W tydzień odwołali ponad 16 tys. lotów. Będzie to ich kosztowało… nawet 3,5 miliarda złotych!
Przedświąteczne śnieżyce mocno zaskoczyły linie lotnicze w Stanach i skomplikowały plany wielu podróżnych. Jednak zdecydowanie najmocniej ucierpieli pasażerowie linii Southwest Airlines, czyli największej taniej linii lotniczej świata, która od 22 do 31 grudnia odwołała w sumie ponad 16700 rejsów. Jak nietrudno policzyć, linia zostawiła na lodzie nawet 300 tysięcy wściekłych pasażerów. Teraz przewoźnik zaczyna szacować straty, ale może okazać się, że dla linii jest to dopiero początek kłopotów.
Słoneczny Brzeg od 1630 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Costa Dorada od 1559 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
Rodos od 1779 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Zacznijmy od strat finansowych i wizerunkowych. Na firmę spadła ogromna krytyka, zarówno ze strony pasażerów (narzekających na brak szybkich zwrotów pieniędzy za bilety oraz problemy z odzyskaniem bagażu), jak i…. Białego Domu, którego administracja w krótkim komunikacie napisała, że Southwest „bardzo zawiódł swoich pasażerów”.
Przewoźnik zareagował dość szybko, oświadczając, że każdy z poszkodowanych pasażerów otrzyma po 25 tysięcy punktów w programie lojalnościowym z przeznaczeniem na podróże, czyli ekwiwalent ok. 300 dolarów. Pieniądze mają tu zresztą kluczowe znaczenie, bo kryzys może się odbić linii czkawką – w piątek Southwest poinformował SEC, czyli amerykańską komisję papierów wartościowych i giełdy, że straty z powodu odwołanych lotów wyniosą między 725 a 825 mln dolarów, czyli w najgorszym razie może to być ponad 3,5 mld złotych! Z tej kwoty 425 mln dolarów to stracone przychody związane z masowymi anulacjami lotów, a także dodatkowe koszty w postaci m.in. pokrycia wydatków pasażerów, których loty odwołane. Do tego może jeszcze dojść ewentualna kara administracyjna, bo Biały Dom już zapowiedział, że zbada czy przewoźnik odpowiednio szybko zwraca pasażerom pieniądza za bilety.
Dlaczego problemy Southwest były większe niż innych linii? Głównym powodem była awaria systemu IT odpowiadającego za zarządzanie załogami. W związku z awarią rozpiski na poszczególne loty były realizowane ręcznie, co jeszcze mocniej zwiększało chaos i problemy. Dodatkowym kłopotem był fakt, że w przeciwieństwie do innych dużych przewoźników Southwest Airlines operuje w oparciu o system point-to-point, czyli loty z punktu A do B, a nie dowożenie pasażerów do dużych hubów przesiadkowych.