Tania linia wprowadza obowiązkową „opłatę COVID-19” dla wszystkich pasażerów!
Amerykańska tania linia Frontier Airlines wprowadziła pod koniec maja obowiązkową opłatę pod nazwą „COVID recovery fee”, którą musieli płacić wszyscy pasażerowie. Jednak w związku z kontrowersjami, które wywołała ta decyzja, przewoźnik ostatecznie z niej zrezygnował. Choć równie dobrze mógł po prostu ukryć ją w cenie biletu.
Frontier to jedna z największych tanich linii w USA – w 2019 roku, a więc przed pandemią, przewiozła prawie 22 mln pasażerów rocznie. Obecnie zaś, podobnie jak inni przewoźnicy, linia powoli dochodzi do siebie po największym kryzysie w branży lotniczej i próbuje odbudować swoją pozycję i kondycję finansową. I robi to tak, jak najlepiej umie – dodając nowe dodatkowe opłaty, które pasażerowie muszą uiszczać. Tym razem jednak o nowej opłacie zrobiło się głośno, choć Frontier – jak przystało na taniego przewoźnika – nie zamierzał się nią szczególnie chwalić.
Nowa opłata weszła po cichutku do systemu w maju, a zwrócili na nią uwagę dziennikarze ze stacji CBS. Tak zwana opłata COVID-owa była obowiązkowa i doliczana do każdego biletu. Fakt, niby nie jest to duża kwota, bo linia obliczyła jej wysokość na poziomie 1,59 USD od osoby za każdy odcinek lotu (czyli niespełna 6 PLN), ale i tak jej wprowadzenie spotkało się ze sporą krytyką ze strony pasażerów. Jak tę decyzję tłumaczył przewoźnik?
Linia stwierdziła, że opłata pod nazwą „COVID Recovery” została wprowadzona, by pokryć wszelkie koszty dodatkowych środków bezpieczeństwa związanych z dodatkowym rygorem sanitarnym w branży lotniczej, a więc częstsze czyszczenie i dezynfekcja maszyn, specjalne osłony na lotniskach i stanowiskach odprawy czy wreszcie dodatkowe elementy ubioru ochronnego na pracowników. Dodatkowo, część pieniędzy z tytułu tej opłaty miała trafić na poczet spłaty ratunkowej pożyczki w ramach programu CARES, jakiej liniom lotniczym udzielił amerykański rząd.
Amerykańskie media też skrytykowały ten pomysł, zarzucając przewoźnikowi, że dodatkowe protokoły sanitarne zostały wprowadzone rok temu, a teraz są luzowane (zrezygnowano m.in. z obowiązkowego mierzeniat emperatury pasażerom).
Ostatecznie linia Frontier ogłosiła, że wycofuje się z tego pomysłu.
– Podjęliśmy decyzję, by usunąć Covid Recovery Charge, która została wprowadzona w maju. Opłata ta, która była ujęta w całościowych kosztach zakupu biletu, miała przedstawiać w transparentny sposób to, jaka część opłaty będzie przeznaczona na ożywienie biznesu w związku z pandemią koronawirusa i dodatkowe środki bezpieczeństwa – informuje rzecznik prasowy przewoźnika.
Branżowy serwis One Mile At A Time sugeruje jednak, że choć opłata zniknie, to prawdopodobnie ceny biletów nie spadną, bo przewoźnik najpewniej odbije je sobie na innych obowiązkowych opłatach, które już przy rezerwacji uiszczają pasażerowie.






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?