Wizz kasuje drogą infolinię, ale uważajcie! Jest nowa ukryta opłata za „darmowe” załatwienie spraw przez telefon
Horrendalnie wysokie ceny za kontakt z infolinią Wizz Aira to jedna z najbardziej irytujących praktyk stosowanych przez węgierskiego przewoźnika. Cena za połączenie wynosząca 4,92 zł za minutę przez lata odstraszała wielu klientów, którzy jednak – zwłaszcza w pilnych sprawach – nie mieli innego wyjścia i decydowali się na kontakt z przewoźnikiem, a potem łapali się za głowę, widząc rachunek za telefon. Nic dziwnego, że sprawą zainteresował się też UOKiK, który na wniosek klientów linii wszczął w tej sprawie postępowanie wyjaśniające.
Sharm El Sheikh od 2902 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Costa Dorada od 2299 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Wyspa Malta od 1849 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
„Jedyna realna forma pilnego kontaktu dla pasażerów z Polski (jak w przypadku odwołania lotu) jest poprzez infolinię płatną skandaliczne 4,92 zł za minutę. Licząc oczekiwanie na agenta call center, można śmiało założyć, że taka opłata wyniesie więcej niż wartość zakupionego lotu” – mogliśmy przeczytać w skardze do UOKiK wniesionej przez jednego z klientów przewoźnika.
UOKiK kilkukrotnie napominał przewoźnika o zmianę cennika, jednak bez efektu. I nagle stał się cud! We wtorek przewoźnik ogłosił, że od 13 stycznia zlikwidował swoją infolinię premium, co oznacza, że pasażerowie nie będą już ponosić horrendalnych kosztów przy okazji kontaktu z przewoźnikiem. Czy aby na pewno?
Wizz Air zaleca kontakt przez internet. Jest też infolinia, ale…
W komunikacie WIzz Air czytamy, że najszybsza i najłatwiejsza forma pomocy i wsparcia dla pasażerów to dostępna w aplikacji mobilnej i na stronie przewoźnika platforma samoobsługowa online.
„Stąd klienci mogą zarządzać swoimi rezerwacjami, uzyskiwać informacje o swoich lotach, wprowadzać zmiany, wnioskować o zwroty pieniędzy lub rozwiązywać problemy związane z opóźnieniami lub odwołaniami. Klienci mogą poprosić o całodobowe informacje o rezerwacji, statusie lotu, bagażu i usługach WIZZ za pośrednictwem internetowego chatbota linii – Amelia. W przypadku bardziej złożonych zapytań, agenci czatu są dostępni 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu” – czytamy w komunikacie.
– Jesteśmy zobowiązani do zapewnienia naszym klientom jak najlepszych wrażeń z podróży. Obsługa klienta jest w centrum uwagi linii. Nasze ogłoszenie to tylko jeden z przykładów udoskonaleń, jakie wprowadzamy w tej dziedzinie. Nadal inwestujemy w innowacje, aby móc dostarczać naszym klientom usługi na całym świecie – informuje cytowana w komunikacie Boglarka Spak, dyrektorka ds. customer experience w WIzz Air.
No dobrze, ale co z naprawdę gardłowymi sytuacjami, gdy pasażerowie potrzebują pilnie kontaktu z linią lotniczą? W komunikacie nie ma o tym ani słowa, ale na stronie internetowej znajdujemy informacje o numerze infolinii dla pasażerów z Polski (swoją drogą dość skrzętnie ukryta).
Numer telefonu, pod którym można się kontaktować w sprawach pilnych to +48221284905 i jest on dostępny od poniedziałku do piątku w godzinach 9-18 bez dodatkowych opłat. Super? Nie do końca, bo jak zawsze u WIzz Aira, znajduje się haczyk, ,który może was naprawdę sporo kosztować. Jak to zawsze w przypadku Wizz Aira, jest on zapisany naprawdę małym druczkiem.
Nowa dodatkowa opłata: 68 zł od pasażera! Za co?
To, co tam czytamy, podnosi ciśnienie lepiej niż poranne espresso.
*Należy pamiętać, że w przypadku skontaktowania się z Telecentrum w celu dokonania transakcji, która jest również dostępna online (zakup biletu lub dowolnej dodatkowej usługi, lub dokonanie zmiany w rezerwacji), zostanie naliczona dodatkowa opłata za transakcję w Telecentrum za każde połączenie. 68 zł /pasażer Opłata za transakcję w Telecentrum jest pobierana za każdą transakcję w przypadku wniosków, które są również dostępne online. Opłata za transakcję w Telecentrum nie podlega zwrotowi” – głosi komunikat.
Pasażerowie muszą więc uważać, by nie naciąć się na kolejną horrendalnie wysoką opłatę. Oszczędność? Złośliwie można napisać, że oszczędzamy 10 minut na słuchanie irytującej melodyjki w infolinii premium, a koniec końców i tak płacimy tyle samo. I tak jednak takie praktyki trudno nazwać inaczej niż zwykłym „januszowaniem” i żerowaniem na niewiedzy pasażerów.






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?