Pakiet higieniczny, retro klimat i sękacz. Przetestowaliśmy wagon sypialny w PKP
Przeróżne gry słowne, niezliczone karciane rozgrywki w Makao i Tysiąca, niekończące się nocne rozmowy i chichoty, wygłupy i powiewający z otwartych okien zew przygody – tak kojarzą mi się podróże pociągami, bo najwięcej kursowałam nimi jako dziecko i nastolatka, w towarzystwie rówieśników. Dziś zwykle wsiadam w Pendolino lub inne bezprzedziałowe Intercity, a „rozrywką” jest najczęściej nadrabianie pracy. Niestety.
Costa del Sol od 2230 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Zakynthos od 2593 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Hurghada od 2742 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
W efekcie ostatni raz podróżowałam polskim pociągiem w wersji leżącej jeszcze w latach 90., a i wtedy tylko w kuszetce – telepiąc się wiele godzin na jakąś nadbałtycką kolonię czy obóz. Wagon sypialny w PKP, choć dostępny dla pasażerów od wielu lat, dla mnie jest zupełnie nowym doświadczeniem. Zaskakującym i ciekawym, ale czy wartym powtórzenia, a przede wszystkim swojej ceny? Tę ocenę pozostawię wam, choć dam wam wszystko, czego potrzebujecie do jej wystawienia!
Pakiet higieniczny, komplet pościeli i test umiejętności zasypiania
Trafia mi się ostatni przedział na samym końcu korytarza – podobno najgorszy. To mikro pokoik, w którym jest półka na bagaże, kilka wieszaków na kurtkę, gniazdko, umywalka, lusterko i pościelone łóżka. Ich liczba zależy od konkretnego przedziału – do wyboru są te 1-, 2- i 3-osobowe. Dostaję też „pakiet higieniczny”, czyli maleńki ręcznik i mydło.
Kiedy po krótkiej chwili rozeznania i oporządzenia samej siebie – zgodnie z biletem – wchodzę po drabince i kładę się na górnym łóżku, przez moją głowę przewijają się wszystkie możliwe skojarzenia: od kolonijnych pokoi z piętrowymi łóżkami, wieloosobowych sal w górskich schroniskach, przez ekstremalnie niskobudżetowe hostele, aż po więzienną pryczę (choć tej ostatniej nigdy nie doświadczyłam). Komplet pościeli nie jest ani nowy ani idealny, ale przynajmniej czysty i solidnie wyprasowany. Każde łóżko ma też swoją niewielką lampkę.
Wszystko stuka, puka i solidnie się telepie – dużo głośniej i intensywniej niż w zwykłym przedziale. Nie mam stoperów, bo cała ta przygoda jest dość niespodziewana i spontaniczna – na tyle, że bilet kupuję godzinę przed odjazdem, wysiadając z samolotu na lotnisku. Na szczęście jako samozwańcza, ale jednak niekwestionowana ekspertka do spraw zasypiania gdzie popadnie, szybko udaje się na randkę z Morfeuszem. I wbrew pierwszemu wrażeniu, jest to randka bardzo udana, bo następny raz otwieram oczy dopiero pół godziny przed Krakowem, gdy pracownik wpada mnie obudzić i poinformować, że zbliża się moja stacja.
Przedziały damskie lub męskie, czasem prysznic, ale zawsze sękacz
Pierwsza rzecz, która zaskakuje mnie przy rezerwacji to podział na płeć. Przedziały są damskie lub męskie i na bilecie jest to wyraźnie zaznaczone, a PKP zapewnia, że pracownicy solidnie przestrzegają zasad. Dzięki temu samotnie podróżująca kobieta zawsze trafi do damskiego przedziału, a samotny mężczyzna do męskiego. To jedna z najważniejszych różnic między wagonem sypialnym, a kuszetkami, które są koedukacyjne. A co jeśli podróżujesz ze swoją drugą połówką, przyjaciółmi czy rodzeństwem innej płci? Możecie jechać razem pod warunkiem, że wykupicie cały przedział. Zasada podziału płci nie obowiązuje też dzieci do 10. roku życia – te mogą być w dowolnym przedziale.
Dobra wiadomość jest taka, że konduktor sprawdza bilet, gdy wsiadasz do wagonu i od razu kieruje cię do odpowiedniego przedziału. Dzięki temu, nikt nie będzie ci przeszkadzał w trakcie podróży, aż do wspomnianej pobudki na krótko przed dotarciem do celu.
W cenie biletu jest też kawa/herbata i kawałek sękacza. Przez całą podróż można z kolei kupić w wagonie różne słodkie i słone przekąski, a także ciepłe i zimne napoje. Na korytarzu pasażerowie mają do dyspozycji toalety, a w niektórych wagonach także prysznic.
Wagonów sypialnych na razie ubywa, ale to ma się zmienić!
A ile to wszystko kosztuje? To zależy! Przede wszystkim trzeba najpierw wybrać zwykły bilet na przejazd konkretnym pociągiem, a dopiero na etapie rezerwacji dodajemy miejsce w wagonie sypialnym jako dodatkową usługę. Ta z kolei jest stała, niezależnie od długości przejazdu, ale zależnie od wybranej opcji – za łóżko w 3-osobowym przedziale zapłacimy 79 zł, w 2-osobowym 159 zł, a „jedynka” to już nie lada luksus i koszt 299 zł.
Oczywiście trzeba pamiętać, że nie każdy pociąg ma wagon sypialny, a popyt niejednokrotnie przewyższa podaż – szczególnie na tych najdłuższych trasach. PKP obiecuje jednak, że dostępność w przyszłości się zwiększy.
– Zakładamy też zwiększenie ilostanu wagonów sypialnych i z miejscami do leżenia. Będziemy starali się odzyskać część odstawionych egzemplarzy i poddać je modernizacji. Trudno dziś podawać konkretne liczby, myślę jednak, że może udać się uruchomić między 30 a 40 wagonów – deklarował Janusz Malinowski, prezes PKP Intercity w rozmowie z Rynkiem Kolejowym.
Dostępność wagonu sypialnego zawsze jest zaznaczona przy każdym połączeniu – podobnie jak fakt, czy w składzie będzie dostępny WARS lub przewóz rowerów. Co ciekawe, PKP nazywa przedział sypialny „hotelem na szynach” i choć ja nie szastałabym tak podobnymi tytułami, to uważam, że warto choć raz sprawdzić taką opcję.
Kto wie, może mimo ewidentnego klimatu retro, stanie się waszą ulubioną?