Przez drobne rozdarcie paszportu nie wpuszczono go do kraju. Spędził 24 godziny w tranzycie
W ostatni wtorek turysta z Australii odbył 6-godzinny lot do Denpasar na Bali, gdzie leciał na ślub przyjaciela. Po dotarciu do Indonezji, opłaceniu wizy i przedstawieniu dokumentów, mężczyzna dostał informację, że może mieć problem. Powodem było 1-centymetrowe rozdarcie na jednej ze stron jego paszportu. Wada była na tyle niewidoczna, że jej nie zauważono na lotnisku w Sydney, dlatego bez problemu wszedł na pokład samolotu linii Jetstar.
Urzędnicy byli nieugięci – przekazali pasażerowi, że nie może opuścić lotniska, a jego paszport zostanie zatrzymany do momentu powrotnego lotu do Australii. Po 12 godzinach pobytu pod czujnym okiem policjantów, mężczyzna wrócił do ojczyzny. Stracił więc czas i pieniądze z powodu drobnego uszkodzenia paszportu.
So anyone I’ve had two airport police by my side the whole day – to be fair they are the nicest people you could have stuck by my side, feel very very very sorry for me – rules are rules 🤷♂️ pic.twitter.com/w9zXDfN9RR
— Matt Vandenberg (@M1D3V) June 6, 2023
Agadir od 2333 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Rzeszów)
Kreta Zachodnia od 2106 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Teneryfa od 2549 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Już w Australii 29-latek zdołał wyrobić sobie awaryjny dokument podróży i ponownie poleciał na Bali. Tym razem wszystko przebiegło po jego myśli, ale cała procedura związana z kwestiami administracyjnymi trwała 24 godziny. Co ciekawe, zdołał dotrzeć na wesele swojego przyjaciela na czas.
Australijczyk podszedł do całej sprawy z uśmiechem, choć napisał na Twitterze, że „będzie musiał sprzedać nerkę, żeby odzyskać stracone pieniądze„. W sieci udostępnił nawet zdjęcie z policjantami na Bali, którzy pilnowali go przed lotem powrotnym do ojczyzny. Nazwał ich „najmilszymi ludźmi, jacy mogli mu towarzyszyć„.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?