To prawdziwy raj: plaża, słońce i krystaliczna woda. Zobacz, dlaczego jeszcze warto odwiedzić Rodos
Na Rodos – jak zresztą w wiele miejsc na świecie – najlepiej wybrać się poza sezonem: wiosną albo wczesną jesienią. Woda w morzu będzie już/jeszcze ciepła, upały mniej uciążliwe, a ceny na miejscu staną się znośniejsze. Co prawda, turystów się nie uniknie, ale będzie ich na pewno mniej niż w letnim szczycie.
Na miejscu warto wynająć samochód (fiat panda, bez klimatyzacji – ok. 30 EUR za dzień) i samodzielnie poznawać tę największą wyspę Dodekanezu. Co prawda, działa komunikacja publiczna, ale w niektóre miejsca ze stolicy wyspy dociera tylko jeden autobus dziennie. Rodos jest na tyle mały, że wystarczą 3-4 dni na objechanie go autem i zajrzenie w co ciekawsze miejsca, a na tyle duży, że nawet dłuższy pobyt nie pozwoli nam na to, by wyspą w pełni się nacieszyć. Co warto tu zobaczyć?
Nawet jeśli surfing i kite surfing są nam totalnie obojętne, przyjeżdżając na Prasonisi, będziemy zachwyceni. Ten oddzielający Morze Egejskie od Morza Śródziemnego półwysep jest prawdziwą mekką dla surferów, dzięki wiejącemu tu od maja do października meltemi : suchemu i gorącemu wiatrowi, sięgającemu 5-7 stopni w skali Beauforta. Ale piaszczysta, szeroka plaża i widok dziesiątek latawców unoszących się nad wodą, przyciągają wielu urlopowiczów. Na najbardziej wysuniętym krańcu półwyspu znajduje się latarnia morska, dostępna sezonowo, bo przy wyższym poziomie morza przesmyk do niej prowadzący jest zalewany i Prasonisi staje się wyspą: by powrócić na „stały ląd”, trzeba wówczas pokonać kilkaset metrów wpław.
Dobra rada: jeśli wynajęliśmy samochód, warto za tankowanie płacić gotówką, zwłaszcza na mniejszych stacjach benzynowych leżących na uboczu. Zdarza sie, że za płatność kartą doliczana jest marża.
Fot. Robert Makowski