Tu podejrzysz egzotyczne zwierzaki w ich naturalnym środowisku. Oto najlepsze „bezpieczne” miejsca – dla ciebie i dla nich
Jazda na słoniach trzymanych na łańcuchach, flamingi z podcinanymi skrzydłami czy delfiny zamknięte w oceanariach to widok, który łamie serca wszystkim nieobojętnym na los zwierząt. Z drugiej strony trzeba zrozumieć ciekawość ludzi i chęć obcowania z egzotyczną fauną i florą.
Okazuje się, że można próbować i szukać miejsc, które zadbają o szczęście zwierząt, a jednocześnie pozwolą nam je zobaczyć na wolności.
Rezerwaty
Najlepszą opcją obcowania ze zwierzętami wydają się być rezerwaty przyrody. Tam przepływ turystów jest kontrolowany, a tych, którzy mogą wjechać, obowiązują różnorodne regulacje i przepisy.
Tak jest między innymi w wielu parkach narodowych Afryki, gdzie można podglądać dzikie zwierzęta żyjące na wolności. Mądry przewodnik nie pozwoli na złe zachowanie turystów, będzie trzymał się wytyczonych szklaków, odjedzie dalej, gdy zauważy, że zwierzęta się niepokoją czy przypomni o wielu innych zasadach. Safari w Kenii, Tanzanii czy RPA może być ekscytującym spotkaniem z Wielką Piątką – słoniem, nosorożcem, lampartem, lwem i bawołem – w ich naturalnym środowisku.
Fot. Francois Gagnon/Shutterstock
Podobne doświadczenie możecie zafundować sobie w Japonii, gdzie mieści się Park Narodowy Jōshin’etsu-kōgen z rezerwatem małp śnieżnych. Słynne na świecie makaki japońskie wygrzewają się tam w gorących źródłach i bawią się w śniegu.
– Park ten od wielu lat był na mojej liście 'miejsc do zobaczenia’. I nie zawiodłam się.
Wspaniałe miejsce ukryte w lesie w górach. Przezabawne małpy, które można obserwować godzinami. Trzeba uważać na plecaki i aparaty. Chwila nieuwagi kończy się 'kradzieżą’ 😉 Na szczęście strażnicy parku pomagają w odzyskiwaniu porwanych rzeczy – przekonuje Bella_Kama z Katowic w serwisie Tripadvisor.
Możecie też wybrać się do Parku Narodowego Isalo na Madagaskarze, jeśli zawsze marzyliście o zobaczeniu lemurów.
– Pod względem przyrodniczym i cudownych widoków to najlepsze miejsce. Biegające lemury katta, kameleony to naturalne w tym miejscu. Ale jeziorko czarne i niebieskie powala (dodatkowo można się w nich kąpać). Trzeba to zobaczyć. Gorąco polecam to miejsce – zachęca Tomasz.
Nie trzeba jednak jeździć tak daleko, by obcować ze zwierzętami. Mamy przecież żubry w Puszczy Białowieskiej. Tym bardziej, że włodarze Białowieskiego Parku Narodowego przypominają, że właśnie teraz, przez półtora miesiąca będzie można obserwować rykowisko, czyli gody jeleni. W tym czasie turyści mogą przebywać w parku już od 4 rano.
Niezwykłe wyspy
Zdjęcia z takich miejsc obiegają instagram w ekspresowym tempie. I to jest ich największy problem, bo dawno padły ofiarą własnej popularności. Można więc spodziewać się dużej liczby turystów chcących podobnie do nas zobaczyć „kultowe” zwierzaki.
Fot. Nejron Photo/Shutterstock
Jednym z najpopularniejszych jest słynna plaża na Bahamach, przy której wypoczywają pływające świnie czy Monkey Beach na wyspie Phi Phi w Tajlandii.
– Jak ktoś lubi zwierzęta i to takie oglądane na żywo, a nie w klatkach w ZOO – to koniecznie musi odwiedzić Monkey Beach. Bardzo ładna plaża z małpkami, które nie boją się ludzi i podchodzą baaardzo blisko. – opisuje w serwisie Tripadvisor użytkownik Forest1910.
Niejednokrotnie mimo dobrych warunków życia zwierząt, największym zagrożeniem są dla nich ciekawscy ludzie. Słynne świnki z Bahamów często są karmione przez turystów przypadkowym jedzeniem, a w przypadkach skrajnej głupoty nawet pojone alkoholem. Małpy z Monkey Beach na Phi Phi również spotykają się z takim traktowaniem. Na szczęście coraz więcej ludzi interweniuje, gdy widzi tak idiotyczne zachowania. A jeśli jednak umiesz się zachować odpowiedzialnie, spotkanie na pewno będzie satysfakcjonujące.
