więcej okazji z Fly4free.pl

W tych krajach po angielsku się nie dogadasz. Czytelnicy Fly4free.pl wskazali, gdzie mieli największe problemy

Turyści
Foto: CatwalkPhotos / ShutterStock
Holandia, Singapur i Austria to kraje, których mieszkańcy najpłynniej i najlepiej mówią w języku angielskim – tak wynika z ubiegłorocznej edycji indeksu EF EPI. Wyniki tworzono na podstawie specjalistycznych testów wiedzy, a jak to wygląda w praktyce? Zapytaliśmy czytelników Fly4free.pl, gdzie mieli największe problemy z komunikacją i porozumiewaniem po angielsku. Rezultaty są dość zaskakujące.

Indeks EF EPI (English Proficiency Index) to największy na świecie ranking krajów/regionów pod względem znajomości języka angielskiego wśród dorosłych. Wynik każdego z nich tworzony jest na podstawie komponentów z EF EPI z poprzednich dwóch lat oraz rezultatów internetowego testu EF SET, stworzonego przez szwajcarską firmę EF Education First. W edycji rankingu z 2023 roku przeanalizowano umiejętności językowe blisko 2,2 mln osób ze 113 krajów świata.

W indeksie EF EPI za 2023 rok na liście krajów, których obywatele wykazują się „bardzo wysoką biegłością” znajomości angielskiego znalazło się 12 państw. Zdecydowanym liderem została Holandia – zajęła 1. miejsce z wynikiem 647 punktów. Podium uzupełniły Singapur (631) i Austria (616), a dalej znalazły się m.in. Dania, Norwegia, Szwecja czy Belgia. Ostatnim krajem z wynikiem powyżej 600 punktów została Grecja (602).

Na szczycie listy krajów, których obywatele odznaczają się „wysoką biegłością” angielskiego znalazła się Polska z wynikiem 598 punktów. Wyprzedziliśmy tym samym m.in. Finlandię (597), Rumunię (596), Bułgarię (589) czy Węgry (588). Co ciekawe, Polacy lepiej mówią w tym języku na przykład od Luksemburczyków (575), Malezyjczyków (568) czy Szwajcarów (553).

Na przeciwległym biegunie, tj. w grupie nacji z „bardzo niską biegłością” języka znalazły się przede wszystkim kraje afrykańskie i z Bliskiego Wschodu. Listę otwierają obywatele Palestyny (445 punktów) i Uzbekistanu (442), a na szarym końcu Tadżykistanu (388) i Demokratycznej Republiki Konga (385).

A gdyby spojrzeć na indeks pod kątem tylko tych krajów, które kojarzą się z wakacjami i największą popularnością wśród turystów? Poza Grecją, w najlepszej grupie znalazły się jeszcze Portugalia (607) i Chorwacja (603). W trzeciej grupie (umiarkowana biegłość) znaleźli się Włosi (535), Hiszpanie (535) czy Albańczycy (533), a w czwartej (niska biegłość) chociażby Turcy (493), Indonezyjczycy (473) czy Egipcjanie (463). Jedno z ostatnich miejsc w całym indeksie zajęli obywatele Tajlandii – uplasowali się na 101. pozycji z wynikiem 416 punktów.

Foto: Education First, EF English Proficiency Index

EF EPI podsumowało poziom znajomości języka także w przypadku miast. Na podium uplasowali się mieszkańcy Amsterdamu (646), Wiednia (640) i Kopenhagi (639). Tym razem polski przedstawiciel znalazł się w grupie odznaczającej się „bardzo wysoką biegłością” – mieszkańcy Warszawy zajęli 16. miejsce (605). Jeśli chodzi o miasta kojarzone z turystami, Mexico City (462) czy Bangkok (457) trafiły na listę „słabej biegłości”, a Maskat (436) czy Phnom Penh (422) na listę „bardzo słabej biegłości”.

Pierwszy dostępny indeks na stronie internetowej EF EPI pochodzi z 2014 roku i widać w nim spore różnice względem ubiegłorocznego zestawienia. Wówczas w grupie z „bardzo wysoką biegłością” znalazło się tylko siedem nacji, a w tym Polacy (6. miejsce). Liderem była Dania, przed Holandią i Szwecją. Co prawda zestawienie sprzed niemal 10 lat zawierało jedynie 63 państwa, ale niemal dwukrotnie większa liczba krajów w najlepszej grupie od tamtego czasu może świadczyć o postępie w nauce języka angielskiego w wielu miejscach na świecie, co także zauważyli eksperci z EF EPI w raporcie za 2023 rok.

