To prawdziwy raj: plaża, słońce i krystaliczna woda. Zobacz, dlaczego jeszcze warto odwiedzić Rodos
Na Rodos – jak zresztą w wiele miejsc na świecie – najlepiej wybrać się poza sezonem: wiosną albo wczesną jesienią. Woda w morzu będzie już/jeszcze ciepła, upały mniej uciążliwe, a ceny na miejscu staną się znośniejsze. Co prawda, turystów się nie uniknie, ale będzie ich na pewno mniej niż w letnim szczycie.
Na miejscu warto wynająć samochód (fiat panda, bez klimatyzacji – ok. 30 EUR za dzień) i samodzielnie poznawać tę największą wyspę Dodekanezu. Co prawda, działa komunikacja publiczna, ale w niektóre miejsca ze stolicy wyspy dociera tylko jeden autobus dziennie. Rodos jest na tyle mały, że wystarczą 3-4 dni na objechanie go autem i zajrzenie w co ciekawsze miejsca, a na tyle duży, że nawet dłuższy pobyt nie pozwoli nam na to, by wyspą w pełni się nacieszyć. Co warto tu zobaczyć?
Warto tu się wybrać choćby tylko w jednym celu – by zobaczyć akropol i rozpościerający się z niego widok na leżące u jego stóp białe miasto i lazurową zatokę św. Pawła. Choć wzgórze wznosi się jedynie 166 m nad poziom morza, to jednak wejście nań w południowym słońcu wymaga półgodzinnej wspinaczki po schodach. Lindos jest jednym z najstarszych miast wyspy, ludzie osiedlali się tutaj już 2000 lat p.n.e., a kiedy w IX wieku p.n.e. Rodos opanowali Dorowie, powstało sanktuarium ku czci Ateny, które było ważniejsze nawet od ateńskiego. Mimo późniejszej przebudowy wzgórza przez joannitów wciąż są widoczne ślady starożytności: słynny relief przedstawiający rufę antycznego statku wojennego, cokoły posągów, zrekonstruowana świątynia Ateny.
Ceny: wstęp na akropol – 6 EUR, przejażdżka na grzbiecie osiołka na szczyt – 5 EUR. Dobra rada: w na akropol w Lindos warto się wybrać albo rano, albo późnym popołudniem, aby uniknąć stania w długich kolejkach, nawet poza szczytem sezonu.
Fot. Robert Makowski