Odpowiedzialne wycieczki
Choć oceanaria cieszą się niesłabnącą popularnością, to trzeba pamiętać, że wiele z nich zbudowano nie w celu ochrony zagrożonych gatunków, a uciechy zwiedzających. Delfiny skaczące między poręczami nie mają nic wspólnego z badaniami i życiem na wolności. Dlatego, jeśli zawsze marzyłeś o spotkaniu z mieszkańcami wód i oceanów poszukaj tych bardziej rozsądnych opcji.
Można przecież nurkować z butlą przy wielu pięknych rafach – chociażby w Egipcie czy Meksyku. Można wybrać się na poszukiwania wielorybów, delfinów i orek na Islandii czy w Norwegii.
– W mojej pierwszej podróży nie miałam szczęścia i niewiele widziałam, ale pojechałam kolejny raz i to było mega! Widziałam kaszaloty, wieloryby. Prawie się popłakałam, byłam tak poruszona. To najlepsze, co widziałam w życiu – zachwala Anna.
Trzeba jednak wybierać te firmy, które zapewniają o odpowiednim podejściu do tego typu wypraw i współpracują na przykład ze stowarzyszeniami czy organizacjami pomagającymi danym gatunkom.
Fot. Martin Prochazkacz/Shutterstock
Najważniejsza jest oczywiście ostrożność. Trzeba po prostu myśleć i sprawdzać. Wielokrotnie i w wielu źródłach.
Specjalne ośrodki
Dla bardziej zaangażowanych powstały też liczne ośrodki pomocy dla zwierząt. Można je odwiedzić jako turysta albo przyjechać na dłużej jako wolontariusz. W Boliwii istnieje na przykład Inti Wara Yassi, które opiekuje się zwierzętami odebranymi kłusownikom np. ocelotami, jaguarami czy papugami.
– Po 4 tygodniach życia i pracy w boliwijskiej dżungli bez prądu, zimnych pryszniców, dzikich Jaguarów i niezliczonych komarów mogę szczerze powiedzieć, że nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy. To była najcięższa praca, jaką kiedykolwiek zrobiłem, ale również najbardziej satysfakcjonujące. – zapewnia Jorja T.
Jest też Baza Badawczo-Hodowlana Pandy Wielkiej w chińskim Chengdu. Takich miejsc znajdziecie na świecie tysiące. W zależności od regionu opiekują się słoniami, koalami, małpami. Można przyjechać na chwilę albo na kilka miesięcy. Niektórzy zostają nawet na całe życie.
Pomoc czy pułapka?
Czasem mimo ostrożności i pierwszego wrażenia ludzie wpadają w pułapkę własnej ciekawości. Pewnie nie raz też widzieliście piękne zdjęcia z Aruby, na których turyści podchodzą do flamingów. Owszem, żyją one tam swobodnie, nie zamyka się ich w klatkach, ale wielu obrońców zwierząt zwraca uwagę, że ptaki mają podcinane skrzydła.
Podobny problem pojawia się z „sierocińcami” dla słoni, które wyrastają w Azji jak grzyby po deszczu. Oczywiście wiele z nich faktycznie działa po to, by pomagać zwierzętom, a wizyta tam wspiera ich działalność. Jednak sporo osób wyczuło w podobnych ośrodkach biznes.
Zwłaszcza, że coraz mniej turystów chce jeździć na słoniach, a wielu dużych operatorów turystycznych wycofało się z organizowania tego typu wycieczek. Dlatego znów dostają dokładnie to, czego oczekują. Choć w rzeczywistości nikomu nie pomagają, wyjeżdżają z poczuciem dobrego uczynku.
Fot. Krivinis/Shutterstock
To tylko kilka z wielu przykładów turystycznych pułapek ze zwierzętami. Choć chcemy dobrze, unikamy miejsc z klatkami, łańcuchami czy tresurą i na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku, warto pamiętać o dokładnym sprawdzeniu miejsca, do którego się wybieramy.
Nasze wycieczki nie pozostają też bez wpływu na ekosystem. Dlatego zawsze trzeba to dobrze przemyśleć, a przede wszystkim słuchać wskazówek i właściwie się zachowywać.