Szef PPL przesadził z optymizmem? „Radom na koniec roku w połowie stawki polskich lotnisk”
Na nowo otwartym lotnisku w Radomiu ruch toczy się powoli w oczekiwaniu na początek czerwca, gdy pojawią się pierwsze loty czarterowe, a liczba połączeń dość znacząco się zwiększy. Na razie jedynym przewoźnikiem wciąż jest LOT, który lata stąd tylko do Paryża i Rzymu. W ciągu pierwszych trzech tygodni istnienia lotniska narodowy przewoźnik przewiózł w sumie ok. 4,5 tysiąca pasażerów (dane z piątku). Ilu służy na koniec roku? PPL oficjalnie prognozuje, że będzie to ok. 180 tysięcy podróżnych. Aby jednak tak się stało, lotnisko musi wkrótce przedstawić bogatą ofertę połączeń w sezonie zimowym, bo z aktualnego oferowania na lato wynika, że do końca października lotnisko może obsłużyć nieco ponad 100 tysięcy podróżnych.
Słoneczny Brzeg od 1851 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Alanya od 1702 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Korfu od 2444 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Nie przeszkadza to jednak prezesowi PPL Stanisławowi Wojterze snuć niezwykle ambitnych wizji na temat planów radomskiego lotniska na ten rok. Kilka dni temu pojawił się w Programie 3 Polskiego Radia, gdzie mówił o planach i perspektywach portu Warszawa-Radom.
– Wycieczki sprzedają się dobrze. Monitorujemy tę sprzedaż. Nasi partnerzy są zadowoleni. Jestem przekonany, że z roku na rok będą rozszerzać ofertę – powiedział Wojtera, pytany o rozpoczynający się wkrótce rynek przewozów czarterowych.
Dodał też, że z powodu wyczerpującej się przepustowości Lotniska Chopina, część ruchu z Warszawy będzie „przekierowywana” na lotnisko w Radomiu. Jednak najciekawszy był fragment dotyczący statystyk radomskiego lotniska na koniec tego roku.
– Na koniec roku wyląduje mniej więcej w połowie stawki polskich lotnisk regionalnych – powiedział Wojtera.
I trzeba przyznać, że jest to wypowiedź dość kuriozalna. Mamy bowiem obecnie w Polsce 15 lotnisk obsługujących regularne połączenia pasażerskie. Aby znaleźć się mniej więcej w połowie stawki, lotnisko w Radomiu musiałoby w tym roku obsłużyć ruch lotniczy mniej więcej na poziomie lotniska w Rzeszowie (8 największe lotnisko w Polsce), przez które w ubiegłym roku przewinęło się ok. 730 tysięcy podróżnych. Czyli 4 razy więcej niż zakłada oficjalna prognoza dla Radomia w najbardziej optymistycznym wariancie.
Tak duży skok ruchu w Radomiu byłby możliwy chyba tylko w przypadku, gdyby jakaś linia zdecydowała się na założenie bazy na tym lotnisku i zbazowanie tam co najmniej 2-3 samolotów. I choć nie możemy wykluczyć, że prezes Wojtera ma jakiegoś asa w rękawie, to same zapowiedzi przewoźników (choćby Wizz Aira, który nie wyklucza wejścia do Radomia, ale raczej w skromnym wymiarze i nie wiadomo, czy jeszcze w tym roku) wskazują na to, że będzie to trudne w realizacji.
A lotnisko w Radomiu z pewnością wyprzedzi w tym roku Zieloną Górę i prawdopodobnie Olsztyn-Mazury. Z kolejną na liście Łodzią będzie już ciężko – łódzkie lotnisko planuje bowiem obsłużyć w tym roku ok. 335 tysięcy pasażerów.