Ten kurort 3 lata temu był na ustach wszystkich, dziś zionie pustką. „To największy kryzys i najgorszy sezon w historii”
Dlaczego Tulum stało się popularne wśród turystów kilka lat temu?
Słynące z przepięknych plaż i świetnie zachowanych pozostałości historycznego miasta Majów Tulum jeszcze kilka lat temu było jedną z najszybciej zyskujących na popularności turystycznych miejsc na świecie. Ściągały tu tłumy turystów i influencerów, dzięki którym o meksykańskim mieście było głośno. Apogeum popularności miasta i całego Jukatanu przypadł na czasy pandemii koronawirusa, gdy Meksyk był jednym z nielicznych krajów, który nie miał rygorystycznych wymogów wjazdowych dla turystów.
Ale nawet w ubiegłym roku statystyki wyglądały jeszcze całkiem nieźle: w 2024 roku Riwierę Majów (a więc obszar między Tulum i równie znaną Playa del Carmen) odwiedziło 12,2 mln turystów. Statystyki z tego roku są jednak zatrważające.
Słoneczny Brzeg od 2814 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Costa Brava od 2072 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Hurghada od 2690 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Rzeszów)
O ile spadła liczba turystów w Tulum i z czego to wynika?
– Tulum przeżywa największy kryzys turystyczny i najgorszy sezon w swojej historii – alarmuje Jorge Portillo Manica, radny miejski z Tulum.
Problemy zaczęły się już wiosną podczas tzw. spring break, gdy media alarmowały, że w niektórych hotelach współczynnik zajętości pokoi wynosił 15 procent. Wtedy trend spadkowy był jednak ledwie widoczny, jednak prawdziwy sygnał alarmowy przyniosły ostatnie oficjalne dane.
Według informacji lokalnego urzędu ds. turystyki Sedetur, we wrześniu poziom zajętości pokoi w hotelach w Tulum we wrześniu spadł w skali roku aż o 17,5 punktów procentowych – z 66,7 do 49,2 procenta.
Inne statystyki są równie przerażające: słynne ruiny miasta Majów rok temu we wrześniu odwiedziło ponad 75 tysięcy turystów, w tym – ledwie 18 tysięcy zwiedzających.
Dlaczego turyści nie chcą już przyjeżdżać do Tulum?
Powodów jest wiele. Miejscowe media wskazują przede wszystkim na drożyznę w hotelach i obawy o bezpieczeństwo związane z rosnącą skalą przestępczości. Osobnym problemem są plaże – faktycznie piękne, ale…z utrudnionym dostępem dla postronnych. W minionych latach wiele z nich zostało de facto sprywatyzowanych i funkcjonowało jako prywatne kluby. Po długich targach z hotelarzami lokalnym władzom udało się doprowadzić do ponownego otwarcia wielu plaż, jednak z dość kuriozalnymi ograniczeniami: na wielu z nich nie można wnosić własnego jedzenia, napojów, a nawet parasolek przeciwsłonecznych.
Jak Meksyk chce uratować reputację Tulum?
Burmistrz miasta Diego Castanon przyznaje, że sytuacja jest trudna i zapowiada zmiany, m.in. rozmowy z hotelarzami i firmami transportowymi w sprawie obniżenia cen w czasie niskiego sezonu. Miejscowi narzekają jednak, że na te kroki jest zdecydowanie za późno. W lokalnych mediach czytamy, że w centrum miasta nawet połowa sklepów i lokali jest zamknięta na głucho. Dodatkowym problemem jest też fakt, że wysokie ceny odstraszają też turystów z Meksyku, którzy tradycyjnie co roku zjeżdżali tu w niskim sezonie.
W sprawę postanowił też zaangażować się meksykański rząd. Jak czytamy w serwisie Travel Pulse, przedstawiciele ministerstw turystyki (SECTUR), środowiska (SEMARNAT) i rozwoju miejskiego (SEDATU) stworzyli swoisty sztab kryzysowy do spółki z władzami lokalnymi. Celem ich działań jest opracowanie planu, który ma poprawić wizerunek miasta i jakość usług, by znów przyciągnąć do niego turystów.
👉 Liczba turystów spadła drastycznie — zajętość hoteli zmniejszyła się z 66,7% do 49,2%, a ruiny Majów odwiedza czterokrotnie mniej osób niż rok wcześniej.
👉 Główne przyczyny to wysokie ceny, rosnąca przestępczość oraz utrudniony dostęp do plaż, z których wiele stało się prywatnymi strefami klubowymi.
👉 Władze lokalne i rząd Meksyku powołały sztab kryzysowy, by opracować plan ratowania wizerunku Tulum i ponownie przyciągnąć turystów.






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?