Ryanair idzie na wojnę cenową. Zarobił na nas fortunę i zapowiada najniższe ceny
Wyniki Irlandczyków robią wrażenie – zysk netto jest wyższy aż o 43 proc. w skali roku, średnie wypełnienie samolotów wyniosło 93 proc., a firma po raz pierwszy w historii przewiozła ponad 100 mln pasażerów.
Przy okazji prezentacji wyników, szef linii Michael O’Leary zapowiedział, że ceny biletów w Europie będą dalej spadały.
– Na krótkich trasach w Europie panuje ogromna konkurencja, a to oznacza wojnę cenową. A jeśli w Europie będzie wojna, to Ryanair z pewnością ją wygra – powiedział O’Leary.
Średnio w tym roku Ryanair chce obniżyć ceny biletów o 7 proc., ale znacznie większe będą obniżki w sezonie zimowym, gdy ceny spadną o 10-12 proc.
Z tego powodu w bieżącym roku zmniejszą się też zyski Ryanaira, choć pewnie każda linia lotnicza życzyłaby sobie takich spadków – firma prognozuje, że w roku fiskalnym 2016/2017 zarobi na nas „tylko” o 13 proc. więcej niż w tym roku (prognoza zakłada zarobek rzędu 1,38-1,43 mld euro) i wzrost liczby pasażerów o 9 proc., do 116 mln osób.
Oprócz konkurencji, na niskie ceny wpłynie też mniejsze zainteresowanie pasażerów lataniem po atakach terrorystycznych w Paryżu i Brukseli. Decydująca jest jednak tania ropa, z której najmocniej korzystają przewoźnicy.
– W zeszłym roku korzystaliśmy z ropy w cenie 90 dol. za baryłkę. W tym roku mamy zabezpieczone zapasy w cenie po 60 dol., a cena surowca cały czas spada – mówi O’Leary.
O ekspansji Ryanaira najlepiej świadczy rozwój floty – od początku roku tania linia odebrała już 31 nowych Boeingów 737, a do końca marca przyszłego roku otrzyma jeszcze 52 takie modele.





