więcej okazji z Fly4free.pl

Przepiękne greckie wyspy uginają się od imprezowiczów. Czas na zmianę wizerunku?

santorini
Foto: Heidi Kaden / Unsplash
Więcej ośrodków spa, hoteli nastawionych na relaks i duchowy odpoczynek, a mniej imprezowni i turystów spragnionych zabawy do białego rana – tak branża turystyczna wyobraża sobie przyszłość Mykonos i Santorini. Dwie popularne greckie wyspy miałyby kompletnie zmienić target, ale na razie jednak ma się to odbyć bez żadnych zakazów czy nakazów – w przeciwieństwie do innych miejsc na świecie.

Imprezy na Mykonos – głównie za sprawą licznych wizyt celebrytów – urosły do rangi niemniej kultowych niż te na Ibizie czy Majorce. Zresztą nie bez powodu mówi się, że „nie przyjeżdżasz na Mykonos spać”, a rytm dnia jest tu mocno przesunięty. Niejednokrotnie śniadanie je się już popołudniu, a kolację w środku nocy – co nie stanowi szczególnego problemu, gdy kładziesz się niemal o świcie.

Na Santorini też spokojnie nie jest. Każdego dnia przypływają tu tysiące turystów, spragnionych wakacyjnych wrażeń – pełnych imprez, drinków i plażowania. To jednak może się zmienić…

Władze i branża chciałyby to jednak nieco zmienić…

Gdy z jednej strony mamy dziedzinę turystyki, która opiera się na plażowych barach z dj-em i leżakami płatnymi 100 EUR za dzień, to z drugiej inna część branży stara się od tego maksymalnie odcinać i idzie w zupełnie przeciwnym kierunku. I jak się okazuje – bardzo słusznie, bowiem nie brakuje ludzi, którzy chcieliby zobaczyć te piękne wyspy, ale balowanie do świtu nie jest już w ich klimacie.

– Wielu naszych gości mówi, że kiedy tu przyjeżdżają, to wkraczają w bajkę i znów mogą być dziećmi – mówi Vassiliki Petridou, właścicielka jednego z ośrodków z kategorii „slow travel” w rozmowie z The New York Times. To zupełnie coś innego, bo większość ludzi przyjeżdża do Grecji na baseny, imprezy i nocne życie. Chcemy przerwać ten cykl – tłumaczy.

Zresztą cała ta inwestycja jest bardzo ciekawa, gdyż odbywa się pod czujnym okiem lokalnego rządu. Władze zgodziły się bowiem na wykup aż 182 działki od 2137 osób przez jednego przedsiębiorcę, przy jednoczesnym zastrzeżeniu, że może zabudować jedynie 1 proc. tej powierzchni. Na razie tutejszy rząd nie zamierza bowiem działać nakazami czy zakazami wobec turystów, a liczy, że właśnie takie ośrodki pomogą nieco zmienić profil turysty i to je zamierza wspierać. Choć limity liczby turystów nie są w przyszłości wykluczone.

W podobną stronę chciałaby podążać znaczna część branży na Santorini, ale tutaj limity nie są akurat tematem „na przyszłość”. Warto bowiem przypomnieć, że jeszcze przed pandemią, na Santorini przypływało nawet 18 tys. turystów dziennie, podczas gdy na wyspie mieszka tylko 15 tys. ludzi. W końcu, niedługo przed wybuchem pandemii władze zdecydowały się wprowadzić limity turystów – maksymalnie 8 tysięcy osób dziennie.

Imprezowy wizerunek to przeżytek? Dla wielu tak!

Oczywiście greckie wyspy nie są jedynymi, w których branża turystyczna liczy na zmianę wizerunku i porzucenie stereotypu miejsc idealnych dla imprezowych turystów. Wiele miejsc na świecie idzie w tym kierunku, choć często idą za tym bardziej zdecydowane działania – głównie zakazy i ograniczenia.

Jedną z najbardziej zaciętych wojen z imprezowymi turystami prowadzą Baleary. Na Majorce i Ibizie wprowadzono chociażby ograniczenia w liczbie drinków w ramach oferty all inclusive i zakaz oferowania happy hours w lokalnych barach. W Magaluf stworzono naprawdę długi kodeks dobrych zachowań. Nie wolno na przykład wycinać inicjałów w korze drzew, informować innych, gdzie znajduje się policja, uprawiać hazardu na ulicy, pić wody z publicznych pryszniców ani robić w nich prania. Zakazane jest też m.in. używanie laserów i chodzenie nago po ulicy. W kodeksie znalazł się też punkt o zakazie uprawiania i zmuszania innych do popularniej tu zabawy – tzw.  „balkoningu”. Absurdalna konkurencja polega na skakaniu między balkonami albo z balkonów do hotelowego basenu.

Lokalna organizacja Abone zrzeszająca właścicieli lokali rozrywkowych, zdecydowała, że nie będzie obsługiwać gości, którzy „przekraczają granice dobrego smaku”.  

– Co nie będzie akceptowane? Chodzenie bez koszulki, w bikini, boso, a także w czymkolwiek (lub bez czegokolwiek), co narusza ogólnie przyjęte normy społeczne. Wypraszani będą też ci turyści, którzy postanowili wytatuować sobie symbole nazistowskie, rasistowskie lub inne obraźliwe elementy. Nie można również wnosić żadnych głośników czy innych urządzeń grających. Dodatkowo do lokali nie wejdą też osoby pod wpływem alkoholu – pisaliśmy na łamach Fly4free.pl o sprawie w marcu.

Z imprezowym wizerunkiem ostro walczy też Amsterdam, który od lat zapewnia, że obiera azymut na turystów premium, szukających przede wszystkim wrażeń kulturalnych, którzy zachowują się lepiej i zostawiają więcej pieniędzy. Ba, nawet nasze polskie Mielno chciało zmienić podejście i skupić się na rodzinach z dziećmi. Próbę podjęła także Bułgaria, ale tutaj temat zdecydowanie się rozmył, a za deklaracjami nie poszły żadne szczególne działania.

Misją Fly4free.pl jest przedstawienie Ci najlepszych zdaniem naszej redakcji okazji na podróże. Opisujemy oferty znalezione przez nas w internecie i wskazujemy adresy internetowe, pod którymi samodzielnie możesz wykupić podróż lub elementy podróży. Ceny w artykułach są aktualne w chwili publikacji. Możemy otrzymywać wynagrodzenie od partnerów handlowych, do których Cię przekierowujemy.
Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »