Zakupy, plażowanie albo zwiedzanie podczas nudnego lotu samolotem? VR wkracza na pokład i pozwala zapomnieć, że w ogóle gdzieś lecimy
Ile miast zdążysz zwiedzić w ciągu 10-godzinnego lotu? Czy zdążysz obejść całe centrum handlowe? A może w tym czasie wolałbyś odpoczywać na leżaku? Każda z tych opcji wydaje się być lepsza niż ciasny fotel i mocno ograniczona przestrzeń samolotu – zwłaszcza w przypadku lotów długodystansowych. A teraz marzenia mogą stać się rzeczywistością – tyle, że wirtualną.
Jeszcze jakiś czas temu pasażerowie cieszyli się, gdy w samolocie w ogóle była rozrywka pokładowa. Tymczasem teraz rozwój technologii sprawia, że już niedługo zwykłe oglądanie filmów pod samolotowym kocykiem będzie najnudniejszą formą spędzania wolnego czasu w trakcie lotu. Do gry wchodzi bowiem wirtualna rzeczywistość.
Choć kilka lat temu VR był raczej ciekawostką i ciekawym gadżetem dostępnym dla nielicznych, dziś jest już coraz częściej używany przez prywatnych użytkowników. Pojawia się chociażby w domach graczy, w wesołych miasteczkach, a nawet w muzeach. A teraz także na pokładzie samolotów.
Jedną z pierwszych linii oferujących taką usługę są linie Alaska Airlines, które wdrożyły pilotażowy program wykorzystujący okulary i słuchawki dedykowane technologii VR. Na dwóch trasach z Seattle do Bostonu i z Bostonu do San Diego pasażerowie pierwszej klasy będą mieli okazję wypróbować nowy sprzęt i jeśli wykażą odpowiedni entuzjazm, prawdopodobnie program będzie kontynuowany na innych lotach.
Z kolei linie Small Planet Airlines od stycznia na niektórych trasach z Amsterdamu obsługiwanych przez Airbusa A320 również zaczęły testować nową technologię. Poza nimi i Alaska Airlines, VR pojawiał się już też m.in. na pokładzie australijskich linii Qantas. Dlatego wszystko wskazuje na to, że w przyszłości wirtualna rzeczywistością może stać się powszechną usługą na pokładach samolotów.
– Korzystając z wysoce ergonomicznego, w pełni samodzielnego i autonomicznego zestawu słuchawkowego, pasażerowie Small Planet Airlines mogą całkowicie zanurzyć się w świecie rzeczywistości wirtualnej, zapominając, że znajdują się w kabinie o ograniczonej przestrzeni – czytamy na stronie linii. – Będą mogli nie tylko oglądać filmy lub grać w gry, ale mogą także odkrywać ciekawe miejsca, jakby tam byli. Mogą bezproblemowo odbywać ćwiczenia relaksacyjne, robić zakupy VR lub korzystać z konwencjonalnych gier – zapewnia oferta.
Jeden z producentów systemu VR na swojej stronie internetowej przekonuje, że używanie technologii w samolocie zapewnia większy komfort, zmniejsza stres i otwiera nowy świat rozrywki dla pasażerów. Do wyboru są np. angażujące gry dla najmłodszych, relaksujący spacer po górach, nurkowanie w jaskiniach, zwiedzanie Islandii, Miami, Jerozolimy czy Machu Picchu, a nawet wirtualne centrum handlowe.
– Wyobraź sobie, że założysz zestaw VR i będziesz leżał na plaży, oglądając film na ekranie kinowym lub pozostając produktywnym na wirtualnym biurku. To całkowicie zmieni doświadczenia podczas lotu – zapowiadał jeszcze kilka lat temu Nikolas Jaeger, założyciel i dyrektor generalny Inflight VR w rozmowie z Future Travel Experience. – Wiele linii lotniczych jest mocno zainteresowanych koncepcją, chociaż niektóre kwestie wciąż wymagają rozwiązania, np. wyeliminowanie ryzyka związanego z nudnościami, jeśli samolot doświadcza turbulencji – dodał.

Dziś, gdy rynek wciąż ewoluuje te kwestie są już powoli rozwiązywane, filmy są odpowiednio dostosowane, a VR wchodzi w branżę lotniczą pewnym krokiem. Nie można jednak zapominać, że gdy jedni testują nowe możliwości i udostępniają coraz więcej ciekawych opcji, inni przewoźnicy rozważają coś zupełnie przeciwnego. Od dłuższego czasu dyskutuje się o tym, że rozrywka pokładowa w obecnym kształcie przynosi jedynie niepotrzebne koszty.
Wyposażenie jednego fotela lotniczego w odpowiedni monitor z podłączeniem do systemu IFE może kosztować nawet 35 tys. PLN. Dodatkowo trzeba stale aktualizować bazę filmów czy muzyki, a to oznacza wydatki na licencje. Trzecia sprawa to waga urządzeń – aby wszystko poprawnie działało potrzeba naprawdę sporo kabli – a to zwiększa wagę samolotu i co za tym idzie, zużycie paliwa. Brytyjski Telegraph wyliczył, że porównując Boeinga 767 z i bez systemu rozrywki pokładowej, różnica w rachunkach za paliwo może wynosić nawet 71,5 tys. GBP
Nic więc dziwnego, że zamiast oferować urządzenia, które szybko stają się przestarzałe coraz więcej linii udostępnia jedynie aplikacje, które trzeba włączyć na własnym sprzęcie – telefonie czy tablecie.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?