Kamil: – Jak to się stało, że Kleofas zaczął Ci towarzyszyć w podróżach?
Paweł: – Historia Kleofasa w podróży jest bardzo długa i ewoluowała w tym czasie. Pierwotnym zamysłem, który powstał podczas warsztatów fotograficznych, miał być happening fotograficzny na wrocławskim Rynku. Chcieliśmy ze znajomymi zrobić zdjęcie pary przebranej w ubrania marynarskie, pływającej w balii w fontannie na placu Gołębim. Niestety trudności zdobycia odpowiedniej balii oraz późniejsze konsekwencje zmusiły nas do zmiany pomysłu. Potem miała być para poruszająca się po Wrocławiu, a z racji braku modeli chętnych do współpracy w rozmaitych warunkach atmosferycznych wymyśliłem, żeby do tej trudnej pracy zatrudnić misia. W poszukiwaniach pomogła mi moja koleżanka Joanna i to od niej dostałem właśnie Kleofasa. I tak zaczęliśmy poznawać różne miejsca we Wrocławiu a potem przyszedł czas na poznawanie świata.
K: – Co zainspirowało cię do takiej oryginalnej formy uwieczniania miejsc, które wspólnie odwiedzaliście?
P: – Fotografia jest moim hobby. Chciałem stworzyć jakąś historię z fotografii. Tak by zdjęcia nie były tylko zwykłymi pocztówkami. Nie ukrywam, że pewną inspiracją był krasnal z jednego z francuskich filmów 😉
K: – Złośliwi na pewno stwierdzą: dorosły facet, a zabiera ze sobą pluszową zabawkę. Co im odpowiesz?
P: – Znajdą się pewnie tacy, co się popukają w głowę na nasz widok, ale jak na razie spotykamy się z pozytywnymi reakcjami. Przykładem może być zdjęcie Kleofasa przy drzwiach Pałacu Królewskiego w Fezie. W dniu, w którym byliśmy, cały plac otoczony był Policją i Służbami Bezpieczeństwa i przeganiali każdego, kto próbował wejść na plac by zrobić zdjęcie. Nasza krótka rozmowa, a właściwie Kleofasa z przedstawicielem marokańskich służb, uśmiech na twarzy i spokojnie mogliśmy zrobić małą sesję :). A dla złośliwych: życie jest za krótkie by żyć nudno. Warto zrobić coś innego, nietypowego.
K: – Kleofas wygląda na rosłego osobnika jak na swój gatunek. Podróżuje na osobnym bilecie czy przemycasz go w bagażu podręcznym?
P: – Na razie Kleofas jeździ a właściwie lata za darmo. Czasem w miarę możliwości załoga samolotu przydziela mu wolne miejsca. Ale czekamy na odpowiednią misiową promocję w jakiejś taniej linii i wtedy Kleofas kupi sobie swój pierwszy bilet .
K: – Dziękuję za rozmowę 🙂











