Ryanair triumfuje. Rząd znosi „idiotyczny” podatek pasażerski, ale zastępuje go kolejną opłatą
W ostatnich miesiącach kilka krajów UE decydowało się na wprowadzenie lub podniesienie opłat pasażerskich, ale zdecydowanie najdalej poszły z tym pomysłem Węgry. Rząd Viktora Orbana wprowadził latem podatek od nadmiarowych zysków, którym obarczył kilka sektorów gospodarki, m.in. linie lotnicze. Część przewoźników mocno protestowała, ale praktycznie wszyscy zdecydowali się płacić nową daninę (w wysokości ok. 10 euro od pasażera na trasach europejskich), a jedynym przewoźnikiem, który się zbuntował, był Ryanair. W efekcie rozpoczęła się trwająca wiele tygodni pyskówka między szefem Ryanaira Michaelem O’Learym i węgierskimi politykami. W międzyczasie Ryanaira pod lupę wziął węgierski urząd ochrony konsumentów, który wlepił irlandzkiej linii milionową karę. Oczywiście Ryanair nie zamierzał jej płacić i odwołał się od tej decyzji. Podobnie zresztą z płaceniem podatku od dodatkowych zysków. Irlandzka linia twierdziła bowiem, że w sytuacji, gdy linie lotnicze dopiero dochodzą do siebie po pandemii koronawirusa, nie powinno się ich obciążać dodatkowymi opłatami (choć jest też faktem, że akurat w minione wakacje Ryanair zanotował rekordowe zyski).
Kalabria od 2389 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Pafos od 2500 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
Sharm El Sheikh od 1797 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Ryanair triumfuje
Trudno powiedzieć, czy węgierski rząd posłuchał tych rad, ale faktem jest,, że od 1 stycznia podatek od ponadnormatywnych zysków dla linii lotniczych zniknie. Zastąpi go zaś podatek progresywny, w którym stawka będzie uzależniona przede wszystkim od tego, ile szkodliwych substancji emituje dana maszyna. Tłumacząc: im bardziej nowoczesny samolot, tym mniejsze stawki płaci linia. Jak obliczyły węgierskie media, zdecydowana większość przewoźników zapłaci dzięki tej zmianie niższe podatki. Nowe stawki w zależności od długości trasy i poziomu emisji mają wynosić od 6,7 euro (31,5 zł) od pasażera
Irlandzka linia przyjęła z radością zmianę polityki węgierskiego rządu, nazywając podatek pasażerski „idiotyczną opłatą”. Jednocześnie jednak Ryanair uważa, że rząd Węgier powinien teraz przeprosić swoich obywateli i wszystkich podróżnych za nieudaną próbę wprowadzenia podatku, który był tylko skokiem na ich kasę. Ryanair uważa też, że nowy podatek środowiskowy też nie jest dobrym rozwiązaniem, bo sprawi, że w dalszym ciągu loty z i n Węgry będą droższe i niekonkurencyjne w stosunku do sąsiednich krajów.
– Cieszymy się z decyzji rządu Węgier, by zamienić nieszczery podatek od dodatkowych zysków nową opłatą środowiskową, bo to przynajmniej udowadnia, że prawdziwą intencją rządu było opodatkowanie pasażerów, a nie nieistniejących zysków linii lotniczych. Jednocześnie w dalszym ciągu wzywamy rząd do zlikwidowania tego głupiego podatku, przez który podróże z i na Węgry są coraz droższe – mówi cytowany w komunikacie prasowym Michael O’Leary, szef Ryanaira.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?