Takiego podatku lotniczego nie ma nikt. Niektórzy podróżni przed wejściem na pokład dopłacą… 1130 dolarów!
Astronomiczna opłata lotniskowa została wprowadzona 23 października przez Komisję Wykonawczą Portu Autonomicznego, która zarządza lotniskiem w Salwadorze. Jak podaje serwis „One Mile a Time”, prezydent kraju Nayib Bukele usilnie pracuje nad modernizacją głównego portu w kraju, a jego celem jest „zapewnienie wszystkim pasażerom najwyższej jakości usług”. Właśnie w taki sposób tłumaczona jest dodatkowa opłata.
Nowa taryfa lotniskowa wynosi 1000 dolarów na pasażera plus 13 proc. podatku, co daje łącznie aż 1130 dolarów. Nie dotyczy ona jednak wszystkich podróżnych – obowiązuje dla obywateli łącznie 57 krajów, w tym wszystkich z Afryki i Indii. Linie lotnicze pobierają opłatę przed wejściem na pokład lotu do Salwadoru. Co najciekawsze, ma ona moc wsteczną, tzn. zostanie naliczona nawet wtedy, gdy bilet został zarezerwowany przed ogłoszeniem nowej opłaty.
Ras Al Khaimah od 2570 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Costa del Sol od 2135 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Hurghada od 2525 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
W rzeczywistości tak wysoka taryfa może być próbą zniechęcenia podróżnych z Afryki i Indii do podróży do Salwadoru. Rząd co prawda próbuje to tłumaczyć koniecznością modernizacji i ulepszenia lotniska, ale gdyby faktycznie tak było, linie pobierałyby niewielką opłatę od każdego pasażera, zamiast obciążać astronomicznymi kwotami jedynie wybrane grupy podróżnych.
„One Mile a Time” podaje, że nie jest do końca jasny motyw, dla którego rząd zniechęca osoby z wyszczególnionych krajów do podróży do Salwadoru. Wielu migrantów przedostaje się do Stanów Zjednoczonych przez Amerykę Środkową, więc istnieje spore prawdopodobieństwo, że chodzi właśnie o kwestie migracyjne.






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?