W tym kraju UE mają dość twardego lockdownu. Knajpy i kawiarnie otwierają się mimo zakazu
Holandia wprowadziła twardy lockdown 19 grudnia, w związku z gwałtownym wzrostem liczby nowych zakażeń koronawirusem. I choć omikron sprawił, że o spadkach nie może być mowy – w piątek ogłoszono na przykład 35 tysięcy nowych przypadków – to holenderskie władze i tak zapowiedziały złagodzenie obostrzeń.
Oficjalna decyzja ma być ogłoszona w piątek wieczorem, ale do mediów przedostały się przecieki. Wynika z nich, że część obostrzeń ma zostać złagodzona już od soboty: otwarte mają być więc ponownie sklepy (inne niż spożywcze), usługi (m.in. fryzjerzy) oraz siłownie. Na uczelnie mają też wrócić w trybie stacjonarnym studenci. Zamknięte mają za to pozostać knajpy, bary, kawiarnie, restauracje, a także muzea, teatry i inne „atrakcje”.
Wyspa Malta od 1614 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Ayia Napa od 2900 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Costa Brava od 2393 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Lublin)
I choć nie zostały one jeszcze oficjalnie podane do wiadomości, to branża gastronomiczna, a w ślad za nią opinia publiczna, zareagowała na te informacje oburzeniem. Holenderskie media informują, że większość barów i restauracji otworzy się w sobotę, niezależnie od tego, jaka będzie decyzja holenderskiego rządu.
– Plany rządu nie są dla nas akceptowalna, bo nie stoi za nimi żadna rozsądna argumentacja – mówi Dirk Beljaarts, szef branżowej organizacji KHN.
Wskazuje on na przykłady Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, które znacznie mocniej poluzowały restrykcje, a także na badania opinii publicznej. Wynika z nich, że 89 procent Holendrów w pełni popiera zniesienie takich restrykcji jak otwarcie sklepów, barów, restauracji i obiektów kulturalnych. Dodajmy do tego, że holenderskie społeczeństwo notuje bardzo wysokie współczynniki zaszczepienia – ponad 86 procent Holendrów przyjęło dwie dawki szczepionki przeciw COVID, a prawie 50 proc. – trzecią dawkę przypominającą.
W niektórych miastach lokale otworzyły się już w piątek – tak było na przykład w miejscowości Valkenburg na południu kraju, co wspierał także burmistrz miasta. Według holenderskich mediów lokalne władze zezwoliły już na otwarcie swoich lokali w sobotę w 15 kolejnych miejscowościach.
– Tu nie chodzi o żaden bunt, tylko o przetrwanie tego, co uderzyło w nas tak mocno 22 miesiące temu – mówi Beljaarts.