Są takie miejsca, do których lepiej dla Waszego portfela wybrać się z biurem podróży, zamiast samemu organizując wyjazd. Warto jednak zapamiętać kilka rad, którymi dobrze jest się kierować przy wyborze sposobu, w jaki będziecie zwiedzali dane miejsce. Przykład? Unikajcie all inclusive.
[Ten tekst pierwotnie ukazał się na łamach Fly4free.pl w sierpniu 2019 roku]
Z pozoru przy wybieraniu miejsca na urlop, forma jest z góry ustalona: lubisz przygody i aktywne zwiedzanie – wyjazd organizujesz samodzielnie, wolisz leżeć do góry brzuchem – wyjeżdżasz z biurem podróży. Za wszystkim stoi szereg od dawna sprawdzonych argumentów: wczasy z biurem podróży są zawsze droższe, a do tego będąc “na turnusie” czasem trudniej wyrwać się z hotelu i pozwiedzać okolice.
Z kolei wyjazd na własną rękę daje nam niczym nieskrępowaną wolność: nie jesteśmy uzależnieni od nikogo, sami decydujemy o tym, co robimy, kiedy odpoczywamy i jak spędzamy czas.
Ale czy tak jest naprawdę? Są miejsca, w których spokojnie można wybrać się z biurem podróży, bo będzie to zdecydowanie bardziej korzystne dla naszego portfela. I przy okazji – nie musimy wcale rezygnować z naszego podróżniczego trybu życia.
Co to za miejsca?

“Dzikie” krainy, gdzie nie ma tanich linii
Moim sztandarowym przykładem miejsc, do których warto rozważyć wyjazd z biurem podróży, jest Madera. Oczywiście, zdarzają się świetne okazje, które możecie znaleźć choćby na Fly4free – cena za tygodniowy urlop potrafi wynosić nawet nieco powyżej 1100 PLN od osoby. Często są to jednak wyprawy poza szczytem sezonu turystycznego, a poza tym w przypadku lotów z Polski, dobre oferty oznaczają przesiadki, często niezbyt wygodne. Tymczasem biura podróży oferują często zdecydowanie konkurencyjne warunki w podobnych cenach, a nade wszystko – bezpośrednie przeloty z Polski, co może mieć bardzo duże znaczenie, jeśli podróżujemy na przykład z małymi dziećmi.
Tak było i w naszym przypadku, gdy w marcu udało nam się wyjechać na Maderę w cenie 900 PLN od osoby. Oczywiście, była to promocja typu “prawie” last minute, więc nie było dużo czasu na decyzję, ale cena zdecydowanie zrobiła swoje. Na miejscu nie musieliśmy się martwić o wiele rzeczy, które musielibyśmy ogarniać w przypadku wyjazdu na własną rękę, czyli np. transfer do hotelu. Sam hotel był bardzo przyjemny, nad samym morzem, 10 minut jazdy autem od Funchal. Była to więc idealna baza wypadowa na zwiedzanie Madery.
Jeśli już decydujesz się na wyjazd z biurem i masz zamiar zwiedzać w tym czasie dane miejsce “po swojemu”, to stawiaj raczej na oferty z samym śniadaniem lub HB, czyli śniadania i obiadokolacje. Opcja “all inclusive”, czyli wliczone przekąski i napoje “do oporu” jest bardzo kusząca (często nie kosztuje więcej niż 150 PLN od osoby), ale jednocześnie istnieje spore ryzyko, że orbitując między drugim śniadaniem i podwieczorkiem wsiąkniecie w hotelu na dobre i nic nie zobaczycie w czasie Waszego wyjazdu. Sami kilkakrotnie podczas śniadań byliśmy mimowolnie świadkami rozmów ludzi w stylu: “Może wynajmiemy auto i gdzieś pojedziemy?” “No co Ty, nie opłaca się, za 2 godziny mamy obiad”. I weź tu, człowieku, bądź mądry…
Madera jest o tyle dobrym miejscem na wyjazd z biurem podróży, że właściwie całą wyspę da się objechać autem w ciągu jednego dnia. Nie ma więc żadnych przeciwwskazań, aby uczynić z naszego hotelu centrum wypadowe i organizować jednodniowe wycieczki tuż po śniadaniu i wpadać wieczorem do hotelu na obiadokolację.
Oczywiście, taka forma wyjazdu jest atrakcyjna ekonomicznie, ale nie są to też same zalety: w przypadku wyjazdu z biurem podróży dla nas głównym “problemem” była hotelowa kuchnia, która serwowała przede wszystkim dania “międzynarodowe”. A wiadomo, że kiedy jest się w takim miejscu jak Madera, chce się spróbować lokalnej kuchni. I oczywiście taka znalazła się w naszym menu, ale ten hotelowy bufet to taka drobna niedogodność.

Egipt i Tunezja czekają
Tak jak pisaliśmy wcześniej, główna bariera dotycząca kosztów przy organizowaniu wyjazdów dotyczy dostępu do tanich lotów. Państwa żyjące z turystyki zazwyczaj oferują bowiem szeroką gamę noclegów dostępnych na każdą kieszeń, ale co z tego, jeśli nie ma tam jak polecieć za sensowne pieniądze? Patrząc z tego punktu widzenia, idealnymi krajami do wybrania oferty biura podróży są Egipt i Tunezja. Oczywiście, nie oznacza to, że nie da się tam tanio dolecieć – kilka miesięcy temu na łamach Fly4free prezentowaliśmy ofertę tanich przelotów z Polski do Kairu (z przesiadką w Kijowie) za nieco ponad 600 PLN od osoby, ale znów – taka podróż jest znacznie dłuższa niż w przypadku bezpośredniego przelotu czarterem.
Do tego w przypadku Egiptu i Tunezji bardzo dużą zaletą na korzyść biur podróży jest kwestia bezpieczeństwa. Czy w obu krajach jest bezpiecznie? Z pewnością przedstawiciele obu krajów będą zapewniać, że tak, ale dla wielu turystów jest to wciąż pewna bariera. Może nie na tyle duża, aby zrezygnować z wyjazdu zorganizowanego, gdzie będziemy przebywać w bezpiecznym i strzeżonym hotelu, ale pewnie już na tyle istotna, aby odpuścić sobie zwiedzanie tego kraju całkowicie na własną rękę. Wybór ostatecznie należy do Was, drodzy czytelnicy.
Z pewnością na korzyść wyjazdu z biurem podróży przemawia stosunek jakości do ceny, bo choć te w Egipcie są bardzo niskie, to jednak w przypadku hoteli nie jest łatwo zatrzymać się w obiekcie o takim standardzie, jaki oferują biura podróży, w podobnej cenie.
Stąd zaś można spokojnie wynająć auto i planować samodzielne wycieczki, choć pewną przeszkodą w przypadku Egiptu są odległości. Spójrzmy na mapę: odległość z Hurghady do Kairu wynosi 466 kilometrów, co oznacza konieczność wyjazdu bladym świtem, szybkie bieganie po atrakcjach zakorkowanej stolicy Egiptu i powrót późną nocą. Podobny jest zresztą dystans do Kanału Sueskiego i innych atrakcji. Nieco bliżej jest do położonego nad Nilem Luksoru, jednak to wciąż 300 kilometrów w jedną stronę.
Być może warto w tej sytuacji rozważyć wycieczkę fakultatywną z biurem podróży, która z pewnością nie będzie tańsza, ale na pewno gwarantuje większy komfort zwiedzania.
No dobrze, a jak to jest z tą kwestią bezpieczeństwa? Na Fly4free o wyjeździe do Egiptu na własną rękę pisał Paweł Kunz. W jego tekście znajdujemy wypowiedź Marcina, jednego z naszych forumowiczów, właśnie na ten temat.
– Najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Na Ukrainie też nie pojedziemy do Doniecka, zamiast tego będziemy bawić się w Kijowie lub w modnym lwowskim klubie. Podobnie jest z Egiptem: jeżeli ktoś nie szuka guza, będzie zachwycony gościnnością i otwartością Egipcjan. Zjechałem cały Egipt podczas blisko trzytygodniowego wyjazdu. Nie czułem niebezpieczeństwa, powiem więcej: gorzej pod tym względem wspominam Maroko czy Turcję – relacjonował wtedy Marcin.
