Taryfa poniżej ekonomicznej – jest gorzej niż w tanich liniach?
W tak zwanej taryfie ekonomicznej podstawowej bilety oferuje na przykład Delta Airlies. Sam przewoźnik zwraca jednak uwagę na niedogodności, które pojawią się w związku z podróżą w tej klasie rezerwacyjnej, przyznając jednocześnie, że taryfa adresowana jest do osób, które szukają oszczędności, są pewne swojego planu podróży oraz nie przywiązują wagi do oferowanego komfortu podróży. Liczne restrykcje związane z najtańszą taryfą dotyczą również pasażerów statutowych.
Główne ograniczenia związane podróżą w najniższej taryfie:
- Brak możliwości zmiany dokonanej rezerwacji (nawet za opłatą)
- Brak możliwości zwrotu biletu
- Brak możliwości wyboru miejsca (wraz z potencjalnym rozdzielaniem podróżujących grup)
- Brak możliwości podwyższenia klasy podróży
- Brak możliwości zakupu priorytetowego wejścia na pokład
- Wejście na pokład samolotu w ostatniej kolejności
- Brak opcji stand-by – niemożliwa zmiana na wcześniejszy/późniejszy lot
- Brak możliwości zakupu biletu na łączonych trasach (tylko z punktu do punktu)
Przewoźnik wymaga jednocześnie od pasażerów, by przed zakupem biletów potwierdzili, że są świadomi ograniczeń związanych z podróżą w najniższej klasie rezerwacyjnej.

Również American Airlines oraz United zapowiedziały niedawno wprowadzenie niższej od ekonomicznej klasy rezerwacyjnej. Brak jest na razie szczegółów dotyczących jej kształtu, pewne jest natomiast, że ceną za obniżenie kosztów biletów będzie utrata jakiejkolwiek przyjemności związanej z warunkami, w których odbywała się będzie podróż.
Przez pasażerów taryfa opisywana jest jako „w stylu Ryanaira” i pojawiają się liczne głosy podważające sens zaoszczędzenia kilkudziesięciu dolarów wobec tak daleko idących ograniczeń dotyczących podróży. Czy jednak dla osoby, która leciała kiedyś tak zwanymi liniami niskokosztowymi powyższe restrykcje będą tak dużym ograniczeniem?