Opóźnienia, odwołania, problemy z kolejkami na kontrolach, odprawą bagażu i powszechny chaos – tak w skrócie można opisać ostatnie tygodnie w branży lotniczej. Odmrożenie podróży po pandemii, zniesienie ograniczeń obudziły uśpiony popyt i wrzuciły na głęboką wodę zarówno linie lotnicze, jak i lotniska. Ale są też tacy przewoźnicy, którzy zamierzają skorzystać na kłopotach branży – i wśród nich bryluje Ryanair. A wręcz nazywa to skokiem życia na branżę lotniczą.
Marsa Alam od 2558 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Kusadasi od 2120 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Alanya od 2035 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
– Ryanair wydaje się niezwykłym przypadkiem wśród głównych linii lotniczych w UE. Mamy pełną załogę, mimo że operujemy na 115% naszych przepustowości sprzed COVID-19. Nasza działalność, nasze rozkłady i nasi klienci są zakłócani przez bezprecedensowe problemy z kontrolą ruchu lotniczego i obsługi lotnisk, a mimo tego jesteśmy pewni, że możemy obsługiwać prawie 100% naszych planowych lotów, jednocześnie minimalizując opóźnienia i zakłócenia dla naszych gości i ich rodzin – zapewnia Ryanair.
I faktycznie, irlandzka tania linia może się pochwalić zdecydowanie lepszymi wynikami niż konkurencja. W tej chwili oferuje aż 15 proc. więcej miejsc niż przed pandemią. Dla porównania inni przewoźnicy są mniej więcej na poziomie 15-20 procent poniżej poziomów sprzed dwóch lat. Dobrą passę potwierdza również Michael O’Leary, który w udzielonych ostatnio wywiadach podkreśla, że kryzys lotniczy w Europie jest tak naprawdę graniem do bramki Ryanaira.
– Zakłócone loty w innych liniach zwiększają liczbę pasażerów w Ryanairze. Obserwujemy znaczny wzrost rezerwacji od uciekinierów z Heathrow i Gatwick – zapewnia O’Leary, cytowany przez portal Travel Weekly. – Będziecie nadal obserwować jak przejmujemy udziały w rynku, chyba że zrobilibyśmy coś niesamowicie głupiego – dodaje.
Szef irlandzkiej linii wylicza, że obserwuje niezwykłe wzrosty we Włoszech, Rumunii czy w Austrii, ale także na o wiele ważniejszych rynkach.
– Wyprzedziliśmy Wizz Aira na ich rodzimym rynku, na Węgrzech. Widzimy bardzo silny wzrost w Portugalii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, gdzie cięcia dokonywane przez easyJet i British Airways tylko wspomagają nasz rozwój – tłumaczy O’Leary.
Widać to także w wynikach za pierwszy kwartał roku finansowego Ryanaira (czyli od kwietnia do czerwca). Linia obsłużyła 45,5 mln pasażerów, co daje jej 461 proc. wzrostu w porównaniu do analogicznego okresu rok temu. Tzw. load factor, czyli poziom wypełnienia samolotów wyniósł 92 proc., a więc o 19 punktów procentowych więcej niż przed rokiem. Przychody wyniosły 2,6 mld EUR, podczas gdy rok wcześniej wynosiły zaledwie 0,37 mld EUR. W efekcie Ryanair może pochwalić się zyskiem na poziomie 170 mln EUR.






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?