Diamenty, teściowa, nagrobek, 50-letni pluszak i zwycięski los na loterii. To wszystko gubimy w trakcie podróży!
Większość z nas ma nawyk sprawdzania pokoju hotelowego przed wyjściem. Nikt nie chce przecież zostawić czegoś wartościowego. Okazuje się jednak, że wielu z nas potrafi zapomnieć nie tylko o przedmiotach sporych rozmiarów, ale też często bardzo kosztownych.
W hotelach prawdziwe skarby
Travelodge, brytyjska sieć tanich hoteli, opublikowała raport, w którym wymienia najbardziej zaskakujące „zagubione” rzeczy, na które trafiła obsługa. Blisko 540 hoteli zrzeszonych w sieci gości rocznie ok. 19 mln ludzi. Trudno się więc dziwić, że pozostawionych rzeczy w ostatecznym rozrachunku jest całkiem sporo. Ale niektóre zdumiewają nawet doświadczony personel. Wśród nich była na przykład: wanna pełna materiałowych… ziemniaków, scenariusz filmu, kufer w stylu retro sygnowany marką Louis Vuitton pełen balowych sukni, a nawet zwycięski los na loterię Euro Millions, w której minimalna gwarantowana nagroda główna wynosi 17 milionów EUR.
Była też sytuacja, w której para nowożeńców wymeldowała się z hotelu i bezpiecznie wróciła do domu. Dopiero po powrocie zorientowali się, że w hotelu została mama jednego z małżonków, o której… zapomnieli. Zdarzyło się też, że jeden z gości zostawił w pokoju kota, a inny psa. Zaskoczeniem była też znaleziona 8-metrowa replika rakiety Starchaser albo Range Rover Sport razem z kluczykami porzucony na hotelowym parkingu.
Amerykański makler giełdowy zapomniał z kolei o teczce, w której były akcje warte 500 tys. USD, a goszczący w hotelu biznesmen zostawił drogocenne pióro Montblanc wyceniane na 8 tys. GBP. W innym przypadku zguby miały wartość przede wszystkim sentymentalną. Po zostawionego w Londynie pluszowego misia, klient sieci wysłał swoją asystentkę. Okazało się, że pluszak ma 50 lat, a mężczyzna nigdy bez niego nie zasypia. Goście zgubili też 100-letni budzik, antyczną urnę z prochami zmarłego męża, osobisty pamiętnik sprzed 40 lat i medal z II wojny światowej.
W Birmingham obsługa kiedyś znalazła 20 kostiumów Boba Budowniczego, a innym razem 80 par budowlanych butów roboczych. W Torquay ktoś zgubił sześć świątecznie udekorowanych choinek, a w hotelu przy Heathrow licencję pilota. W Harrogate znaleziono bilety na Orient Express, za to w Brighton… kajak.
Lotniska nie zostają w tyle
Ale to co zostawiamy w hotelach to tylko wierzchołek góry lodowej. Nasze rzeczy w ilościach hurtowych gubimy też na lotniskach. Na przykład w 2016 roku na wszystkich amerykańskich lotniskach pasażerowie zostawili 1 mln USD. Jak to możliwe? Służby policzyły drobniaki, których nie zabieramy z plastikowych pojemników, do których przed kontrolą bezpieczeństwa wkładamy swoje rzeczy.
Według Administracji Bezpieczeństwa Transportu (TSA) było to dokładnie 867 812,39 USD. Imponujący wynik, biorąc pod uwagę, że cały czas mówimy wyłącznie o monetach. Z roku na rok jesteśmy coraz bardziej roztargnieni albo coraz mniej przywiązani do pieniędzy, bo dla porównania jeszcze w 2008 roku z drobniaków udało się uzbierać o 484 tys. USD mniej. Oczywiście wpływ ma na to również coraz większa liczba pasażerów.
Najwięcej pieniędzy zostawiają podróżni na lotnisku im. Kennedy’ego w Nowym Jorku. Tylko tam tego typu „napiwki” były warte ponad 70 tys. USD. Od 2005 roku wszystkie zgromadzone w ten sposób pieniądze są wydawane na działania TSA, np. rozszerzenie programów kontroli, co przyśpiesza odprawę pasażerów.
Nie brakuje też dziwacznych zgub. Na lotnisku w Dublinie służby znalazły bezpańską sztuczną szczękę, szklane oczy, zbroję, a nawet sedes – i to razem ze spłuczką. Raz pasażer zgubił lalkę Barbie, w której ukryte było 500 GBP zwiniętych w rulon. Zdarzają się też ludzkie prochy, protezy, nagrobki, a nawet zagubione szczeniaki.
Na lotniskach w Londynie wcale nie było lepiej. Ktoś zostawił grzechotnika, ktoś inny 50 tys. GBP. Była też torba z diamentami, kluczyki do Porsche, książeczka pełna podpisanych czeków, peruki i zegarki Rolexa, które w sumie były warte 10 tys. GBP. W Amsterdamie funkcjonariusze regularnie znajdują wiele gadżetów erotycznych, w tym przede wszystkim baty. Zdarzył się też zgubiony wózek inwalidzki, a nawet… roleta okienna.
Gdzie trafiają zgubione rzeczy?
Najczęściej jednak – niezależnie czy na lotnisku czy w hotelu – zostawiamy bardziej standardowe rzeczy. Paski, części garderoby, telefony, parasole, aparaty, kluczyki do samochodu, laptopy i buty są najpopularniejsze. W hotelach dodatkowo dochodzą: pluszaki, skarpetki, piżamy, książki, kosmetyczki z zawartością i notatki. Większość z nich trafia do biura rzeczy znalezionych i czeka na właściciela przez określony czas.
Niektóre lotniska i hotele prowadzą licytacje nieodebranych rzeczy (także internetowe) albo sprzedają je w specjalnych sklepach pełnych zaginionych, lecz nieodnalezionych przedmiotów. Na łamach Fly4free relacjonowaliśmy kilka lat temu przebieg takiej aukcji. Dochód przeznaczany jest na cele charytatywne lub działalność portu. Ze względu na ochronę poufnych informacji, nie są sprzedawane np. laptopy czy iPady. Te przedmioty lotniska po prostu utylizują.