Fly4free.pl

W Europie powstanie zupełnie nowa tania linia z bardzo ambitnymi planami. Cel? Loty za grosze do USA, Azji i Brazylii

Foto: Carlos Yudica / Shutterstock

Swiss Skies – pod tą roboczą nazwą kryje się nowa tania linia, którą próbuje stworzyć… pilot Ryanaira na samozatrudnieniu razem z grupą inwestorów. Główną siedzibą przewoźnika będzie szwajcarska Bazylea.

Żaden inny kontynent nie jest tak aktywny pod względem zakładania nowych linii lotniczych jak Europa – w zeszłym roku powstało aż 79 nowych linii lotniczych, ale aż 25 z nich zbankrutowało. W którą stronę pójdzie Swiss Skies? To robocza nazwa nowej linii lotniczej, która planuje zacząć regularne operacje w połowie przyszłego roku.

Stoi za nią grupa przedsiębiorców, wśród których jest m.in. Alvaro Oliveira… biznesmen, który obecnie dorabia sobie pracując jako pilot w linii Ryanair na samozatrudnieniu, a także Armin Bovensiepien, w przeszłości związany z Air Berlin oraz Austrian Airlines.

Ich pomysł jest prosty – chcą stworzyć niskokosztową linię, która będzie realizowała tanie przeloty międzykontynentalne. Do tego potrzebny jest kapitał – według “Financial Times” finalizowane są rozmowy z inwestorami, którzy wyłożą ok. 100 mln EUR na start linii.

Co wyróżnia przewoźnika? Przede wszystkim lokalizacja – jego główną bazą będzie bowiem Szwajcaria, do tej pory traktowana po macoszemu przez wiele tanich linii lotniczych. A konkretnie – lotnisko w Bazylei.

samolot Swiss
Foto: Photocritical / Shutterstock

Dokąd poleci?

W pierwszej kolejności szwajcarski low-cost skupi się na uruchomieniu tanich połączeń do USA, najpierw z Bazylei, potem z innych europejskich lotnisk. Kolejne destynacje, jakie przewoźnik zamierza obsługiwać to Karaiby, Azja, Bliski Wschód i Brazylia.

Przewoźnik ma już wstępnie przygotowaną siatkę połączeń i przekonuje, że będzie miał o 30 proc. niższe koszty od konkurencyjnych linii lotniczych. Planuje operować w modelu zbliżonym do WOW Air lub Primera Air, czyli w oparciu o maksymalizację przychodów pozalotniczych – pasażerowie będą mieli oferowane bardzo tanie bilety, ale za posiłek, rozrywkę pokładową czy zabranie nawet większego bagażu podręcznego będą musieli już sporo dopłacić.

Nowy przewoźnik oprócz ruchu turystycznego chce też postawić na typowo biznesowego pasażera i wykorzystać fakt, że w Bazylei i okolicach znajduje się wiele wielkich korporacji, np. Takich jak farmaceutyczne koncerny Novartis czy Roche.

Jednym z elementów ograniczania kosztów ma być jednorodna flota. Swiss Skies zamierza korzystać z nowych Airbusów A321LR przeznaczonych na dalekie trasy. Samoloty te mogą zabierać na pokład do 190 pasażerów i mają zasięg wynoszący do 7500 kilometrów. Biznesplan zakłada, że w drugim roku działalności szwajcarski low-cost będzie miał flotę 16 samolotów, a w czwartym – już 38 maszyn.

Czy ten biznes się uda?

Nowy przewoźnik zakłada, że już w trzecim roku działalności osiągnie rentowność. Czy to możliwe?

– W Szwajcarii istnieje bardzo duży potencjał na tanie linie latające na trasach międzykontynentalnych. Ten model nie został jeszcze dobrze przećwiczony na innych rynkach, gdyż jest dość nowy, ale jeśli jesteś w stanie używać nowych maszyn i mieć efektywną bazę kosztową, to z całą pewnością jest to atrakcyjna nisza, którą można rozwijać – komentuje Alex Paterson, analityk branżowy z firmy Investec.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »