Tajlandia zmienia zdanie. Turyści zaczęli anulować rezerwacje, więc szczepienia na COVID jednak niepotrzebne!
To nagły, ale też bardzo zaskakujący zwrot akcji: jeszcze w piątek tajski minister zdrowia informował, że zagraniczni turyści udający się do tego kraju będą musieli przedstawić certyfikat potwierdzający pełne zaszczepienie przeciw koronawirusowi. W sobotę tajskie władze potwierdziły, że nowe przepisy wejdą w życie od poniedziałku. A w poniedziałek… zaskoczyły wszystkich i zdecydowały, że żadne restrykcje nie zostaną jednak wprowadzone.
Marsa Alam od 2876 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Costa del Sol od 2494 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Łódź)
Hammamet od 1991 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
– Pokazywanie dowodu zaszczepienia byłoby nieporęczne i niewygodne dla podróżnych, więc rada ekspertów zdecydowała, że nie jest to potrzebne – tłumaczył w poniedziałek Anutin Charnvikarul, minister zdrowia Tajlandii. Dodając przy tym, że globalny poziom zaszczepienia jest na tyle duży, że żadne restrykcje nie są potrzebne.
Warto w tym miejsc dodać, że tak naprawdę Tajlandia wprowadziły te przepisy ze strachu przed otwarciem się Chin, które w weekend zniosły restrykcje wjazdowe u siebie, co sprawiło, że turyści z Państwa Środka ponownie zaczęli podróżować. A że zbiegło się to w czasie z bardzo dużym wzrostem liczby zakażeń w Chinach, kolejne kraje zaczęły wprowadzać dodatkowe obostrzeń dla podróżnych z tego kraju. Tajlandia postanowiła zaś wprowadzić restrykcje dla wszystkich podróżnych, by – jak tłumaczyły miejscowe władze – nie dyskryminować obywateli żadnego kraju. W domyśle Chińczyków, którzy przed pandemią byli zdecydowanie najliczniejszą nacją odwiedzającą Tajlandię.
Władze jednak szybko się przeliczyły, bo turyści zaczęli masowo odwoływać swoje rezerwacje. PTA, czyli organizacja turystyczna Phuket poinformowała, że w ciągu pierwszej doby od ogłoszenia obostrzeń co najmniej 1000 rezerwacji w hotelach zostało anulowanych. Miejscowe media informują, że turyści są wściekli, głównie z uwagi na bardzo krótki czas wprowadzenia nowych reguł i tego, jak bardzo są niejasne. Nie wiadomo było na przykład, czy osoby bez pełnego zaszczepienia mogą wjechać na teren Tajlandii. Co prawda jeszcze w niedzielę minister transportu Tajlandii informował, że takie osoby zostaną wpuszczone do kraju, ale będą testowane na lotnisku, jednak było już za późno: wielu podróżnych dowiedziało się o zmianach, np. W drodze na lotnisko. Jeszcze inne informacje znalazły się w NOTAM dla linii lotniczych: czytamy tam, że bez zaszczepienia do Tajlandii mogą wjechać osoby, które mogą udowodnić, że przechorowały koronawirusa w ciągu ostatnich sześciu miesięcy lub dysponują listem od lekarza z wyjaśnieniem, dlaczego nie mogą zostać zaszczepione. Reasumując, totalny chaos.
Tajlandia wraca do łask
Za zmianą decyzji Tajlandii stoi zapewne duże ożywienie w turystyce, zwłaszcza w porównaniu do szczytowych okresów pandemii, gdy kraj ten był bardzo długo praktycznie zamknięty dla turystów. Teraz wszelkie wskaźniki wystrzeliły w górę: w listopadzie Tajlandię odwiedziło 1,75 min zagranicznych turystów. To… cztery razy więcej niż w całym ubiegłym roku. Władze Tajlandii także w tym roku liczą na turystów z Chin – według oficjalnych szacunków kraj ten ma odwiedzić od 7 do 10 milionów turystów z tego kraju.