Ryanair wśród największych “śmierdzieli” w Europie. Truje niewiele mniej od elektrowni
Po raz pierwszy w historii linia lotnicza znalazła się w czołowej dziesiątce firm w Europie najmocniej trujących środowisko. Pozostałe miejsca zajmują elektrownie węglowe, a zdecydowanie największym trucicielem jest elektrownia w Bełchatowie – wynika z raportu Komisji Europejskiej.
Latanie może się wydawać nieszkodliwe, ale prawda jest taka, że spalając paliwo do atmosfery wydostaje się bardzo dużo szkodliwych substancji. Jak dużo? Z danych brukselskiej grupy badawczej Transport&Environment wynika, że w zeszłym roku największa tania linia w Europie wygenerowała aż 9,9 megaton CO2.
Wartość ta cały czas rośnie – tylko w ciągu roku Ryanair zwiększył emisję dwutlenku węgla o 6,9 proc. w skali roku, dzięki czemu wskoczył na dziesiąte miejsce niechlubnego rankingu największych trucicieli w Europie. Dodajmy, że w ciągu 5 lat Ryanair zwiększył poziom emisji CO2 aż o 49 procent!
Z rankingu wynika, że najmocniej środowisko zatruwa elektrownia w Bełchatowie.
W rankingu “trucicieli” znalazły się też inne linie lotnicze: na 31. miejscu został sklasyfikowany easyJet, a na dalszych pozycjach uplasowały się kolejno: Lufthansa, Norwegian i British Airways.

Irlandzki przewoźnik oczywiście nie zgadza się z takim postawieniem sprawy i w wydanym komunikacie twierdzi, że jest “najbardziej zieloną i czystą linią lotniczą w Europie”. Ryanair twierdzi też, że ma najniższy poziom emisji dwutlenku węgla w przeliczeniu na kilometr w porównaniu do innych europejskich przewoźników.
Eksperci wskazują jednak na to, że problem nie tkwi nawet w samym Ryanairze, ale w całej branży lotniczej, a mówiąc ściśle – w tym, jak często latamy.
Przemysł lotniczy odpowiada obecnie tylko za 3 procent emisji gazów cieplarnianych w Europie, ale eksperci szacują, że do 2050 roku ten poziom zwiększy się o 700 procent. Oznacza to, że branża lotnicza stanie się wówczas największym trucicielem w Europie.
– Jeśli szczerze zależy nam na przyszłości naszych dzieci, musimy zmniejszyć zapotrzebowanie na podróże lotnicze. To będzie zaś oznaczało konieczność wprowadzenia regulacji dotyczących często latających pasażerów – mówi prof. Kevin Anderson, ekspert ds. energetyki i klimatu na uniwersytecie w Manchesterze.
Czyżby więc limit na podróże lotnicze był koniecznością? TUTAJ pisaliśmy na ten temat na łamach Fly4free.pl.