Strajkowali na lotniskach w Brukseli. W godzinę… zarobili 200 000 PLN. Co się stało?
Protest polegał na szczegółowych kontrolach. Służby celne dokładnie „przetrzepywały” bagaże wszystkich podróżnych. Drobiazgowo przyglądano się większości przedmiotów, sprawdzano czy nie figurują na liście towarów zakazanych, weryfikowano ewentualne zezwolenia i niezbędne dokumenty, wymagane przy przewożeniu części specyfików. Jakie były efekty?
Błyskawicznie utworzyły się ogromne kolejki poddenerwowanych pasażerów. Opóźnienie w stosunku do normalnego dnia pracy sięgało 30-60 minut. Celnicy zarekwirowali spore ilości mięsa, medykamentów, kosmetyków w liczbie przekraczających dozwolone na użytek własny, a także 4 walizki wypełnione po brzegi papierosami. Dodatkowo, łączna suma nałożonych kar, grzywn i cła na towary, które były sprawdzane przez służby celne, sięgnęła blisko 200 000 PLN (48 000 EUR).
Strajk zakończył się po kilkudziesięciu minutach.
Służby celne na lotnisku Bruksela-Zaventem oraz Charleroi chciały całą akcją pokazać, iż obecna forma ich pracy – oraz szczupłość kadry – może prowadzić do problemów, w przypadku podchodzenia w sposób bardzo rygorystyczny do obowiązków służbowych. Nie bez znaczenia jest także próba zmiany warunków pracy, na które uskarżają się celnicy.
Związki zawodowe nie wykluczają powtórzenia protestu w takiej formie w najbliższym czasie.