A jak to wygląda w praktyce? W których krajach polskim turystom było najtrudniej się dogadać po angielsku? Kilka tygodni temu opublikowaliśmy na naszym profilu na Facebooku wpis, w którym Was o to zapytaliśmy.

We Francji, Chinach i Hiszpanii angielski… rzadko się przydaje

Z ponad 1400 komentarzy, jakie czytelnicy Fly4free.pl zostawili pod naszym wpisem na Facebooku, zdecydowanie najczęściej wskazywano na Francję. Łącznie aż 25,4 proc. internautów stwierdziło, że to właśnie w tym kraju najtrudniej jest się dogadać po angielsku. Jak argumentowali swoje zdanie?

– We Francji rozumieją po angielsku, ale chcą rozmawiać po francusku… nawet na lotnisku!
– Francja, Francja i zdecydowanie Francja. Panuje tam przekonanie, że „tu jest Francja i tu się mówi po francusku!”.
– Dla mnie Francja to była porażka. Koleżance ukradli portfel w Paryżu, a na policji tylko się do nas głupio uśmiechali. Pytani na ulicy ludzie, czy mówią po angielsku odpowiadali, że nie mówią. Wszyscy reagowali na nas z jakąś taką irytacją…


Opinie czytelników Fly4free.pl w pewnym sensie korespondują z ubiegłorocznym indeksem EF EPI. Francja zajęła w nim bowiem dopiero 43. miejsce z wynikiem 531 punktów, znajdując się w grupie z „umiarkowaną biegłością”. Lepiej po angielsku, zgodnie z tym zestawieniem, mówiąc chociażby mieszkańcy Mołdawii (535), Białorusi (539) czy Serbii (569). Wśród krajów przypisanych w indeksie do Europy, gorzej mówią jedynie mieszkańcy Ukrainy (530), Armenii (528), Turcji (493) i Azerbejdżanu (463). Co ciekawe, Francja w ostatnim indeksie EF EPI miała gorszy wynik od zestawienia z 2022 roku o 10 punktów (541 -> 531).

Z analizy komentarzy pod naszym wpisem na Facebooku wynika, że drugą najmniej chętną nacją do choćby próby porozmawiania po angielsku są Chińczycy. Z jednej strony ich język często wygrywa rankingi i zestawienia na najtrudniejszy na świecie, ale z drugiej mogłoby się wydawać, że nie będą mieć problemów z kontaktem z obcokrajowcami. Jak więc internauci argumentowali swoje zdanie?

– W Chinach musiałam korzystać z VPN i gadałam z nimi przez Google Translate.
– W Chinach za Chiny nie dało się dogadać prawie nigdzie!
– Prędzej po rosyjsku lub polsku się dogadasz niż po angielsku. Nawet w hotelach czy większych sklepach bez szans – tylko język migowy.
– Z jednej strony w Pekinie przy bramie do Zakazanego Miasta stali rodzice z dziećmi, które wysyłali do obcokrajowców, by te mogły poćwiczyć angielski i porozmawiać z native’ami (ich zdaniem), z drugiej, w mniejszych miastach (np. takim milionowym zaledwie Datongu), trzeba było skorzystać z… banku. Tam prosiliśmy o napisanie informacji, które pracownikom dało się przekazać po angielsku, w ich ojczystym języku, a notatki pokazywaliśmy ludziom na ulicy.


Tak duża liczba internautów wskazujących na Chiny również nie jest dziełem przypadku. W indeksie EF EPI za 2023 rok kraj ten zajął bowiem dopiero 82. miejsce na świecie z liczbą 464 punktów, co oznacza, że Chińczycy mogą się pochwalić „niską biegłością” angielskiego. Nieco lepiej wypada sam Pekin – zdobył 514 punktów i znalazł się w grupie „średniej biegłości”. Powodów takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka i obejmują one kwestie zarówno kulturalne, jak i geopolityczne.

Na trzecim miejscu niechlubnej listy, zdaniem czytelników, znajduje się Hiszpania. Kraj ten wskazało 9,1 proc. osób, co właściwie jest potwierdzeniem powszechnej opinii na temat niechęci obywateli tego państwa do rozmów po angielsku. Czego dowiemy się z opinii internautów?

– W Hiszpanii bardziej potrzebny wydaje się rosyjski niż angielski.
– Zdecydowanie Hiszpania. Mieszkałem tam kilka lat (i uczyłem angielskiego) i tak bardzo jak kocham ten kraj, tak angielski u nich to dramat.
– Hiszpanię kocham, ale myślę, że oni po prostu już tak mają, dlatego od grudnia uczę się hiszpańskiego.
– W Hiszpanii byłam najbardziej zaskoczona, jak mało umie lub jak mało osób chce rozmawiać po angielsku.


