„Ryanair i Airbnb niszczą europejskie miasta”. Tak mocne słowa nie padły dawno, a Ryanair odpowiedział równie ostro
– Wielu ludzi przyjeżdżających do naszego miasta kompletnie nie szanuje jego charakteru. Zalew turystów sprowadziły na nas tanie linie lotnicze. A najgłośniejsi i najbardziej kłopotliwi są pasażerowie Ryanaira. To samo dotyczy Airbnb – powiedział podczas targów World Tourist Forum w szwajcarskiej Lucernie, Frans van der Avert, dyrektor ds. marketingu miasta Amsterdam.
Jego zdaniem Amsterdam został kompletnie zalany przez turystów – miasto, w którym mieszka 800 tys. ludzi rocznie odwiedza 17 mln „zwiedzających”.
– My już naprawdę nie chcemy mieć więcej turystów, bo to nie ma sensu. Jeśli chodzi o Amsterdam, na turystyczną promocję i marketing miasta nie wydajemy już ani jednego euro. Chcemy za to poprawić „jakość” turystów, którzy odwiedzają nasze miasto – chcemy ludzi, których naprawdę interesuje Amsterdam, a nie tych, dla których pobyt w mieście jest tylko pretekstem do imprezowania – mówi van der Avert.
Uważa on, że wiele mniejszych miast w Europie, do których dotarły tanie linie, już cierpi z powodu nadmiaru turystów. Ale nie tylko: podobne problemy jak Amsterdam mają m.in.: Barcelona, Praga czy Dubrownik.
– Kiedyś ludzie cieszyli się z napływu turystów. Dzisiaj, gdy mówisz im, że turyści dają pracę, oni odpowiadają, że nic ich to nie obchodzi. A my musimy się troszczyć przede wszystkim o mieszkańców, bo to oni są wyborcami i mają decydujący głos. I coraz częściej mówią, że turyści mają zniknąć z Amsterdamu. Dlatego staramy się jakoś wszystko zbilansować, ale jest to trudne: w ścisłym centrum miasta jest tyle ofert wynajmu mieszkań na Airbnb, że wkrótce okolice kanałów będą kompletnie opustoszałe – mówi szef marketingu Amsterdamu.
Ryanair odpowiada: Lepiej niech zajmie się pan swoją pracą
Irlandzka linia zareagowała na holenderski komentarz błyskawicznie. W komunikacie prasowym Kenny Jacobs, szef marketingu Ryanaira oskarżył van der Avert o to, że obraża kilkanaście milionów turystów, którzy każdego roku odwiedzają jego miasto.
– Jeśli ten pan sądzi, że Amsterdam przyciąga tylko ludzi zainteresowanych imprezami, to znaczy, że miasto wykonuje fatalną robotę, bo nie jest w stanie zainteresować ludzi innymi zaletami takiego miasta jak Amsterdam. Pan van der Avert powinien, więc zacząć lepiej wykonywać swoją pracę i przestać obrażać turystów, dzięki którym istnieje co dziesiąte miejsce pracy w Holandii, w tym jego własne – napisał Jacobs.
Jak Amsterdam „walczy” z turystami
Holenderskie miasto podjęło już szereg inicjatyw mających na celu ograniczenie liczby przyjezdnych. W zeszłym roku podjęto m.in. decyzję o zamknięciu terminala dla dużych statków pasażerskich i przeniesieniu go z dala od centrum. Wprowadzono też ograniczenia dla wynajmujących mieszkania na Airbnb. Każda taka osoba musi się zarejestrować i spełnić szereg wymogów: lokum można wynajmować maksymalnie dla 4 osób. Oprócz tego, mieszkanie można wynajmować tylko przez 60 dni w roku, a kto się nie zastosuje, będzie musiał zapłacić mandat w wysokości 20 tys. EUR.
Widać, że Amsterdam jest dość mocno zdesperowany. Rok temu burmistrz miasta, Eberhard van der Laan publicznie zaapelował do turystów, by raczej nie nocowali w Amsterdamie, tylko szukali noclegów w innych „pięknych, ale niedocenianych” holenderskich miastach jak: Haga, Rotterdam czy Utrecht, które mają dobre i szybkie połączenia kolejowe z jego miastem.
Amsterdam planuje też budować duże parkingi dla turystycznych autokarów na przedmieściach, z których zorganizowane grupy będą dojeżdżać do centrum komunikacją miejską. Chce też promować okoliczne miejscowości, by trochę rozładować ruch w samym Amsterdamie.





