Największa tania linia świata chciała uprzyjemnić czas pasażerom. Zamiast tego – mocno ich wkurzyła
Southwest jest trzecią największą linią lotniczą świata i zdecydowanie największym low-costem – w zeszłym roku przewiozła 151,8 mln pasażerów. Jak przystało na niskokosztowego przewoźnika, na pokładzie nie znajdziesz wielu rozrywek. W tej sytuacji o urozmaicenie podróży postanowiła zadbać sama linia lotnicza – w zeszłym tygodniu ogłosiła porozumienie z wytwórnią płytową Warner Music Nashville, wydającą muzykę country. W jego ramach pasażerowie wybranych rejsów mają być zaskakiwani przez muzyków i różne zespoły, które w przestworzach będą grały krótkie koncerty.
– Niektórzy ludzie naprawdę nie lubią latać i robią się nerwowi. Dlatego mam nadzieję, że taki występ mógłby być dla nich fajną niespodzianką, która pomoże im zapomnieć o codziennych problemach – mówi Devin Dawson, który wystąpił z krótkim koncertem w czasie lotu z Nashville do Filadelfii.
Nie jest to zresztą taki do końca nowy pomysł, bo Southwest już kilka lat temu organizował od czasu do czasu podobne wydarzenia w ramach serii koncertów „Live at 35”. Jednak teraz na linię lotniczą spadła fala krytyki ze strony pasażerów.
Jakby podróż samolotem nie była wystarczającą torturą, Southwest będzie zmuszał pasażerów do słuchania muzyki – tweetuje New York Daily News, a magazyn „Vice” dodaje, że pasażerowie są uwięzieni i nie mają dokąd uciec.
Fot. Twitter
Pasażerowie też są krytyczni – najmocniej ci z klasy biznes. W sieci pada wiele zgryźliwych komentarzy, np. jak to możliwe, że kapela zmieści się w samolocie, w którym od dawna przewoźnik dopycha kolanami kolejne rzędy foteli, a pasażerowie są coraz bardziej ściśnięci.
Inni zgryźliwie komentują komunikat prasowy, z którego wynika, że linia nie zdradza, na jakich lotach będzie można spodziewać się koncertu. Chce bowiem, aby dla pasażerów była to… tak, tak… to „niespodzianka”.
Pasażer chce mieć… święty spokój
To kolejny przykład, gdy linie lotnicze starają się „umilić” na siłę podróż swoim pasażerom. Sposoby są różne: czasem przyjemne i mało inwazyjne, jak zabawne komunikaty bezpieczeństwa wygłaszane przez załogę, czasem już bardziej absorbujące, jak rapujący szef pokładu Ryanaira, o którym pisaliśmy na Fly4free.pl.
Problem w tym, że dla wielu pasażerów takie rozrywki jak koncert, wcale nie są relaksujące, bo uczestniczą w nich wbrew własnej woli. Dla większości ludzi podróż samolotem to po prostu okazja do szybkiego przeniesienia się z punktu A do punktu B, podczas którego oczekują przede wszystkim spokoju. Żeby odpocząć, zdrzemnąć się, poczytać książkę, a może popracować. Każda z tych aktywności jest mocno utrudniona, gdy przygrywa nam kapela.
Przewoźnik stosujący takie praktyki ma też sporo do stracenia, bo może zniechęcić do siebie np. najcenniejszych pasażerów biznesowych. Dowód? W niedawnym badaniu Expedii, która przepytała ponad 5000 osób podróżujących klasą biznes (ludzi z Europy, Australii i USA), okazało się, że ponad połowa z nich w czasie podróży chce za wszelką cenę uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z innymi pasażerami. Dlaczego? Tu odpowiedzi są już mniej pocieszające – 2/3 z nich chce spędzić trochę czasu sam na sam ze swoim smartfonem.
A jak wam podobają się takie atrakcje? Czy podróżując samolotem chcecie świętego spokoju czy takich grupowych rozrywek?