Jeśli świat jest kapeluszem dobrego Boga, to Węgry są bukiecikiem w tym kapeluszu – pisał węgierski poeta okresu romantyzmu Sándor Petőfi. Węgrzy uwierzyli słowom swojego wieszcza i do dziś są głęboko przekonani, że ich kraj jest najpiękniejszy na świecie, mający setki, jeśli nie tysiące niesamowitych miejsc godnych podziwu. Polacy przybywający na Węgry wciąż tego nie doceniają i większość z nich pozostaje w stolicy (aż 45,8 proc. naszych rodaków, którzy w ubiegłym roku przybyli na Węgry, zwiedzało jedynie stolicę). A przecież poza zachwycającym Budapesztem są jeszcze Góry Mátra, półwysep Tihany, Sárospatak, Tokaj, Hortobágy… Nie znaliście? To sami zobaczcie 10 nieoczywistych miejsc na Węgrzech, które warto zwiedzić.
Ważna uwaga: węgierskie „sz” wymawiamy jak „s”, i odwrotnie – „s” jak polską głoskę „sz”; to istotne w przypadku nazw, takich jak Szentendre, aby być zrozumiałym, a np. w przypadku miasta Szeged, aby np. nie dostać w twarz (jeśli wymówimy tę nazwę przez „sz”, to wymowa zbliżona jest do słów, które po węgiersku oznaczają „twoja dupa”).
Tam, gdzie Bodrog wpada do Cisy, u stóp Łysej Góry (Kopaszhegy), leży jedno z najsympatyczniejszych miasteczek Węgier – Tokaj. Słynie z wina, które – jak głosi etykieta widniejąca na jego butelce – jest „winem królów i królem win”. I trudno się z tym hasłem nie zgodzić. To tutaj, w Tokaju, w XII wieku osiedlili się włoscy winiarze, którzy na stokach Kopaszhegy zakładali swoje winnice. Ale rozkwit winiarstwa nastąpił kilka wieków później, kiedy w Tokaju pojawili się greccy kupcy, po których handel winem przejęli Żydzi. Na przestrzeni wieków miasteczko przechodziło z rąk do rąk: należało do Jana Zapolyi, Stefana Batorego, Gabora Bethlena, rodziny Rakoczych. I to z tymi ostatnimi jest najbardziej kojarzone – dziś w słynnych 600-letnich piwnicach Rakoczych, porośniętych pleśnią, wciąż dojrzewają wina, a od kwietnia do maja można degustować różne gatunki tokajskiego wina. Najsłynniejszym z nich, tokaj aszú, powstaje z winogron, które dojrzewają na słonecznych stokach aż do października. Wtedy wyparowuje z nich prawie całkowicie woda, a podczas mglistych poranków (widły rzek Bodrog i Cisy!) winorośl atakuje botrytis cinerea – grzyb, nazywany przez winiarzy „szlachetną pleśnią”. To właśnie sprawia, że tokaj ma niesamowity, jedyny w swoim rodzaju smak i aromat.
Warto wiedzieć: zwiedzanie piwnic Rakoczych (Rakóczi Pince) połączone jest z degustacją, cena: 3100-4200 HUF (ok. 41-56 PLN), w zależności od „programu” (liczby i rodzaju degustowanych win). Adres: Kossuth tér 15, otwarte w godzinach 11-19, poza sezonem (od października do kwietnia) – zamknięte.
Fot. Wikimedia Commons