Śmiejecie się z Radomia? Zobaczcie, jak kilka lat temu wyglądały lotniska w waszej okolicy
Dziś miłośnik taniego latania może przebierać w ofertach tanich lotów po całej Europie i nie tylko, a często nie pamięta lub nie zdaje sobie sprawy, że jeszcze kilkanaście lat temu latanie samolotem znajdowało się dla wielu ludzi w strefie marzeń. Powodów było wiele: od niewielkiej listy przewoźników, przez mało atrakcyjne połączenia, skończywszy w końcu na cenach, które czyniły z podróży samolotem luksus dostępny wyłącznie dla najbogatszych.
Dziś chcę was zabrać do tamtych czasów i pokazać, jak wyglądało latanie w Polsce i nasze lotniska przed wejściem do UE. Bo 2004 rok to symboliczna data dla naszego rynku lotniczego, gdy pojawiły się na nim tanie linie…i nic już nie było takie samo.
Ale zanim przejdziemy do prawdziwego mięska, najpierw garść statystyk…
Skalę boomu lotniczego najlepiej zobaczyć porównując Polskę z innymi krajami, gdzie wzrosty są znacznie mniejsze. Drugim narodem, który najmocniej zwiększył liczbę lotów są Rumuni, gdzie w ciągu 10 lat liczba pasażerów obsługiwanych w ciągu roku wzrosła o 248,5 procenta, a liczba pasażerów – z 3,63 mln w 2005 r. do 12,66 mln pasażerów w roku ubiegłym.
Równie szybko (choć też wolniej niż u nas) rosła liczba pasażerów na Litwie (wzrost o 191,9 proc.) i Łotwie (wzrost o 173,4 proc.).
Na kolejnych miejscach wzrosty są już mniej imponujące – w Portugalii liczba pasażerów wzrosła w 10 lat o 76,6 proc. (z 20 do 33 mln ludzi), a w Belgii – o 75 proc. (z 17,9 do 31,3 mln pasażerów).
A skoro tak – to sprawdźmy, jak wyglądała sytuacja na polskich lotniskach 10 i więcej lat temu. Gotowi? Włączamy nasz wehikuł czasu.
Na zdjęciu: zamek Bran w Rumunii.
Fot. Shutterstock