Pół żartem, pół serio można stwierdzić, że akurat Hiszpanie nie powinni mieć problemów z komunikacją po angielsku. Wszak powszechnie wiadomo, że od wielu lat jest to ulubiony wakacyjny, ale i imprezowy kierunek dla Brytyjczyków, którzy szczególnie latem szczelnie wypełniają samoloty Ryanaira lecące do Alicante, na Ibizę czy Wyspy Kanaryjskie, ale i Madrytu czy Barcelony. Niespecjalnie dobre zdanie internautów znajduje swoje odzwierciedlenie w indeksie EF EPI – w ubiegłorocznym zestawieniu Hiszpania zajęła 35. miejsce z wynikiem 535 punktów (spadek w porównaniu do 2022 roku o 10 punktów).

Tuż za podium zestawienia „nieanglojęzycznych” nacji według czytelników Fly4free.pl znaleźli się Włosi, których wymieniono w 7,6 proc. komentarzy. Może się to wydawać zaskoczeniem, biorąc pod uwagę popularność tego kraju w kontekście turystyki, ale zachowując pełen obiektywizm, jest na to uzasadnienie – w końcu język włoski to jeden z piękniejszych, o ile nie najpiękniejszy na świecie. Jak internauci argumentowali swoje zdanie?

– Pan dmuchający szkło mówił po niemiecku i hiszpańsku. Na szczęście mój hiszpański dał radę.
– Południe Włoch. Poziom ich niewiedzy językowej jest skandaliczny. Po hiszpańsku nic, po angielsku nic, po niemiecki nic, tylko po włosku. Niczego nie są się w stanie nauczyć. Dramat.
– Włochy, a dokładniej Bari. Nawet w restauracjach nie rozumieli podstawowych słów jak herbata itp. Troszkę kiepsko.
– Za cholerę nie mogłam się dogadać po angielsku z panią na recepcji w hotelu, gdy prosiła mnie o dowód osobisty i zaczęła go skanować (dla mnie wówczas było to bardzo dziwne). Dopiero gdy przeszłam na francuski udało nam się dogadać.


Podobnie jak Hiszpania, w indeksie EF EPI za 2023 rok Włochy zajęły 35. miejsce z wynikiem 535 punktów, co oznacza, że Włosi mówią z „umiarkowaną biegłością”. W zestawieniu zanotowali jednak nieco większy spadek w porównaniu z 2022 rokiem – o 13 punktów (548 -> 535). W klasyfikacji stolic, Rzym wypadł najsłabiej z tej trójki – zdobył 555 punktów (Madryt – 558, Paryż – 579).

Foto: Fly4free.pl

Wśród 1,4 tys. komentarzy pod naszym postem, poza wyżej wspomnianą czwórką, kilka innych krajów również nie ma zbyt dobrej opinii, jeśli chodzi o komunikację. Tuż za podium znalazły się Węgry, gdzie sytuacja jest jeszcze bardziej problematyczna – o ile we Włoszech czy Hiszpanii, nawet bez znajomości angielskiego, można próbować porozumieć się na „wyrywki” i „migi”, to już na przykład w Budapeszcie będzie o to niełatwo. Węgierski należy bowiem do grona najtrudniejszych języków na świecie. Jeśli więc ktoś nie umie powiedzieć nic w innym języku, to próba zrozumienia jego słów z góry będzie skazana praktycznie na porażkę.

