Piloci z kolejnego kraju dołączają do strajku w Ryanairze! W przyszłą środę czeka nas chaos?
Portugalscy piloci Ryanaira ze związku zawodowego SPAC poinformowali przewoźnika, że z powodu braku porozumienia będą strajkowali 20 grudnia, czyli w przyszłą środę. Dołączą tym samym do Irlandczyków – we wtorek piloci zrzeszeni w związku IALPA poinformowali, że będą strajkowali tego samego dnia.
Czy oznacza to masowe odwołanie lotów? Z pewnością nie, bo w samej bazie Ryanaira w Dublinie zatrudnionych jest ponad 300 pilotów, a strajk zapowiedziało ledwie 79 z nich. Ryanair dodaje też, że oprócz bazy w stolicy, piloci z innych irlandzkich miast zaakceptowali nowe warunki płacowe przewoźnika. Mimo to w przyszłą środę można się spodziewać poważnych perturbacji.
O co poszło?
O groźbie strajku w Ryanairze pisaliśmy w zeszłym tygodniu, gdy jako pierwsi zapowiedzieli go Włosi. Piloci zbazowani w tym kraju poinformowali, że będą strajkować 15 grudnia przez 4 godziny. Przedstawiciele związku Anpac, który jest inicjatorem protestu, tłumaczą, że tak radykalne kroki są konieczne ze względu na nierespektowanie przez Ryanaira ich żądań. Chodzi m.in. o prawo do zrzeszania się w związki zawodowe, którego przewoźnik nie respektuje, zmianę warunków zatrudnienia (większość pilotów jest zatrudniona na kontraktach i ma działalność gospodarczą) i systemu planowania urlopów. Podobne postulaty mają piloci w innych krajach.
Piloci Ryanaira w całej Europie zaczęli głośno domagać się swoich praw pod koniec września, gdy w wyniku błędów w systemie urlopowym okazało się, że nie ma komu pilotować samolotów, bo firma musi wysłać kilkuset pracowników na przymusowy urlopy. W efekcie Ryanair odwołał 30 tys. lotów, a w sezonie zimowym zawiesił 34 trasy, w tym 7 z Polski. Irlandzki przewoźnik zasiadł do negocjacji z pilotami z propozycją bardzo hojnych podwyżek – w myśl propozycji piloci mogą zarobić średnio o 22 tys. EUR rocznie więcej niż dotychczas, a pierwsi oficerowie – więcej o 11 tys. EUR.
Ryanair pozostał jednak nieugięty w kwestii powołania w firmie związków zawodowych oraz ich zaangażowania w rozmowy o poprawie warunków – chce negocjować z pracownikami indywidualnie. W efekcie piloci zapowiadają strajk. We wtorek strajkiem zagrozili Niemcy.
„Od tej pory strajk może się zacząć w każdej chwili”
– Chcemy renegocjować umowy pilotów z Ryanairem. Nie widzimy innej drogi niż strajk – mówi prezydent związku Cockpit, Ilja Schulz.
Związek nie podał na razie, kiedy strajk będzie miał miejsce, choć w wysłanym komunikacie czytamy, że „od tej pory strajk może się rozpocząć w każdej chwili”. Trudno sobie wyobrazić, jak poważne będą konsekwencje takiego protestu – prawdopodobne jest odwołanie wielu lotów, także z i do Polski.
Przedstawiciele Cockpitu zapewniają jednak, że strajk nie będzie miał miejsca w gorącym okresie świątecznym w dniach 23-26 grudnia. Z drugiej strony, pasażerowie Ryanaira i tak mogą zostać wzięci z zaskoczenia – w przypadku dużego strajku pilotów w Lufthansie, związki informowały o proteście z tylko 24-godzinnym wyprzedzeniem.
Ryanair grozi
Wcześniej za strajkiem głosowali piloci Ryanaira z baz w Portugalii. Z kolei w poniedziałek 79 z 84 pilotów zatrudnionych w bazie Ryanaira w Dublinie także głosowało za strajkiem.
Sytuacja w Irlandii jest jednak dość skomplikowana, bo piloci z baz Ryanaira w Cork, Shannon i Belfaście zgodzili się na warunki linii lotniczej i otrzymali ponad 20-procentowe podwyżki wynagrodzenia.
Irlandzka linia komentuje słowa związkowców w swoim stylu.
– Nie otrzymaliśmy do tej pory żadnego powiadomienia o strajku naszych pilotów w Niemczech. Z pewnością jednak nie będziemy negocjować z VC, czyli ze związkiem zawodowym pilotów Lufthansy – czytamy w komentarzu przewoźnika.
Ryanair zagroził też wstrzymaniem awansów i zamrożeniem podwyżek dla wszystkich pracowników, którzy wezmą udział w strajku.