Sprawdzamy czy Barcelona to faktycznie „turystyczny horror”. Relacja z miejskiego piekła
Do Barcelony w ostatnich latach przykleiła się etykietka miasta, w którym turystów się nie lubi. Władze miasta chcą za wszelką cenę ograniczyć liczbę zagranicznych gości, mieszkańcy reagują na turystów wrogością, a do każdej atrakcji trzeba ustawić się w przynajmniej godzinnej kolejce. Czy tak jest rzeczywiście? Postanowiłem pojechać do Katalonii na weekend i przekonać się o tym na własne oczy. Oto, co udało mi się ustalić.
PoprzednieObraz 4 z 16Następne
A miało być taniej
Popularny serwis pośredniczący w wynajmie prywatnych mieszkań teoretycznie powinien być alternatywą dla drogich hoteli. Tymczasem okazuje się, że nie dość, że jest drożej niż w hotelach, to i tak nie ma w czym wybierać, bo wszystko i tak jest sprzedane na pniu. Lekko zrezygnowany odzywam się do hostki, która wynajmuje pokój blisko dworca Franca. Solidna lokalizacja, metraż – dobre 8 metrów kwadratowych, na stanie łóżko i dwie szafki. Cena (z opłatą serwisową i za sprzątanie): 540 PLN za noc. Nie za drogo?
- I tak wynajmę ten pokój na najbliższy weekend, choć fakt, pewnie w ostatniej chwili. Turysta też człowiek, musi gdzieś mieszkać. A że nie myśli o wcześniejszej rezerwacji, to już nie mój problem - odpisuje mi Cristina.
Ostatecznie znajdujemy hotelik w niezłej lokalizacji (w wąskiej uliczce Barri Gotic niedaleko katedry) w cenie ok. 300 PLN za dobę, ale ponieważ noc z soboty na niedzielę jest prawie dwa razy droższa, musimy zmieniać hotel. Tym razem na hostel.
Fot. Airbnb
Popularny serwis pośredniczący w wynajmie prywatnych mieszkań teoretycznie powinien być alternatywą dla drogich hoteli. Tymczasem okazuje się, że nie dość, że jest drożej niż w hotelach, to i tak nie ma w czym wybierać, bo wszystko i tak jest sprzedane na pniu. Lekko zrezygnowany odzywam się do hostki, która wynajmuje pokój blisko dworca Franca. Solidna lokalizacja, metraż – dobre 8 metrów kwadratowych, na stanie łóżko i dwie szafki. Cena (z opłatą serwisową i za sprzątanie): 540 PLN za noc. Nie za drogo?
- I tak wynajmę ten pokój na najbliższy weekend, choć fakt, pewnie w ostatniej chwili. Turysta też człowiek, musi gdzieś mieszkać. A że nie myśli o wcześniejszej rezerwacji, to już nie mój problem - odpisuje mi Cristina.
Ostatecznie znajdujemy hotelik w niezłej lokalizacji (w wąskiej uliczce Barri Gotic niedaleko katedry) w cenie ok. 300 PLN za dobę, ale ponieważ noc z soboty na niedzielę jest prawie dwa razy droższa, musimy zmieniać hotel. Tym razem na hostel.
Fot. Airbnb
PoprzednieObraz 4 z 16Następne






