Linia zażartowała w prima aprilis. Teraz czeka ją sprawa karna w sądzie
Wszystko zaczęło się 1 kwietnia, gdy linie Thai Vietjet postanowiły skorzystać z międzynarodowego święta żartów i zamieściły na Twitterze informację, że już niedługo zamierzają uruchomić nowe połączenie. Linia miałaby zacząć oferować bezpośrednie loty z prowincji Nan do Monachium. Pozornie nieszkodliwy żart rozszedł się jednak szerokim echem i wywołał niemałą burzę.
Sharm El Sheikh od 1762 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Hurghada od 2170 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Mahdia od 2449 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Dlaczego akurat Monachium i co w tym złego? Obecny król Tajlandii Maha Vajiralongkorn, Rama X objął urząd w 2016 roku po śmierci swojego ojca. Panujący przez 70 lat władca był szczerze uwielbiany przez zdecydowaną większość swoich podwładnych, czego nie można powiedzieć o obecnym władcy. Nie jest tajemnicą, że Rama X większość czasu spędza w Niemczech, skąd ma zarządzać krajem. Sporo mówi się też o jego bardzo rozrywkowym charakterze, zamiłowaniu do kobiet i hazardu.
W efekcie jeden z najbardziej zaangażowanych aktywistów z Tajlandii skierował sprawę do sądu. Jego zdaniem tweet podżega do antymonarchistycznych nastrojów i narusza prawo, które nie pozwala znieważać króla (ani jego rodziny). Brak bezwzględnego szacunku do monarchii może skutkować wyrokiem 15 lat pozbawienia wolności. Sprawa będzie więc miała swój finał w sądzie.
Linia zdecydowała się tymczasowo zawiesić pracowników odpowiedzialnych za żart. Jej dyrektor generalny przeprosił również za sytuację i zapewnił, że żart nie miał nikogo urazić.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?