Strajki, strajki i jeszcze raz strajki. Najbliższe tygodnie będą gorące dla lotnisk i przewoźników

To nie będą najłatwiejsze tygodnie dla pasażerów linii lotniczych. Chaos na lotniskach w wielu europejskich miastach się pogłębia. Coraz częściej pojawia się watek strajku – czy to personelu naziemnego, czy to kontrolerów lotów czy pracowników pokładowych. Zarówno lotniska, jak i linie lotnicze czy urzędy lotnictwa cywilnego muszą więc ostro wziąć się do pracy i siąść do negocjacji. Nie oznacza to oczywiście, że nie można jechać na wakacje i trzeba rezygnować z wojaży, ale jeśli wybieracie się na nie samolotem, to na pewno warto uzbroić się w cierpliwość.
Zerknijmy, co dzieje się i co będzie się działo w najbliższym czasie.
Strajkują pracownicy lotnisk, strajkuje kontrola ruchu
Spektakularny strajk miał miejsce we Włoszech – ze szczególnym uwzględnieniem lotnisk w Mediolanie. W środę, 8 czerwca wielu z pracowników zdecydowało się na kilkugodzinny strajk i zaniechanie swoich obowiązków. Tymczasem tylko w jeden dzień linie lotnicze musiały na potęgę odwoływać loty – na samym lotnisku Malpensa odwołano 68 z nich. Dodatkowych 40 lotów nie wystartowało z Bergamo.
– Wobec braku konkretnych oznak poprawy, strajk jest dopiero pierwszym z długiej serii akcji, które będą trwały przez całe lato – skomentował sprawę Włoski Związek Zawodowy Pracowników Transportu na łamach Simple Flying.
Dzień później ze strajkiem musieli zmierzyć się pasażerowie odlatujący z lotniska Charles de Gaulle w Paryżu. Tylko w czwartek, 9 czerwca linie odwołały co czwarty lot z tego portu. I podobnie jak we Włoszech, wcale nie jest wykluczone, że akcja się powtórzy.
– Wszyscy z trudem próbujemy dotrwać do koca każdego miesiąca. Każdy z nas ma już długi, które musi spłacić. Obecnie zarabiamy zaledwie kilka euro powyżej płacy minimalnej – powiedziała inspektorka ds. bezpieczeństwa na paryskim lotnisku do dziennikarzy zgromadzonych na lotnisku.
Na jednodniowy strajk zdecydowały się też służby bezpieczeństwa na lotniskach w Niemczech. Efekt? Już teraz Lufthansa odwołała ponad 900 połączeń na lipiec w obawie przed kolejnymi zakłóceniami.
Na dni od 15 do 19 czerwca strajk zaplanowali pracownicy lotnisk w Maroku – w szczególności w Casablance. Wszyscy pasażerowie powinni spodziewać się zakłóceń w funkcjonowaniu portu: dużo wolniejszej obsługi, większych kolejek do nadania czy odbioru bagażu, a także kontroli bezpieczeństwa. Od dłuższego czasu strajkiem grożą też pracownicy lotniska w Amsterdamie, które jest w dosłownie dramatycznej sytuacji.
Nie można też pominąć wątku polskich kontrolerów ruchu lotniczego. Co prawda tymczasowo konflikt został zawieszony i kontrolerzy pracują pełną parą, to obecne porozumienie ma trwać tylko do 10 lipca. Co się stanie po tym czasie i czy uda się w końcu wypracować rozwiązanie, które zadowoli z każdą ze stron? Przekonamy się już za kilka tygodni.
Linie lotnicze też nie mają lekko
Warto przypomnieć, że sytuacje na lotniskach, to nie jedyne strajki w ostatnich dniach i tygodniach.
Jak bumerang powraca bowiem temat strajki personelu pokładowego Ryanaira. Zaledwie kilka dni temu zawieszono rozmowy ze związkami zawodowymi z Hiszpanii. W efekcie związkowcy od razu skontaktowali się ze swoimi kolegami we Włoszech, Francji, a także w Belgii i Portugalii. Wszyscy grożą solidnymi problemami w całej Europie, jeśli irlandzka linia nie zdecyduje się znaleźć kompromisu.
Do włoskiej akcji protestacyjnej w sprawie warunków pracy i wysokości płac, szybko przyłączyli się nie tylko kontrolerzy ruchu lotniczego, ale i tutejsi piloci i personel pokładowy (m.in. pracujący dla linii Volotea, Ryanair, Air Malta czy easyJet). I wielu z nich już zapowiada powtórkę z rozrywki.
W obliczu strajku stoi też SAS. Zgodnie z zapowiedziami nawet 1000 pilotów jest gotowych na strajk jeszcze w czerwcu. Dotyczy to głównie osób z Danii, Norwegii i Szwecji. Podobnie jak w przypadku Ryanaira, władze SAS nie doszły do porozumienia ze związkowcami.
W nieco lepszej sytuacji jest „landrynka”. Choć piloci Wizz Aira również nagminnie zgłaszają zmęczenie sytuacją, to szef linii poprosił ich, aby „wytrzymali jeszcze trochę”. I choć związki zawodowe zareagowały na niefortunne słowa bardzo ostro i żądają wyjaśnień, to na razie nic nie wskazuje na to, by mieli zastrajkować.