W Syrii zaczęli pojawiać się… turyści. Coraz więcej firm organizuje tu wyjazdy
W kraju trwa wojna, sytuacja społeczna i polityczna jest niestabilna, a kto tylko może, stara się opuścić ten region w poszukiwaniu bezpieczeństwa i lepszego życia. Tymczasem okazuje się, że w całej tej sytuacji do Syrii ciągną… turyści, a zagraniczne firmy węszą biznes i wychodzą z założenia, że skoro jest popyt, to czas zapełnić lukę w kategorii podaż.
Oczywiście nie ma mowy o masowej turystyce, która nagle odrodziła się jak feniks z popiołów, ale nawet lekkie drgnięcie, które można zauważyć w syryjskiej branży turystycznej jest wielce zaskakujące. Co prawda Syria jeszcze przed wojną była pięknym krajem, który przyciągał wielu podróżników, ale w obecnych czasach i sytuacji podróżowanie tu jest mocno kontrowersyjne.
Oferty wyjazdów do Syrii znajdziecie w niewielkich firmach czy agencjach turystycznych m.in. w Rosji czy Wielkiej Brytanii. Za 8-dniową wycieczkę trzeba zapłacić ponad 100 tys. RUB, czyli równowartość ok. 6300 PLN lub 1695 USD, czyli ok. 6500 PLN. Cena nie obejmuje jednak ani ubezpieczenia ani przelotów do Libanu, gdzie spotykają się uczestnicy.
Pomysł wydaje się być szalony, ale nie można jednak zapominać, że w zeszłym roku Syria – jak gdyby nigdy nic – promowała się na targach turystycznych w Hiszpanii.
– W tym roku nadszedł czas na odbudowę Syrii i naszej gospodarki – mówił wtedy Bassam Barsik, dyrektor marketingu w syryjskim Ministerstwie Turystyki w rozmowie z agencją AFP.
Dodał, że kraj odwiedza 1,3 mln zagranicznych turystów (przede wszystkim Libańczyków) i że liczy na zwiększenie tej liczby w przeszłości. Zainteresowanie wycieczkami pokazuje, że być może jego wizja nie jest tak absurdalna, jak mogłoby się wydawać. Tym bardziej, że w Syrii pojawiają się też zagraniczni blogerzy. Na YouTube bez problemu znajdziecie filmy nagrane w ostatnich tygodniach czy miesiącach. Niektórzy z nich sami zaczęli organizować podobne wyjazdy.
– Wiem, że jest to dość szalone, ale też nie tak szalone, jak myślisz. W szczególności sytuacja w południowej Syrii i Damaszku prawie wróciły do normy i nadszedł czas, abyśmy mogli wesprzeć ich przesłanie, że są otwarci na biznes. – można przeczytać w jednej z ofert.
Koszt? 1950 USD, jeśli pojedzie 10 osób albo 1850 USD, jeśli zbierze się ich 18. Do ceny trzeba doliczyć jeszcze bilety lotnicze, opłaty wizowe, posiłki i napiwki. W cenie są za to hotele, przewodnik, śniadania i transport wewnątrz Syrii.
Warto pamiętać, że niemal każde Ministerstwo Spraw Zagranicznych – niezależnie od kraju, stanowczo odradza wizyty w Syrii.
– W związku z trwającym konfliktem zbrojnym i całkowitą destabilizacją sytuacji bezpieczeństwa, Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza wszelkie podróże do Syrii. Obywatele polscy, którzy przebywają w tym kraju, powinni go niezwłocznie opuścić – czytamy na stronie polskiego MSZ. – Ze względu na brak polskiej placówki możliwości udzielenia pomocy konsularnej obywatelom polskim jest bardzo ograniczone.
MSZ ostrzega też, że fotografowanie czy filmowanie na terenie kraju jest dozwolone wyłącznie po uprzednim uzyskami zezwolenia syryjskich władz, a za nielegalny wjazd i pobyt do kraju grozi od 5 do 10 lat pozbawienia wolności i bardzo wysokie grzywny finansowe.
Ale bezpieczeństwo to jedno, a pozostaje jeszcze kwestia etyki. Czy w tej sytuacji nawet, gdy jest to możliwe, powinniśmy odwiedzać taki kraj? Czy to wspieranie reżimu czy może wręcz przeciwnie – ludności? Gdzie powinna być postawiona granica w zwiedzaniu „najdalszych i najbardziej niedostępnych zakątków świata”? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. I to na długo przed tym, zanim zacznie przeglądać oferty ekstremalnych wycieczek „z dreszczykiem emocji”.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?