Wiele biur podróży oferuje na swoich stronach internetowych wyszukiwarki biletów lotniczych na połączenia czarterowe. Warto je przeglądać, bo często zdarza się, że można trafić na fenomenalne promocje last minute, gdy touroperatorowi zostają 2-3 wolne miejsca w samolocie i sprzedaje je praktycznie za bezcen. Oczywiście, wymaga to od nas pewnej elastyczności i gotowości do wyjazdu na przykład za 2 dni, ale taka jest cena, jaką płaci się za tanie podróżowanie.
Podobnie sytuacja ma się z Tunezją
Nie da się jednak ukryć, że dzisiaj biura podróży mają naturalną przewagę z powodu braku konkurencji ze strony tanich linii lotniczych. Niewykluczone, że już wkrótce to się zmieni, bo Ryanair i inne low-costy usilnie starają się uruchomić loty do tych dwóch krajów, a także innych afrykańskich państw. I prędzej czy później dopną swego – wszystko zależy jednak od podpisania przez zainteresowane strony umów o otwartym niebie. Na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak, że najbliżej takiego porozumienia jest Tunezja, a prace przygotowawcze w tej sprawie rozpoczął też Egipt.

Turcja? Wciąż taniej z biurem podróży
Podobną “low-costową” barierą dla miłośników samodzielnych wyjazdów pozostaje Turcja, która niestety nie ma zbyt mocno rozwiniętej siatki tanich połączeń, zwłaszcza z punktu widzenia pasażerów z Polski. Wybór jest zaś szczególnie ubogi, jeśli interesują nas wczasy w którymś z kurortów w południowej części tego kraju.
Od tego sezonu do Dalaman i Bodrum lata co prawda Ryanair, jednak są to połączenia z Dublina. O lotach z Polski nie mamy co marzyć, ponieważ wciąż obowiązuje stara polsko-turecka umowa, na mocy której jedynymi desygnowanymi przewoźnikami pozostają linie LOT i Turkish Airlines, których… do najtańszych zaliczyć niestety nie można. Z tanich przewoźników pozostaje Pegasus, jednak po pierwsze: najbliższe lotniska, z których lata to Praga lub Berlin (trzeba więc doliczyć koszty dojazdu), a po drugie – jeśli wybierzemy lot z przesiadką w Stambule do któregoś z kurortów, np. do Antalyi, okazuje się, że na bilety trzeba przeznaczyć już całkiem pokaźną sumkę.
W tej sytuacji pozostają nam biura podróży, w których Turcja jest w tym sezonie zdecydowanym liderem w rankingu najczęściej wybieranych wakacyjnych kierunków. Nie przeszkadza w tym nawet znacząca podwyżka cen wycieczek – z danych Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata wynika, że średnia cena wycieczek do tego kraju wzrosła o 190 PLN w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Wnioski
Rozwój tanich linii lotniczych i serwisów rezerwacyjnych z noclegami sprawia, że dzisiaj jest coraz mniej miejsc, do których bardziej “opłacałoby się” pojechać z biurem podróży. Takie miejsca wciąż jednak istnieją i jest ich całkiem sporo, a główną barierą jest ograniczony dostęp do przewoźników niskokosztowych oraz, co ważniejsze, tanich biletów.
To jedna bariera, drugą jest nasz komfort – zarówno komfort podróży, jak i samego pobytu na miejscu. Bo co z tego, że czasem uda nam się zaoszczędzić 100 czy 200 PLN w stosunku do oferty z biura podróży, jeśli warunki, w jakich będziemy spędzać urlop, będą znacznie gorsze niż w przypadku, gdy biuro zorganizuje nasz wyjazd.
Do tego musimy pamiętać o jeszcze jednej ważnej rzeczy: wiele zależy od tego, w jaki sposób planujemy spędzić nasz urlop. I to, że wyjazd z biurem podróży wcale nie musi ograniczać naszej swobody podróżowania. Nikt przecież nie broni nam wynajęcia auta czy poruszania się lokalną komunikacją i eksplorowania okolic danego miejsca na własną rękę.
Wybór, jak zwykle, nie jest prosty i należy do Was, drodzy czytelnicy.