Co warte wspomnienia – opinie czytelników Fly4free.pl są subiektywnym odniesieniem do sytuacji, jakie spotkały ich w trakcie podróży. Problemy z dogadaniem się w Hiszpanii czy we Włoszech wcale nie oznaczają, że zawsze i wszędzie będzie podobnie, ale… nie zmienia to faktu, że trudno nie zgodzić się z internautami. Włosi, Hiszpanie i Francuzi powszechnie są znani jako niespecjalnie otwarci na komunikację w języku angielskim.
Misją Fly4free.pl jest przedstawienie Ci najlepszych zdaniem naszej redakcji okazji na podróże. Opisujemy oferty znalezione przez nas w internecie i wskazujemy adresy internetowe, pod którymi samodzielnie możesz wykupić podróż lub elementy podróży. Ceny w artykułach są aktualne w chwili publikacji. Możemy otrzymywać wynagrodzenie od partnerów handlowych, do których Cię przekierowujemy.
Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Ja najgorzej wspominam Francję.1. biuro turystyczne - dziewczyna ewidentnie umiała po angielsku ale nie chciała rozmawiać po angielsku - mówiła tylko po francusku2. kolacja w knajpie - kilkanaście osób, byłem jedyny co nie znał francuskiego, oczywiście cała rozmowa była tylko po francuskuNa Węgrzech też było słabo.
jp1, 3 lutego 2024, 19:50 | odpowiedz
A niby dlaczego we Francji trzeba mówić po angielsku? Nie dziwię się Francuzom, mają piękny język i prawo oczekiwać, iż odwiedzający będą w stanie - choćby w stopniu podstawowym - w ich języku się porozumieć.  
jp1 Ja najgorzej wspominam Francję.1. biuro turystyczne - dziewczyna ewidentnie umiała po angielsku ale nie chciała rozmawiać po angielsku - mówiła tylko po francusku2. kolacja w knajpie - kilkanaście osób, byłem jedyny co nie znał francuskiego, oczywiście cała rozmowa była tylko po francuskuNa Węgrzech też było słabo.
PawelSz, 3 lutego 2024, 20:13 | odpowiedz
Nie rozumiem tych fochów i pretensji pseudo podróżników, którzy wymagają od każdego  znajomości języka angielskiego. Człowieku, jedziesz do Hiszpanii, czy Francji, to miej świadomość, że tam mówi się w innych językach. Ty powinieneś dostosować się do adekwatnych uwarunkowań  nie oni. Niebawem pewnie będziecie chcieli, aby w wiosce andyjskiej was obsługiwali po angielsku. Wybierajcie najlepiej inne kierunki, a nie marudźcie. 
gregorio, 4 lutego 2024, 11:03 | odpowiedz
 A niby dlaczego trzeba jeździć do Francji? Nie chca turystów? OK -  byłem 2 razy i pewnie więcej już nie pojadę.1. jeśli jest "informacja turystyczna" to oczekuję że w najpopularniejszym języku w Europie obsłuży.2. jeśli jest spotkanie to oczekuję że chociaż co pewien czas dostosowują się do gościa, niekoniecznie cały czas ale chociaż parę zdań...
PawelSz A niby dlaczego we Francji trzeba mówić po angielsku? Nie dziwię się Francuzom, mają piękny język i prawo oczekiwać, iż odwiedzający będą w stanie - choćby w stopniu podstawowym - w ich języku się porozumieć.  
jp1 Ja najgorzej wspominam Francję.1. biuro turystyczne - dziewczyna ewidentnie umiała po angielsku ale nie chciała rozmawiać po angielsku - mówiła tylko po francusku2. kolacja w knajpie - kilkanaście osób, byłem jedyny co nie znał francuskiego, oczywiście cała rozmowa była tylko po francuskuNa Węgrzech też było słabo.
jp1, 4 lutego 2024, 16:42 | odpowiedz
Byłem w wioskach andyjskich gdzie mówili w quechua i tam chcieli się ze mną dogadać po hiszpańsku...
gregorio Nie rozumiem tych fochów i pretensji pseudo podróżników, którzy wymagają od każdego  znajomości języka angielskiego. Człowieku, jedziesz do Hiszpanii, czy Francji, to miej świadomość, że tam mówi się w innych językach. Ty powinieneś dostosować się do adekwatnych uwarunkowań  nie oni. Niebawem pewnie będziecie chcieli, aby w wiosce andyjskiej was obsługiwali po angielsku. Wybierajcie najlepiej inne kierunki, a nie marudźcie. 
jp1, 4 lutego 2024, 16:43 | odpowiedz
Absolutnie nie rozumiem narzekania na wymienione w tekście Uzbekistan i Tadżykistan. Naprawde nie trzeba być Livingstonem czy Arkadym Fiedlerem, aby domyśleć się, że w świecie postradzieckim mówi się po rosyjsku. A jest to - jakby nie patrzeć - dla nas najłatwiejszy język z tych globalnych! Oczywiście: wojna-wojną, putin-putinem. Nie trzeba kochać kremlowskiego rzezimieszka, aby nauczyć się tak do A2-B1 po rosyjsku. Bo tyle wystarcza (sam mówię tak B2-C1), aby się dogadać w Azji Środkowej. I naprawdę nauka do tego poziomu zajmuje nam, Słowianom kilka tygodni. A chyba nie planujemy podróży do Azji Środkowej ad hoc? ;)
solokhumbu, 4 lutego 2024, 17:45 | odpowiedz
Kuba i Ukraina ma ten sam kolor. Grecja ma wyższy wskaźnik niż Szwajcaria czy Polska. Widać, że ocenę wystawili głównie uczestnicy wycieczek zorganizowanych przez biura podróży, którzy nie wystawiają nosa poza Hotel i okoliczne restauracje.   
Alvaro_morales, 4 lutego 2024, 18:30 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »