądze, ale… na konto Wizz, z którego środki klienci mogą przeznaczyć na przyszłe podróże. Kto się uprze i jednak chce otrzymać gotówkę, musi dokonać konwersji za pośrednictwem Wizz Aira po niezbyt korzystnym dla pasażerów kursie.
Do tego, jak czytamy w mailach od czytelników, przewoźnik obiecywał zwrot środków na konto Wizz (w przypadku wyboru takiej opcji o wartości 120 procent wydanej kwoty), tymczasem wszystko wskazuje na to, że linia zwraca „tylko” 100 procent (i to po niekorzystnym przewalutowaniu, bo środki są zwracane w euro).
Nic dziwnego, że niedoszli podróżni są wściekli. Czy można było tego uniknąć? Oczywiście, wystarczyłoby od razu zwrócić pasażerom pieniądze na ich karty i konta bankowe.