„Nie zapłacicie, to nie polecimy”. Ryanair powoli odlatuje z małych lotnisk w Polsce
Coraz mniej tras, a w najlepszym przypadku całkowita stagnacja – tak wygląda strategia Ryanaira wobec niektórych mniejszych lotnisk w Polsce. Najlepszym przykładem jest Rzeszów, gdzie oferta irlandzkiej linii systematycznie się kurczy. To m.in. efekt znacznie niższych dopłat marketingowych , jakie na rzecz irlandzkiej linii ponosi województwo podkarpackie – pisze Pasazer.com. Na innych lotniskach sytuacja też nie jest wesoła.
Współpraca Ryanaira z podkarpackim lotniskiem najlepiej układała się w sezonie letnim 2018 roku, gdy w ofercie taniej linii dostępnych było aż 10 kierunków. Z Rzeszowa można było wówczas polecieć na oba londyńskie lotniska Stansted i Luton, do Glasgow, Manchesteru, Burgas, Aten, East Midlands, Korfu, Bristolu i Dublina. Jednak poszczególne kierunki stopniowo wypadały z rozkładu, a najwięcej cięć przypadnie na najbliższy okres zimowy: od końca października Ryanair będzie latał z Rzeszowa tylko na Wyspy Brytyjskie: do Manchesteru, Londynu Stansted i Luton, East Midlands, Dublina i Bristolu.
Z czego to wynika? Pasazer.com sugeruje, że główną przyczyną jest zmniejszenie tzw. opłat marketingowych, czyli nieformalnego dofinansowania przewoźnika. W latach 2015-2018 podkarpacki samorząd miał dotować Ryanaira kwotą ok. 7,5 mln PLN rocznie, a łączna wartość świadczeń wynosiła ok. 30 mln PLN.
Obecnie umowa dotyczy lat 2019-2021 i opiewa na 22,1 mln PLN, czyli znacznie niższą kwotę. Takie pieniądze samorząd podkarpacki ma płacić firmie Airport Marketing Services, czyli wyłącznemu dostawcy powierzchni reklamowych Ryanaira, za promocję Podkarpacia. Samorząd ma płacić rocznie 5,9 mln PLN, choć nie ma jasności, czy umowa została podpisana.
Dodajmy, że w sezonie zimowym Rzeszów straci też trasy LOT do Tel Awiwu oraz Newark – wyniki na trasie do USA nie były zadowalające, więc przewoźnik zdecydował o zawieszeniu połączenia na zimę. Ma ono wrócić do siatki połączeń w letnim rozkładzie lotów jako trasa sezonowa.
Podobne problemy z brakiem zainteresowania Ryanaira mają też inne mniejsze lotniska, np. port w Lublinie, gdzie Ryanair lata obecnie tylko na trasie do Dublina. Na innych lotniskach sytuacja wygląda różnie, choć też nie jest różowo: w Łodzi w temacie Ryanaira (nie licząc sezonowej trasy do Aten, którą uruchomił też z kilku innych lotnisk w Polsce) od kilku sezonów panuje stagnacja, oferta lotniska w Szczecinie nie jest może najbogatsza, ale obejmuje choćby loty krajowe do Krakowa. Czasem Ryanair dodaje też nowe trasy z mniejszych lotnisk – niedawno ogłosił, że od wiosny 2020 roku poleci z Bydgoszczy do Edynburga, a już za kilkanaście dni uruchomi trasę z Szyman do Kolonii, są to jednak odosobnione przypadki.

Czy chodzi tylko o dopłaty?
Marketingowa pomoc samorządów może być z pewnością jednym z argumentów, dlaczego Ryanair ogranicza swoją działalność w małych portach, jednak głównym powodem jest zmiana strategii dotycząca obecności Ryanaira (ale też Wizz Aira) na konkretnych lotniskach. Zakłada ona, że tanie linie będą skupiały się przede wszystkim na swoich największych bazach, siłą rzeczy zlokalizowanych w największych miastach. Widać to dobrze po polityce Ryanaira i Wizz Aira, które obecnie mocno rywalizują ze sobą na dwóch największych lotniskach na południu Polski – w Krakowie i Katowicach, gdzie kierują większość nowych połączeń. Gdy więc Ryanair ogłaszał swoją siatkę na lato 2020 w Polsce, z 27 nowych tras aż 12 umieścił w Katowicach. Z kolei na 15 przyszłorocznych nowości Wizz Aira – 10 to trasy z Krakowa, 4 – z Warszawy, a 1 – z Gdańska.
Słabe zaangażowanie tanich linii w małych portach to dla nich fatalna wiadomość, bo low-costy stanowią tam zazwyczaj lwią część siatki połączeń.
Liczycie jeszcze na nowe trasy z małych lotnisk regionalnych?
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?