To prawdziwy raj: plaża, słońce i krystaliczna woda. Zobacz, dlaczego jeszcze warto odwiedzić Rodos
Na Rodos – jak zresztą w wiele miejsc na świecie – najlepiej wybrać się poza sezonem: wiosną albo wczesną jesienią. Woda w morzu będzie już/jeszcze ciepła, upały mniej uciążliwe, a ceny na miejscu staną się znośniejsze. Co prawda, turystów się nie uniknie, ale będzie ich na pewno mniej niż w letnim szczycie.
Na miejscu warto wynająć samochód (fiat panda, bez klimatyzacji – ok. 30 EUR za dzień) i samodzielnie poznawać tę największą wyspę Dodekanezu. Co prawda, działa komunikacja publiczna, ale w niektóre miejsca ze stolicy wyspy dociera tylko jeden autobus dziennie. Rodos jest na tyle mały, że wystarczą 3-4 dni na objechanie go autem i zajrzenie w co ciekawsze miejsca, a na tyle duży, że nawet dłuższy pobyt nie pozwoli nam na to, by wyspą w pełni się nacieszyć. Co warto tu zobaczyć?
Kamiros (Kamejros) było jedną z trzech – obok Lindos i Ialyssós – osad założonych w 1150 r. p.n.e. przez Dorów. Po zniszczeniach przez trzęsienie ziemi w 226 r. p.n.e. zostało odbudowane, a po kolejnym wstrząsie w 142 r. p.n.e. juz się nie podniosło i zostało opuszczone. Przysypane ziemią, zapomniane przez wieki zostało odkryte dopiero w 1852 r. Dzięki temu ruiny przedstawiają hellenistyczne miasto bez wpływów późniejszych epok. Wśród zachowanych fundamentów dopatrzyć się można zarysów murów miasta, kolumn, budynków i śladów instalacji wodociągowej. Najwspanialszą budowlą miasta jest 200-metrowa stoa (hala kolumnowa), z dwoma rzędami doryckich filarów. Za nią na wzgórzu znajdują się pozostałości świątyni Pallas Ateny. Warto wspiąć się na nie, aby z góry spojrzeć na Kamiros – antyczne ruiny wtopione w zieleń piniowych drzew stanowią niezapomniany widok.
Ceny: wstęp do Kamiros: 4 EUR (ok. 16,4 PLN), studenci z UE – za darmo (po okazaniu legitymacji).
Fot. Robert Makowski