Ryanair jednak nie poleci na Ukrainę! Wszystkie trasy odwołane – szykuje się gruby skandal
AKTUALIZACJA: W poniedziałek popołudniu Ryanair zawiesił sprzedaż biletów na Ukrainę. Po godzinie 18 irlandzka linia wysłała komunikat, w którym informuje, że odwołuje wszystkie planowane loty z Europy na Ukrainę, a więc do Kijowa i Lwowa. Powodem ma być niedotrzymanie warunków umowy przez władze lotniska w Kijowie. Pasażerowie, którzy kupili już bilety, zostaną o zaistniałej sytuacji poinformowani mailem i mogą liczyć na zwrot pieniędzy. Decyzja dotyka też pasażerów z Polski, bo Ryanair zapowiedział loty z Wrocławia i Krakowa do Lwowa.
Irlandzka linia ogłosiła plany lotów na Ukrainę w marcu. W sumie przewoźnik miał zacząć latać na 4 trasach z Kijowa i 7 z Lwowa. Nie wiadomo jednak czy tak się stanie, a na drodze stoi prezes Boryspila, czyli największego lotniska na Ukrainie. Lub Ryanair – w zależności od tego, czyją stronę trzymamy w tym konflikcie.
W poniedziałek Paweł Riabikin zorganizował konferencję prasową, na której powiedział, że warunki zaproponowane przez Ryanaira są nie do zaakceptowania przez lotnisko i niezgodne z ukraińskim prawem. W tym miejscu konferencja zrobiła się bardzo ciekawa, bo prezes odkrył tajemnice kuchni i przedstawił część warunków, na mocy których Ryanair miał zacząć latać do Kijowa.
Ryanair chce latać za darmo i chce… część dochodów z bezcłówki
– Podstawowa różnica jest taka, że Ryanair chce, aby wszelkie spore sprawy były załatwiane w Londynie, zgodnie z angielskim prawem. My zaś chcemy, aby spory rozstrzygały ukraińskie sądy – powiedział Riabikin.
Ale to tylko początek z długiej listy wymagań Ryanair, które według szefa lotniska, są niezgodne z ukraińskim prawem. Wśród nich są m.in. zwolnienie Ryanaira z opłat nawigacyjnych i innych podatków. Dodatkowo ma się domagać bezpłatnego miejsca na reklamę, biuro sprzedaży biletów i… 35 procent dochodów z obrotów, jakie pasażerowie Ryanaira zrobią przy okazji zakupów w sklepach bezcłowych na lotnisku. Do tego Ryanair chce też odroczonego, 60-dniowego terminu płatności swoich należności dla lotniska, a także stałej stawki podatku pasażerskiego, która ma wynosić 7,5 USD za pasażera i być utrzymana przez najbliższe 5 lat.
Minister kontratakuje
Tuż po konferencji prasowej Riabikina głos zabrał Włodzimierz Omeljan, minister infrastruktury Ukrainy, który „sprowadził” Ryanaira na Ukrainę. W swoim poście na Facebooku ostro skrytykował Riabikina i stwierdził, że jest możliwe, że Ryanair wycofa się z lotów do tego kraju.
„To dziwne, że jeden z najlepszych prawników na Ukrainie nie wie, że zdradzanie tajnych warunków umowy jest nielegalne. Tym bardziej, jeśli część tych warunków jest wyssana z palca, a lotnisko we Lwowie podpisało umowę bez takich warunków” – czytamy w jego komunikacie.
Dodał też, że celem rządu Ukrainy jest większe otwarcie tego kraju na Europę, a jednym z elementów tej strategii ma być zachęcanie tanich linii lotniczych do lotów z Kijowa i innych głównych lotnisk w tym kraju.